Test MINI Clubman Cooper S All4 - Trends Magazines

Test MINI Clubman Cooper S All4

Ogólnie znane jest upodobanie brytyjskiej monarchini do psów rasy corgi. Ich specyficzny wydłużony tułów nieodparcie kojarzy się z jamnikiem i… MINI Clubmanem.

MINI to doskonały dowód na to, że na fali motoryzacyjnej nostalgii można stworzyć produkt doskonały. Sukces jest imponujący, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę specyficzny charakter tego auta. Trudno wszak uznać je za masowe, przystępne i racjonalne. To koncept ze wszech miar lifestyle’owy i odwołujący się przede wszystkim do emocji. Swoją drogą, zakrawa na chichot historii, że sukces swojej ikony motoryzacji Brytyjczycy zawdzięczają Niemcom. Niemcy wykazują się zresztą dużym wyczuciem, umiejętnie włączając do bieżącej palety modeli auta z historycznym rodowodem. Jednym z nich jest właśnie Clubman.

Auto nawiązujące do lat 60. ubiegłego wieku, z których pochodzą Morris MINI-Minor Traveller i Austin Seven Countryman – nieco dłuższe od klasycznego MINI kombi z dwudzielnymi otwieranymi na boki drzwiami bagażnika. Kolejną odmianę angielskiego malucha z 1969 roku ze znacznie zmodyfikowanym przodem nazwano Clubman Estate. Był on kontynuatorem koncepcji Travellera i Countrymana. Nazwę Clubman wykorzystał koncern BMW, prezentując w 2007 roku nowoczesną interpretację przedłużonego „miniaka” z (jakże inaczej) dwudzielnymi otwieranymi na boki drzwiami bagażnika. Tyle historii. Tymczasem przed wami najnowsze wcielenie MINI Clubmana Cooper S All4.

Gdy chcemy opisać wygląd Clubmana jednym słowem, od razu myślimy „jamnik”. To zresztą chyba jedno z częściej słyszanych określeń tego samochodu. I faktycznie coś w tym jest. Dzięki dwojgu dodatkowych drzwi ułatwiających dostęp do tylnej kanapy auto wydłużyło się do 4252 mm i przypomina jamnika. Jest niskie i długie. Przód nie jest co prawda identyczny jak w standardowym MINI, ale podobieństwo jest bezdyskusyjne. Najwięcej kontrowersji wzbudza tył samochodu – pionowo zakończony, wyposażony w dwuskrzydłowe drzwi i duże lampy o charakterystycznej rzeźbie. Na pewno jest jedyny w swoim rodzaju. Czy ładny? Zdania są podzielone, niektórzy zarzucają mu przesadną przysadzistość i ociężałość. Innych urzeka jego nietypowość – dwie wycieraczki, duże chromowane klamki i masa smaczków w stylu retro. Na pewno trudno przejść obok niego obojętnie. Wzbudza jednak skrajne emocje, jedni go uwielbiają, innym absolutnie się nie podoba. Kolejną kontrowersyjną kwestią są charakterystyczne drzwi, za którymi kryje się przestrzeń bagażowa. Rozpatrując to rozwiązanie w kategorii gadżetu retro, nieszablonowego designu czy też indywidualistycznego akcentu jest bez zarzutu. Wyróżnia się, przyciąga ciekawskie spojrzenia, wręcz krzyczy – patrzcie, jaki jestem nietypowy. Patrząc od strony praktycznej… cóż, jednak z jakichś względów producenci aut nie stosują tego typu rozwiązań.

Widoczność do tyłu ogranicza środkowy słupek, nieduże wycieraczki nie należą do najwydajniejszych, a uchwyty do otwierania drzwi brudzą się w błyskawicznym tempie. Drzwi otwierają się pod katem 90 stopni, co w sytuacji, gdy jesteśmy zmuszeni zaparkować tyłem przy ścianie, nie ułatwia dostępu do bagażnika. Kufer zaś pojemnością raczej przypomina typowe auto kompaktowe, a nie przepastne kombi. 360 litrów przy standardowym ustawieniu foteli nie imponuje. Po złożeniu oparć pojemność rośnie do 1250 litrów, a płaska podłoga umożliwia przewiezienie większych gabarytowo ładunków. Oddając honor konstruktorom należy jednak przyznać, że kufer jest stosunkowo foremny, wyposażony w odpowiednią liczbę schowków (pod podłogą, w bocznych ścianach i w skrzydłach drzwi) i haczyków, co znacznie wpływa na jego funkcjonalność. Summa summarum – formę tylnej części nadwozia łatwiej chyba rozpatrywać jako przejaw motonostalgicznego gadżeciarstwa niż praktyczności. Zresztą cały Clubman właśnie taki jest – gadżeciarski. Czasem aż do przesady. Antena radiowa zakończona jest czerwoną diodą migającą po załączeniu alarmu.

Po otwarciu drzwi kierowcy od razu rzuca się w oczy logo MINI, wyświetlane na podłożu przez projektor zamontowany pod obudową lusterka. Wnętrze nie pozostawia wątpliwości, autem jakiej firmy podróżujemy. Charakterystyczny kształt deski rozdzielczej i w tym wypadku został zachowany. Świetnie wyglądają i dodają swoistego uroku elementy, takie jak chromowane włączniki, kratki nawiewów wraz z regulatorami czy zespół wskaźników o bardzo klasycznej formie. Może natomiast irytować LED-owy pierścień otaczający wyświetlacz na konsoli, który rozbłyskując w rozmaitych barwach informuje o aktualnym stanie i wykorzystywanych funkcjach pojazdu. Z istotniejszych elementów wyposażenia testowego Clubmana warto wymienić doskonale wyglądającą skórzaną tapicerkę Longue Carbon Black (5.293 zł), sportową automatyczną skrzynię biegów (9.261 zł), przyzwoicie grający zestaw głośników Harman Kardon (3.485 zł), wysuwany wyświetlacz HUD (2.647 zł) oraz pakiet John Cooper Works Chili (26.687 zł), obejmujący m.in.: świetnie leżącą w dłoniach wielofunkcyjną kierownicę, pakiet aerodynamiczny, tylny spojler, system komfortowego dostępu, antracytową podsufitkę i przełącznik trybów jazdy. Oczywiście lista wyposażenia dodatkowego jest znacznie dłuższa. Wystarczy wspomnieć, że sumaryczny koszt wyposażenia opcjonalnego w prezentowanym modelu wynosi 85.836 zł. Parę słów poświęcimy kamerze cofania (1.678 zł). Nie jest to wprawdzie nowatorski gadżet, ale w tym przypadku konstruktorom należą się „gratulacje”. Umieszczenie obiektywu w dolnej części zderzaka, tuż nad tablicą rejestracyjną, znacznie ogranicza jej użyteczność. Brudzi się błyskawicznie.

Wnętrze samochodu epatuje brytyjskością. Przeszycia na tylnej części zagłówków tworzą charakterystyczny wzór brytyjskiej flagi. Motyw ten wykorzystano także na metalowych elementach zdobiących tapicerkę. Otoczenie w sam raz dla fanów monarchii. Nowy Clubman został zbudowany na płycie podłogowej BMW 2 Active Tourer. Wpłynęło to pozytywnie na ilość miejsca w kabinie. Rozstaw osi wynoszący 2670 mm pozycjonuje to auto w grupie kompaktów, mimo to momentami we wnętrzu można poczuć się nieco klaustrofobicznie. Wpływ na to mają nisko poprowadzona linia dachu, szerokie słupki i mała powierzchnia przeszklona nadwozia. O ile z przodu podróżuje się całkiem wygodnie, o tyle wyżsi pasażerowie tylnej kanapy raczej nie będą szczęśliwi. Dobrze, że dostęp do niej przez pełnowymiarowe drzwi jest wreszcie komfortowy.

Jazda Clubmanem Cooperem S dostarcza przyjemności. Dwulitrowa turbodoładowana jednostka benzynowa o mocy 192 KM i momencie obrotowym wynoszącym 280 Nm nie ma większych problemów ze sprawnym napędzaniem auta. Oczywiście ze względu na masę pojazdu nie jest aż tak szalona jak w mniejszym MINI, ale nadal 6,9 sekundy do setki robi wrażenie. Pochwały należą się również świetnemu 8-stopniowemu automatowi. Na tyle dobrze koresponduje z intencjami kierowcy, że szybko odpuszczamy sobie zabawę łopatkami przy kierownicy. Zawieszenie zapewnia frajdę z jazdy, ale nie tak gokartową, jak mniejsze modele. Daje znać o sobie zarówno długość, jak i zwiększona masa pojazdu. Auto prowadzi się pewnie i przewidywalnie (znacząco wpływa na to napęd na cztery koła), ale jest zauważalnie mniej zwinne i bardziej komfortowe. Spalanie oczywiście odbiega od deklaracji producenta. W mieście osiągniecie wyniku 10–11 l/100 km nie stanowi dużego wyzwania. W trybie mieszanym średnie spalanie wynosi 8 l/100 km.

MINI Clubman Cooper S All4 nie jest tanią zabawką. Cena wersji podstawowej wynosząca 114.900 zł jest jeszcze względnie strawna, ale doposażenie auta we wszelkie gadżety winduje ją do 200.736 zł. To sporo, jak na niezbyt przestronne auto na pograniczu segmentu B i C. I w tym problem. Tego samochodu nie sposób kupić z racjonalnych pobudek i nie po to został stworzony. To doskonałe auto dla tych, którzy styl i indywidualizm stawiają na pierwszym miejscu. Pozwala się wyróżnić. Gwarantujemy, że przez swój „jamnikowaty” wygląd przykuwa uwagę wszystkich. Oferuje przy tym mnóstwo możliwości personalizacji i uczynienia go jeszcze bardziej nietuzinkowym. A że styl kosztuje, to wiadomo nie od dziś. Dla miłośników brytyjskości i fanatyków monarchii będzie idealny!

Dariusz Piorunkiewicz, Fot. autor

MINI Clubman Cooper S All4

NADWOZIE
długość/szerokość/wysokość (mm)                 4253/1800/1441
rozstaw osi (mm)                                                     2670
pojemność bagażnika (l)                                       360/1250
masa własna (kg)                                                     1535
koła                                                                                225/40 R18

SILNIK/NAPĘD
typ, liczba zaworów                                                 rzędowy, 16 zaworów
poj. skokowa (ccm)                                                 1998
maks. moc (KM/obr./min)                                   192KM/4700–6000 obr./min
maks. mom. obr. (Nm/obr./min)                      280 Nm/1250–4600 obr./min
skrzynia biegów                                                        automatyczna 8-biegowa
napędzana oś                                                            napęd na 4 koła

OSIĄGI/ZUŻYCIE PALIWA
0–100 km/h (s)                                                          6,9
V maks. (km/h)                                                         225
spalanie (l/100 km) śr. katalogowe/test)        6,4/8,5

CENA
Podstawowa                                                              114.900 zł
testowanego modelu                                             200.736 zł

Podobne

„Zlotowe wspominki”- Bilsport Performance Show- WSPOMNIENIA

Jeżeli nie kojarzycie nazwy z tytułu, to możliwe że jako pasjonaci marki BMW nie znacie największego zlotu entuzjastów motoryzacji w całej Skandynawii.  Od wielu lat w miejscowości Jönköping przez 4 dni ma miejsce prawdziwe motoryzacyjne święto. Datę łatwo zapamiętać, ponieważ zawsze pokrywa się z Wielkanocą. Gośćmi specjalnymi tegoroczengo Bilsport Performance Show  byli Ken Block oraz…

Kupujemy używane BMW serii 5 F10 (2010–2017) – auto dla odważnych

Wciąż świeży design, mocne silniki, dobrze wykończone wnętrze, a z drugiej strony wysokie koszty utrzymania, imponujący stopień skomplikowania technicznego i usterki, jakich nie spodziewalibyśmy się po BMW. Wszystko to sprawia, że używana seria 5 F10 jest propozycją dla odważnych. Piątka E60 była rewolucją. Futurystyczna linia nadwozia, minimalistyczny kokpit z wieloma funkcjami dostępnymi w iDrive, pierwsze…