Ten VW Golf Mk1 C ma w swojej historii smutny epizod, wieloletnią czarną dziurę, gdy dosłownie nic się z nim nie działo, oraz dwa kilkuletnie postoje. Dzięki temu zachował się w bardzo dobrym stanie i właśnie zaczyna swoje drugie życie.
Jest rok 1981. Trzydrzwiowy pomarańczowy Volkswagen Golf zjeżdża z taśm fabryki i trafia do holenderskiego salonu marki, skąd odbiera go małżeństwo, które auto zamówiło. Po dwóch latach właściciel przestaje nim jeździć ze względu na coraz gorszy stan zdrowia. Auto nie opuszcza przydomowej szopy przez kolejnych 29 lat.
VW Golf Mk1 C z symbolicznym przebiegiem
Jest rok 2012. Adam przegląda aukcje internetowe i ogłoszenia motoryzacyjne na zagranicznych portalach. W końcu znajduje Golfa, który od razu zwraca na siebie uwagę symbolicznym wręcz przebiegiem w stosunku do wieku – zaledwie 12.450 km. Pokryty kurzem lakier przez lata zmatowiał, ale zachował się nadzwyczaj dobrze. Nadwozie nosi ślady amatorsko wykonywanych napraw blacharsko-lakierniczych. Na szczęście nie jest ich wiele i nie rzucają się w oczy.
Wnętrze jest zadbane, bez zniszczeń na tapicerce czy boczkach drzwi. Obicie foteli i tylnej kanapy są wykonane ze skóropodobnego tworzywa. Może nie jest specjalnie urodziwe, ale za to oryginalne i niezniszczone. W aucie brak szczególnych udogodnień i wyjątkowego wyposażenia. To Golf w podstawowej wersji z silnikiem 1.1. Adam podejmuje decyzję o zakupie. Tu warto wspomnieć, że jest to czas przed boomem na samochody klasyczne typu youngtimer. Golfy takie jak ten nie osiągają ogromnych kwot na aukcjach i są poszukiwane tylko przez pasjonatów, choć w drugiej kolejności po modelu z tzw. wąską lampą. Dziś na taki egzemplarz trzeba wyłożyć mnóstwo pieniędzy – wtedy wart był równowartość dobrej hulajnogi. Można powiedzieć, że to doskonała inwestycja. W maju auto przyjeżdża do Polski. Od razu zostaje wypolerowane, po czym… wstawione do garażu, gdzie spędza pięć lat.
Kilka lat później
Jest rok 2017. Coraz popularniejsze stają się tuningowe projekty na bazie samochodów z lat 80. i 90. Adam postanawia zrealizować swój. Po długim postoju samochód wyjeżdża z garażu do warsztatu. W końcu po takim czasie należy wszystko dobrze sprawdzić. Dzień później do Adama dzwonią z warsztatu z jedną z najgorszych dla właściciela samochodu informacji – w silniku obróciła się panewka. Szkody są duże i konieczny jest remont. Podstawowym problemem są panewki. Oryginalne są niedostępne w ASO, nie ma ich też na wolnym rynku. Alternatywnym rozwiązaniem jest zrobienie nowych przez rzemieślnika. Znalezienie tokarza, który podjąłby się takiego zadania, nie jest łatwe. Specjaliści z różnych części kraju odmawiają przyjęcia zlecenia.
Zrezygnowany Adam zaczyna tracić nadzieję. Aż nagle okazuje się, że panewki może wykonać… sąsiad. Głowica z wałem trafia do planowania do znanej w Wielkopolsce firmy specjalizującej się w takich operacjach i silnik zostaje złożony na nowo. Równolegle trwa wprowadzanie zmian w zawieszeniu. Zamontowany zostaje gwintowany zestaw MTS Gold. Poza tym Adam kupuje koła i wiele innych części. Auto jest gotowe na jesień, więc Adam rezygnuje z wyjazdu na ulicę w sezonie 2017. Golf trafia do garażu na kolejnych sześć lat.
Dopracowany w każdym calu i zwracający uwagę VW Golf Mk1 cabrio
Na wzór GTI
Rok 2023 przynosi istotne zmiany: auto zostaje zarejestrowane w Poznaniu, a brat Adama chce nim pojechać do ślubu. Adam przystępuje więc do pracy. Na karoserii Golfa umieszczone zostają paski jak na GTI, a pod przednim zderzakiem pojawia się lotka – hokej zderzaka z GTI. Zostaje stworzony nowy układ wydechowy wzorowany na układzie z GTI. Samochód jeździ jeszcze na srebrnych stalowych kołach, ale wkrótce zostanie założony inny zestaw – ATS Cup. Adamowi marzą się jednak niebanalne customowe koła. Prócz tego możliwe, że jeszcze w tym roku uzupełni gwintowane zawieszenie o air ride.
Planuje również zamontowanie dobrego audio i wygłuszenie auta. Możliwe też, że Golf zostanie oklejony, aby zachować oryginalny lakier i jednocześnie zakamuflować wszelkie skazy. Nie nam oceniać, czy to konieczne, choć sądzimy, że bardziej nadają one charakter, niż szpecą. Dla Golfa Adama ten rok będzie przełomowy – po tak długim czasie na liczniku wreszcie zaczną się pojawiać kolejne przejechane kilometry. Mamy nadzieję, że auto nie wróci już do garażu na dłużej niż na zimowanie i będziemy mogli podziwiać kolejne wprowadzone w nim modyfikacje na spotach i zlotach. Bo właśnie zaczyna nowe życie – odradza się, niczym feniks z popiołów.
Karol Nowakiewicz
Fot. autor