Indywidualne tablice rejestracyjne w Polsce są dla kogoś kto chce się wyróżnić na ulicy, niekoniecznie w drogim aucie i ma na zbyciu 1000 zł, bo tyle kosztuje wydanie specjalnych tablic. To także sposób na wyrażenie swojej opinii lub poglądów, co z pewnością było motywem dla właściciela tego BMW E60 po mocnym „agro-tuningu”. Przypadek tego auta nasunął nam na myśl pewne pytanie.
Zacznijmy od przypadku tego niebieskiego BMW E60. Jak się okazało, obraźliwe tablice indywidualne były tylko wierzchołkiem góry lodowej, a auto było także oklejone innymi, delikatnie mówiąc niekulturalnymi naklejkami. Zdjęcie opublikowane na facebooku wywołało burzę, a sama fotografia stała się viralem i obiektem żartów.
Znalazła się także grupa ludzi, która podeszła do sprawy bardzo poważnie i postanowiła wyszukać właściciela BMW i stosownie go ukarać. Okazał się nim strażak-ochotnik, co łatwo można było wywnioskować po napisach na tylnej klapie. Według administratorów profilu dostał on ultimatum od swojej jednostki OSP – albo usunie napisy z samochodu, albo zostanie usunięty z jednostki.
Nie końca wiemy, w jaki sposób jegomość obraził straż pożarną, bo przecież indywidualne tablice rejestracyjne BMW jasno wskazują, że komunikat jest skierowany do policji. Tak, czy siak, fani są mocno podzieleni, czy faktycznie należało ukarać strażaka, czy nie. Dajcie koniecznie znać, jakie jest Wasze zdanie.
Najgorsze indywidualne tablice rejestracyjne – nasze TOP 5
Ten przykład zastanawia nas pod innym kątem. Jak to jest, że wydziały komunikacji w ogóle wydają takie tablice? Wygląda to tak, jakby nikt nie weryfikował treści, które mają być wytłoczone na tablicy. Przepis mówi jasno, że na tablicy nie może być żadnych treści obraźliwych w języku polskim ani obcym.
W przypadku tego BMW rozumiemy, że Pani w urzędzie może nie wiedzieć, co oznacza jego rozwinięcie, ale poniższe przykłady są karygodne i nigdy nie powinny wyjść poza ściany wydziałów komunikacji.