Mazda CX-5 - japoński SUV nadal w formie - Trends Magazines

Mazda CX-5 – japoński SUV nadal w formie

Nie będę ukrywał, że mam słabość do Mazd. Do tych nowych, ładnych i fajnych. Nowe Mazdy bardzo mi się podobają. I jak, tak słucham znajomych i wielu osób z tak zwanego otoczenia, nowe Mazdy podobają się nie tylko mi. Z tym większą ochotą wsiadłem do odświeżonej CX-5. Czy auto mnie czymś zaskoczyło?

Druga generacja SUV-a Mazdy dostępna jest od 2017 roku. To aż pięć lat! Chociaż dla Mazdy to tylko pięć lat! Nie wiem jak Japończycy to robią, ale ich modele zawsze wyglądają świeżo niczym Clooney czy Shakira. Wiek nie ma żadnego znaczenia. Jest tylko jeden warunek. Nowa Mazda musi być w kolorze Soul Red Crystal. Po prostu musi! W każdym innym ”nie wygląda”. Tzn. wygląda ok, ale ginie w tłumie. Tak czy siak za czerwoną CX-5 nadal się obejrzę. Czy rozpoznam wersję po liftingu? Ja tak, a ty? Zmieniono tak naprawdę tylko przednie i tylne lampy. Wkomponowano w nie diody LED do jazdy dziennej. Dzięki temu, LED-y w CX-5 nie wyglądają już jak zakup z AliExpress.

Mazda CX-5 – nowe multimedia z jednym „ale”

Ważna zmiana zaszła także w środku. CX-5 nareszcie otrzymała nowe multimedia. Takie, jak ma nowa Mazda 3. Co prawda dalej są minimalistyczne, ale działają o niebo sprawniej i szybciej reagują na polecenia wydawane wielokierunkowym dżojstikiem. I teraz przejdę do tematu, który mocno mnie zirytował w opisywanym aucie.

Ekran systemu multimedialnego nie jest dotykowy. Ok, w przypadku obsługi autorskiego systemu Mazdy nie jest to problemem. Jednak, gdy sparujecie Apple CarPlay albo Android Auto, brak reakcji na dotyk będzie porażką. Oba wyżej wymienione systemy są wręcz stworzone do obsługi dotykowej! Obsługi, której w CX-5 nie dostaniecie. To trochę tak, jakbyście swojego nowiutkiego iPhone 14 obsługiwali za pomocą zewnętrznej klawiatury i myszki z kulką…

Niekwestionowaną zaletą wnętrza CX-5 jest jednak jakość materiałów oraz swoista analogowość. Taka przyjemna analogowość. W kabinie nie pachnie Leninem, a cyfrowe zegary wyglądają jak… analogowe.

Mazda CX-5 – silniki wierne tradycji

Nieco mniej optymizmu wlewam w opis jednostki napędowej. Japończycy są dalej anty-systemowi. Ty też? Hurra! W efekcie możesz kupić nowe auto z 2,5-litrowym silnikiem benzynowym bez turbo. Hurra po raz drugi? Nieco ponad 190 KM, automat, napęd AWD? Brzmi zacnie. Ale ponad 9 sekund do setki oraz charakterystyczne, brzęczące brzmienie silnika nie wprawiają w zachwyt. Tak skonfigurowana CX-5 nie jest mułem. Nie jest też lampartem. Ale mam wrażenie, że już podstawowa, 2-litrowa wersja będzie w zupełności wystarczająca. Nie za szybka, nie za wolna. Taka w sam raz.

Plus za dobrą izolację akustyczną, komfortowe i kulturalne zawieszenie oraz swoisty brak upierdliwości w życiu codziennym. CX-5 nie przypomina teściowej, która zawsze wie lepiej czego chcecie.

Mazda CX-5 – wciąż w formie?

Tak, lubię Mazdy. Lubię CX-5. To auto ma swój styl i skutecznie opiera się nowościom, na które tak wielu z was i nas psioczy. Przy tej całej analogowości SUV Mazdy nie śmierdzi sandałem. CX-5 trzyma fason i jest nadal w formie. Chociaż nie jest to SUV idealny. Ale cholernie mi się podoba! I co z tym zrobisz? No nic nie zrobisz…

Żeby jednak nie było tak kolorowo, odnoszę wrażenie, że CX-5 najlepsze lata ma już za sobą. Tutaj nawet najlepszy napój energetyczny za dużo nie zdziała. Patrząc jednak na zupełnie nową CX-60, jestem dziwnie spokojny o losy idącej wciąż pod prąd Mazdy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne

The best of polski Youtube

Co polski internet spłodził o BMW E36? Czy Kickster ma szansę z TVN Turbo? A może jest inny faworyt tego starcia... Kolejność na liście jest przypadkowa, a na końcu jest ankieta. 1. Kickster : To drugi odcinek lubianej serii "Kickster MotoznaFca". Materiał powstał w 2015, ale trzeba przyznać, że nawet dziś wygląda świeżo. To 4 min.…

VW Garbus 1200 1965 r. widok z przodu

Garbus jak marzenie

„Marzyliśmy z żoną o klasycznym samochodzie, konkretnie – Volkswagenie Garbusie. Przez dwa lata myśleliśmy o tym bardzo poważnie. Sprawdzaliśmy w sieci co, kto i za ile sprzedaje. Już wtedy wiedziałem, że nie może to być Garbus na tzw. stojącej lampie”.   Nim marzenie się spełniło i prezentowany „Dolcwagen” był gotów, Kasia i Marcin musieli pokonać wiele przeciwności. Ale po kolei… Pewnego dnia Marcin…