Dzięki różnorodności dostępnych pakietów tuningowych i zwariowanych pomysłów miłośników tej sztuki widzimy na ulicach coraz więcej ciekawie zmodyfikowanych samochodów. Do nich z pewnością należy auto Tomka. Choć to jego debiut, od razu możemy zaliczyć je do jednego z bardziej atrakcyjnych na krajowym podwórku. Przyciągający uwagę kolor nadwozia, mocno zmodernizowana karoseria i połyskujące w promieniach słonecznych felgi to najbardziej rzucające się w oczy wyróżniki. Mniej widocznym, ale dającym najwięcej frajdy z jazdy, jest turbodoładowanie.

Civic widoczny na zdjęciach od większość jeżdżących po Polsce stuningowanych Hond zdecydowanie różni się stylem. Nasi tunerzy preferują mniej efektowne zmiany. Często spotykamy się z wygładzonymi karoseriami, dyskretnymi wlotami powietrza czy skromnymi lotkami na klapie bagażnika. Tymczasem Tomek pragnął bardziej wyrazistych zmian. Oddał swój samochód w ręce specjalistów z firmy Carzone, którzy przygotowali kompleksowy pakiet aerodynamiczny.

Nadwozie ma teraz wiele wlotów powietrza, delikatnie sugerujących innym użytkownikom dróg publicznych, że z tym Civikiem nie ma co się mierzyć. Najbardziej rzucające się w oczy umieszczono na masce oraz dachu. Wyglądają identycznie, jak na autach z gry komputerowej „Need for Speed”, o czym informuje stosowna naklejka na szybie. Zachodząca na klosze reflektorów pokrywa jednostki napędowej nadała autu Bad Look. Po bokach pojawiły się jeszcze łezkowate lusterka, zaspawano listwy, zastąpiono tylne lampy odpowiednikami utrzymanymi w stylu Lexusa, a kierunkowskazy elementami firmy Aztec.
Na koniec należało dobrać właściwy kolor karoserii i odpowiednie felgi. Tomek uznał, że najlepsze będą 16-calowe obręcze ze stopów lekkich Team Dynamic o szerokości 7,5 cala. Naciągnięto na nie opony w rozmiarze 205/45 z przodu i 215/40 z tyłu. Najdłużej, bo aż trzy tygodnie, Tomek zastanawiał się nad kolorem lakieru. Spore wrażenie zrobiło na nim przygotowane przez AC Schnitzera wściekle pomarańczowe BMW Z4. Uznał, że karoseria jego Hondy świetnie będzie się prezentowała w podobnym kolorze. Lakier wybrał z palety bawarskiego producenta na 1977 rok. Trzeba przyznać, że teraz obok tego „japończyka” nikt nie przejdzie obojętnie.
We wnętrzu Civica nie wprowadzono wielu zmian. Młody tuner ograniczył się do wymiany drążka zmiany biegów i wyłożenia podłogi nieco kojarzącą się ze sportowym stylem aluminiową płytą. Co innego pod maską. Słabowitą jednostkę napędową zasilaną paliwem bezołowiowym sprzężono z turbodoładowaniem. Po zastosowaniu takiego rozwiązania uzyskano dodatkowy zastrzyk mocy w postaci 50 KM i zdecydowanie wpłynęło na poprawę elastyczności.

Tomek, decydując się na zejście z aprobowanej przez większość tuningowej utartej ścieżki, był świadom, że może spotkać się nie tylko z uznaniem, ale i z ostrą krytyką. Cóż, nie jest łatwo być prekursorem. Wam, drodzy Czytelnicy, pozostawiamy ocenę stylistyki przedstawionego auta. Na pewno należy do wyjątkowo oryginalnych.
Piotr Mokwiński, fot. autor / Materiał pochodzi z archiwum JAPAN TRENDS (2/2011)
DANE & FAKTY – Honda Civic VI
SILNIK: D14Z6, SOHC, 16-zaworowy, 1396 ccm, 90 KM (po modyfikacjach około 140 KM); dołożone turbodoładowanie (ustawione na 0,5 bara), wydajniejszy układ dolotowy, duży intercooler.
NADWOZIE: kompletny pakiet aerodynamiczny Carzone, łezkowate lusterka, spojler na klapie bagażnika, efektowne wloty powietrza na masce i dachu, Bad Look.
ZAWIESZENIE: amortyzatory Koni z regulacją twardości, sportowe sprężyny Eibacha.
KOŁA: 16-calowe felgi Team Dynamic o szerokości 7,5 cala; opony w rozmiarze 205/45 z przodu i 215/40 z tyłu.
WNĘTRZE: oryginalne, zmieniona gałka zmiany biegów, aluminiowa płyta na podłodze.
WŁAŚCICIEL: Tomek.











