Hyundai Ioniq 5 - czy to najlepszy elektryk dla ludu? - Trends Magazines

Hyundai Ioniq 5 – czy to najlepszy elektryk dla ludu?

Czy tak właśnie wygląda NAJLEPSZE auto elektryczne? Najlepsze, jakim kiedykolwiek jeździłem. Mam rację? Mam! Chociaż tylko czekam na wasze riposty, że Tesla to jest potęga, Tesla… kochana jest, a tak w ogóle to Passat TDI jest królem, a nie jakieś tam, tfu, elektryki!

Nie ukrywam, że samochody na prąd to nie moja bajka. Ok, przyspieszenie w mocnych elektrykach gniecie, ale… to by było na tyle. Zasięg kiepski, czas ładowania upierdliwy, a wyjazd w dalszą trasę biorąc pod uwagę polską infrastrukturę to zadanie dla Indiany Jonesa. Fakt, są tacy, którzy to lubią. Ja jednak nie lubię. Do Ioniq 5 podchodziłem bez oczekiwań i nadziei. Samochód budził we mnie stylistyczną ciekawość, ale ostatnią rzeczą o jakiej w nim myślałem była sama jazda. I to był błąd, a nawet wielbłąd!

Hyundai Ioniq 5 – wygląd jak z gry komputerowej

Chyba każdy z Was widział już elektrycznego Hyundaia. Ok, na żywo być może nie jest to jeszcze częsty widok, ale w internetach na pewno wszyscy go widzieliście. Dla mnie samochód wygląda „przejedwabiście”. Dosłownie tak, jakby jakimś cudem wyjechał z gry Minecraft albo innego Cyberpunka. Astra czy Audi A3 na jego tle wyglądają niczym dyliżansy z epoki Wiedźmina. Ioniq 5 jest po prostu inny. Futurystyczny. Takie trochę auto piksel lub jak kto woli półko-tapczan na kółkach. Pozbawione finezji i polotu, ale jednocześnie tak ekscentryczne, że nie sposób przejść obok niego obojętnym.

Wnętrze? Tu już aż tak dużej dawki braku schematów nie ma. Chociaż kierownica zaskakuje. Nie, nadal jest okrągła. No prawie okrągła. Ale ma tylko dwa ramiona i nie ma logo producenta na środku. Mamy kryzys więc może na takie logo na kierownicy się długo czeka? Cholera wie…

Tematem multimediów i innych systemów bezpieczeństwa nie będą cię zanudzał. Chcesz, to poczytaj sobie o tym na stronie producenta. Radio gra, cyfrowe zegary działają, ot wszystko w porządku. Wrażenie robi jednak ergonomia. Ioniq 5 nie jest małym autem. Ale to, co dzieje się w środku to jakaś magia. Ilość miejsca z tyłu i z przodu jest przepastna. Na dodatek ilość schowków, skrytek i innych przegródek zawstydza niejedną komodę z Ikei. Nie będziesz miał problemu, żeby schować gdzieś swój telefon, tablet, czapkę z daszkiem, czapkę bez daszku czy półtoralitrową butlę wody. Tylko weź to potem znajdź. Jakby tego było mało tunel środkowy z podłokietnikiem można przesuwać i zrobić miejsce np. dla tui (to taki kwiatek). Przednie fotele i tylna kanapa są w elektryce. Grzenie, wietrzenie? No o takich oczywistościach chyba wspominać nie muszę. To się pozmieniało w Hyundaiu co?

Hyundai Ioniq 5 – wrażenia z jazdy

No dobra, obczaiłem to auto z zewnątrz, obczaiłem w środku więc jadę. Egzemplarz ze zdjęć to środkowa wersja w cenniku. Środkowa i zarazem najbardziej ”zasięgowa”. Oferuje tyko tylny napęd, baterię o pojemności 77 kWh oraz moc niespełna 230 KM. Tyłka nie rwie. Chociaż jak chcesz, żeby rwało to w obwodzie jest ponad 300-konny wariant, z napędem 4×4, który setkę robi szybciej niż ty jesteś w stanie przeczytać to zdanie. Słabsza odmiana setkę robi w 7,3 sekundy, co jest wynikiem ok. Przyspieszenie nie wciska jednak w fotel. A przynajmniej nie tak, jak w większości elektryków. Jest dynamicznie, ale bez walenia głową w zagłówek.

Sama jazda też nie przynosi jakichś wielkich uniesień. Ot, czuć masę, czuć, że to spore auto i jakoś się jedzie. Wygodnie i do przodu. 605 Nm na tylnej osi? To kusi prawda? Fakt, Ioniq 5 da się zarzucić tyłem nawet na suchym. Ale charakter samochodu, masa własna oraz nastawy zawieszenia nie sprzyjają lataniu bokiem. Próba wykonania płynnych slajdów przypomina łapanie równowagi z miską pełną wody, tuż po nadepnięciu na klocek lego. Da się, ale nie jest to przyjemne. Ale co ja się tam znam…

Hyundai Ioniq 5 – zasięg na jednym ładowaniu

I teraz przejdę do clou – zasięg! Wielu producentów chwali się, że ich elektryk to nawet z Radomia do Ciechanowa dojedzie. Niektóry podobno nawet wróci. Jednak te przechwałki przypominają mi mitycznego szwagra. Szwagier 0,7 l to robi do śniadania. Szkoda tylko, że już po czterech głębszych nie czeka nawet na dobranockę. Deklarowane 500 km? 300 zrobisz. Deklarowane 350? 250 zrobisz. Ok, są tacy, którzy udowodnią mi, że da się uzyskać deklarowany zasięg. Fakt, szwagier też wypije 0,7 l. A że zajmie mu to trzy dni to już inna para kaloszy.

Tak czy siak Ioniq 5 powinien pokonać 500 km. I wiecie co? To na serio jest realny wynik. Z palcem w uchu zrobiłem 440 km bez ładowania. Ba, miałem nawet włączoną klimę i wentylowanie foteli. Na dodatek, to auto uwielbia korki. Podczas 30-kilometrowej trasy, która miejscami przypominała pielgrzymkę na Jasną Górę uzyskałem zużycie energii na poziomie 11,6 kWh na 100 km. To wręcz nieprawdopodobny wynik! Szapo ba Hyundai! Naprawdę umiecie w elektryki!

Hyundai Ioniq 5 – cena i podsumowanie

Na sam koniec zostawiłem łyżkę dziegciu (cholera, nigdy nie wiem co to jest). Cena. Topowo wyposażony wariant potrafi ocierać się o 300 000 zł. Trzysta patyków za Hyundaia? Wielu z was na pewno w tej chwili zaśmiało się pod wąsem. Gorzej wyposażone wersje z nieco mniejszą baterią da się wyrwać stówkę taniej. Ale to dalej jest ponad dwie paczki. Tanio to już było i nawet w Lidlu to wiedzą.

Ioniq 5 to najlepszy elektryk jakim jeździłem. Biorę pod uwagę całokształt. Wygląd, który jest zdecydowanie ”jakiś”, ultra przemyślane wnętrze no i zasięg. Tak właśnie powinno robić się elektryki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne

Auta w Rosji droższe z dnia na dzień

Sankcje nałożone na Rosję po inwazji na Ukrainę są coraz bardziej widoczne dla przeciętnych obywateli. Widać to chociażby na przykładzie nowych samochodów, których w zasadzie za chwilę nie będzie.  Praktycznie wszyscy producenci motoryzacyjni albo całkowicie zaprzestali sprzedaży i produkcji swoich samochodów na terenie Rosji, albo mocno je ograniczyli. To zdecydowanie mocno odbije się na rosyjskim…