Volkswagena Santanę, który z początkiem lat osiemdziesiątych zadebiutowała w ofercie niemieckiego koncernu mimo wdzięcznej nazwy nie odniósł spektakularnego sukcesu. Samochód z założenia miał być eleganckim sedanem, który bazował na popularnym wówczas Passacie B2.
Sedany z czterobiegową skrzynią biegów może nie zyskały rangi limuzyny VW, lecz idealnie sprawdzały się jako przestronne taksówki. Świeższe odmiany pierwszej generacji były o wiele lepiej wyposażone, ponieważ miały już elektroniczny wtrysk paliwa, hydrauliczne sprzęgło, radio z MP3 oraz zmieniarką płyt CD, a nawet hamulce ze wspomaganiem. Dziś samochód ten jest bardzo dobrym materiałem na youngtimera dla osoby, która poszukuje auta rzadszego, niekoniecznie popularnego w Europie „szczupaka”, czyli Volkswagena Passata B2.
O ciekawej historii Santany przeczytasz TUTAJ.
Marcin Zachariasz