Na trwających targach mobilności w Monachium Volkswagen zaprezentował usportowiony model ID. GTI. To oczywiście elektryk, czy ma więc prawo nosić nazwę GTI?
Volkswageny GTI od zawsze dostarczały emocji. Dźwięk, szybkość i precyzja prowadzenia były ich domeną. Czy samochód elektryczny może dostarczyć podobnych wrażeń? VW ID.5 GTI pewnie będzie szybki, ale czy porywający? Na to przyjdzie nam poczekać do oficjalnej premiery. Co na razie wiemy o nowym koncepcie?
Koncepcyjny VW ID. GTI do złudzenia przypomina Polo GTI. Przy okazji – będziesz mógł o nim przeczytać w nadchodzącym numerze VW Trends. Jest małe, zadziorne, ma niskie nadwozie z krótkimi zwisami i trzeba przyznać, że styliści się postarali. Auto trochę też nawiązuje do modelu ID.2, czyli najmniejszego reprezentanta elektrycznej rodziny VW. Z przodu i z tyłu widzimy charakterystyczny pas LEDowy łączący prawy i lewy reflektor.
Kabina też wygląda rasowo, choć to raczej szkic i po aucie produkcyjnym nie mamy co spodziewać się takich fajerwerków. Mamy jednak spłaszczoną u dołu kierownicę, a także fotele ze zintegrowanym zagłówkiem. Jak to w nowoczesnych autach bywa, dominują ekrany dotykowe, które wypchnęły tradycyjne przyciski.
Pomimo tego, że auto wygląda bardzo dobrze to jednak zdecydowanie bardziej wolelibyśmy, aby pod maską znalazł się 4-cylindrowy silnik o chrapiącym głosie. To nieodłączny element każdego GTI i zastępowanie go jednostką elektryczną niektórzy mogą potraktować jako świętokradztwo. Z drugiej strony, elektryfikacja postępuje i niewiele możemy z tym zrobić. Może więc takie pojazdy jak VW ID. GTI będą jedynymi, które dostarczą emocji podczas jazdy?