Na jednej ze stacji benzynowej w Lublinie doszło do niecodziennej sytuacji. Kierowca poszedł zapłacić za paliwo, kiedy wrócił auta nie było przy dystrybutorze. Samochód znalazł się kilkadziesiąt metrów dalej w pobliskim rowie. Jak to się stało?
Myśleliśmy, że takie sytuacje mają miejsce tylko w USA, gdzie kierowcy często zapominają „głowy” i zostawiają samochód „na luzie”. Po powrocie do auta często czeka ich niemiła niespodzianka. Okazuje się, że Polak też potrafi co pokazuje sytuacja z jednej z lubelskich stacji benzynowych.
Kierowca Subaru poszedł zapłacić za paliwo, a kiedy wrócił do dystrybutora auta tam nie było. Znalazło się w pobliskim rowie. Jak podaje serwis lublin112.pl: „w wyniku nieprawidłowego zabezpieczenia pojazdu, subaru ruszyło sprzed dystrybutora i stoczyło się do pobliskiego rowu. Na szczęście nikomu się nic nie stało i obyło się bez większych uszkodzeń.”
Co to oznacza? Nie jest pewne, czy auto było wyposażone w automatyczną, czy manualną skrzynię biegów, ale pewne jest to, że kierowca nie zaciągnął hamulca ręcznego, a skrzynię pozostawił „na luzie”. Efektem było stoczenie się pojazdu do rowu. Kierowca do ceny paliwa musiał jeszcze doliczyć koszty wyciągania pojazdu na drogę.