Klasyczne i szybkie BMW E36 328i Touring po tuningu

Pewnego razu Mateusz wymienił się z kolegą samochodami. Był wówczas zadowolonym właścicielem Mazdy 323f, ale gdy po raz pierwszy poprowadził BMW E36, zrozumiał, że nie będzie chciał innego auta.

Kilka dni później Mazda oficjalnie trafiła pod młotek. Mateusz zaczął wertować aukcje internetowe w celu zakupu modelu, w którym się zakochał. Innej wersji niż touring nie brał pod uwagę. Pokonywanie znacznych odległości nigdy nie stanowiło problemu, dlatego gdy znalazł właściwy egzemplarz, zabrał drugiego kierowcę i pojechali do miejsca oddalonego o 350 kilometrów. Był to pierwszy touring, który wówczas oglądali, jednak Mateusz od razu wiedział, że go kupi.

Poszukiwania E36 Touring

BMW E36 od lat cieszy się popularnością wśród zwolenników motoryzacji. Z jednej strony, to plus, ponieważ w dalszym ciągu można spotkać te auta poddawane licznym przeróbkom. Minusem jest rozmach tych zmian, które łatwo mogą popsuć klasyczną już linię. Mateusz nie chciał nieprzemyślanych rozwiązań. Dlatego główną cechą każdej wprowadzanej zmiany była jakość.

W prezentowanym samochodzie jako pierwsze zmienione zostały koła. Były to 17-calowe felgi firmy Brock B12 w rozmiarze 8,5 cala z przodu oraz 10 cali na tylnej osi. Nie zmieściły się w tylnych nadkolach, dlatego Mateusz poszerzył błotniki o 15 mm. Zrezygnował z odważnych „kątów”, ponieważ poruszał się autem na co dzień.

Ciekawy kolor, koła i inne dodatki

BMW Mateusza przyciąga wzrok butelkową zielenią z wersji Individual. Prezentowane E36 jest wyposażone w fabryczny M-pakiet, na który składają się zderzaki, nakładki progowe, boczne listwy oraz czarna podsufitka. Mateusz obniżył auto względem serii o 10 cm.

Koła, które zmieniają się co sezon, to kultowy model AC Schnitzera w rozmiarze 18 cali i dwóch szerokościach – 8,5 i 9,5j. Chcąc jeszcze bardziej podkreślić charakter swojego auta, Mateusz zamontował z przodu oryginalne soczewki, przerobione w stylu Black Hella. W tym roku zakupił zaś żółte klosze i halogeny, które wyposażył w czarne krzyże. Z tyłu założył lampy MHW w wersji Black, których dość długo szukał.

Jednak najważniejszą rzeczą w prezentowanym BMW jest silnik. Fabrykę w Monachium auto opuściło jako wersja 328i z dobrze znaną każdemu fanowi rzędową szóstką o pojemności 2,8 litra, generującą 193 KM. Niektórym wspomniana liczba koni mechanicznych w zupełności by wystarczyła, jednak z biegiem czasu Mateusz zaczął odczuwać deficyt mocy. Rozpoczął poszukiwania zdrowej i mocnej jednostki napędowej. Aktualnie pod maską pracuje silnik V8 o pojemności 3,5 litra. Pochodzi z modelu E39 i ma 245 KM.

Wnętrze E36

Wnętrze jest seryjne. Są tu zatem oryginalne czarne skórzanie fotele Sportsitze i pomalowane na czarno dekory. W tym roku żona Mateusza dokupiła cupholder. Kierownica, tak zwane serducho, pochodzi z modelu E39.

U góry jest klasyczna czarna podsufitka, a rozrywkę zapewnia radio Clarion, kolorem obudowy i podświetleniem pasujące do wnętrza. Car audio jest fabryczne, ponieważ właściciel zdecydowanie woli słuchać dźwięku wydechu. Składa się on z dwóch tłumików przelotowych, połączonych rurami o średnicy 2×2 cale. Jest to wersja tymczasowa; w przyszłym sezonie wydech będzie ze stali nierdzewnej.

Uczucie, jakim Mateusz darzy swoje BMW, trwa już 10 lat. W planach oprócz wyżej wymienionego wydechu jest także montaż pneumatycznego zawieszenia oraz swap mocniejszej jednostki napędowej. Możecie wypatrywać tego klasycznego i szybkiego auta na zlotach, ponieważ Mateusz zbudował je po to, by nim jeździć i żadne dalsze trasy (zloty w Niemczech czy Worthersee w Austrii) nie są mu straszne.

Mariusz Majta

Fot. autor

(BMW TRENDS 4/2020)