BMW z okazji 50. rocznicy powstania sportowej dywizji „M”, uchyla rąbka tajemnicy i pokazuje zawartość swoich garaży. Tym razem możemy obejrzeć dwa szalony koncepty, które mało kto widział.
BMW już kiedyś pochwaliło się tym, co ma w swoich sekretnych garażach. Mogliśmy wtedy oglądać różne odmiany modeli CSL, które nigdy nie wyjechały na ulice. Tym razem Bawarczycy pokazali dwa szalone koncepty. Te modele pokazują, jak pomysłowi potrafią być konstruktorzy, gdy za samochodem nie stoją tylko excelowe tabelki, ale pasja i emocje.
BMW M5 E34 Roadster
Pomysł wydaje się szalony – auto z otwartym dachem zbudowane na podstawie sportowego sedana. Przecież to nie może trzymać się kupy! Przez to, że auto zostało pozbawione dachu, twórcy musieli wzmocnić sztywność nadwozia, usunąć jedną parę drzwi, a także przesunąć tylne fotele. Tylny bagażnik także został zmodyfikowany tak, aby zmieścił się tam mechanizm dachu.
Pod maską M5 E34 Roadster pracuje 3,8-litrowa jednostka, oczywiście R6 o mocy 340 KM. Moc przekazywana jest na tylne koła poprzez 6-stopniową skrzynię manualną. Kierowca i pasażerowie musieli doświadczać niesamowitych wrażeń akustycznych jadąc M-piątką z otwartym dachem. Pamiętajmy, że BMW stworzyło inne koncepcyjne wersje E34 – uterenowioną Enduro oraz z silnikiem F1.
BMW Z3 V12
Jak to możliwe, że do małego roadstera udało się zmieścić potężną jednostkę V12? Dla BMW nie było to trudne zadanie i do Z3 przeszczepiono silnik z ówczesnej „siódemki”, czyli jednostkę M73B54. Pomimo 5,4-litra pojemności i dwunastu cylindrów moc nie powala – 326 KM. To zaledwie 5 KM mniej niż w modelu Z3 M. Jednak nie o samą moc tu chodzi, a możliwości techniczne. Trzeba przyznać, że nawet dziś to robi wrażenie, a auto stworzono przecież ponad dwadzieścia lat temu.
Dziś znamy już podobne projekty stworzone na bazie roadsterów BMW. Warto tu wspomnieć chociażby o Z4 V10, którego pierwowzorem jest właśnie Z3 V12.
Tak szalone pomysły jak M5 E34 Roadster czy Z3 V12 to nie tylko potężne silniki czy obcięte dachy. Konstruktorzy tworząc te auta zawsze mieli z tyłu głowy obowiązujące normy i przepisy, te samochody przecież musiały być przygotowane do wyjazdu na drogi publiczne.