Młody kierowca BMW, mokra nawierzchnia i rondo to przepis na „naukę” driftu oraz mandat. Tym drugim zakończył się wybryk 19-latka, którego drift na rondzie w BMW kosztował 3000 zł. Policji jednak nie było w pobliżu, jak więc dostał mandat?
Na polskich rondach czasami dzieją się niestworzone. Najsłynniejszą historią jest chyba przelot przez rondo w Rąbieniu 3 lata temu, gdzie Suzuki wzbiło się na wysokość 7 metrów, złamało drzewo, a następnie wylądowało na budynku gospodarczym należącym do Parafii w Rąbieniu.
Nie brakuje też drifterów-amatorów, którzy próbują swoich sił na rondach, niestety podczas gęstego ruchu ulicznego. Ci kierowcy najczęściej siedzą za kierownicą auta z tylnym napędem. Często takie popisy kończą się mandatem. Tak było i w tym przypadku, ale w pobliżu nie było policji, a mimo to 19-latek otrzymał mandat w wysokości 3000 zł. Jak to możliwe?
Policji nie było na miejscu, a nawet skrytykowali umiejętności kierowcy
Policja opublikowała film, na którym widać jak BMW E39 pokonuje rondo w poślizgu kontrolowanym. Pozwolili sobie nawet na ocenę umiejętności kierowcy BMW:
Na nagraniu widać, że umiejętności kierującego są niewielkie, bo wprowadzenie auta w poślizg sprawia mu wielokrotnie trudności. – uważają policjanci.
Pozwolili sobie na tę uszczypliwość pomimo, że nie było ich w pobliżu. O sytuacji powiadomiło ich Biuro Ochrony Wizyjnej. Obserwatorzy zarejestrowali zdarzenie i poinformowali policję, która udała się na miejsce, choć nie do końca wiadomo w jakim celu.
Na monitoringu miejskim zidentyfikowano kierowcę i zastano go w miejscu zamieszkania. Okazało się, że 19-latek posiada prawo jazdy od zaledwie roku. Nie spodziewał się, że drift na rondzie został nagrany, a za „udział w filmie” mężczyzna zapłacić mandat w wysokości 3000 zł.
„Przypominamy, że odpowiednim miejscem do nauki i wykonywania takich manewrów jest wyłącznie tor wyścigowy. Pamiętajmy, że tylko w warunkach toru i pod okiem instruktorów mamy pewność, że swoim zachowaniem nie spowodujemy zagrożenia dla innych” – apelują policjanci.