To nie primaaprilisowy żart, a projekt ustawy, która pojawiła się w Australii. Inspiracją do zmiany przepisów był bardzo groźny wypadek z 2019 roku.
W czerwcu 2019 roku w Glengowrie doszło do śmiertelnego wypadku. Alexander Campbell jadący Lamborghini Huracanem potrącił wówczas nastoletnią Sophię Naismith. Od tamtej pory rozgorzała dyskusja na temat zmiany przepisów dotyczących dodatkowych uprawnień dla posiadaczy supersamochodów.
Premier Australii Południowej, Peter Malinauskas poinformował, że władze pracują nad nowymi przepisami stworzonymi z myślą o kierowcach supersamochodów. Zgodnie z planem, zwykłe prawo jazdy będzie niewystarczające do prowadzenia takiego auta. Przepisy mają być podobne do tych, które dotyczą motocyklistów czy kierowców ciężarówek. Właściciele superaut musieliby zdobyć stosowną licencję poprzez odbycie szkoleń podobnych do praw jazdy na motocykle czy ciężarówki.
Dodatkowo rząd rozważa także możliwość blokowania wyłączenia kontroli trakcji w mocnych autach, a także kategoryczne zatrzymanie prawa jazdy do rozwiązania sprawy.
W sierpniu tego roku australijski orzekł, że Campbell był niewinny śmierci nastoletniej Sophii. Jak wykazało śledztwo, kierowca miał nie przekroczyć dozwolonej prędkości (w momencie wypadku jechał z prędkością 53 km/h), ale mimo to stracił panowanie nad pojazdem (Lamborghini miało mieć częściowo lub całkowicie wyłączoną kontrolę trakcji). Decyzja sądu wywołała gorącą dyskusję publiczną i jeszcze bardziej rozgorzał spór na temat przepisów prawa jazdy.
Ustawa ma trafić przed australijski parlament już pod koniec 2022 roku. Premier przyznał, że spodziewa się sporego oporu ze strony właścicieli i użytkowników supersamochodów.
Czy waszym zdaniem wprowadzenie takich przepisów to dobry pomysł?