Kończy się kolejna era w motoryzacji. Niedawno żegnaliśmy Audi R8, a teraz czas pożegnać jego kuzyna. Lamborghini Huracan STJ to ostatnie słowo Włochów w kwestii silnika V10.
Niestety przyszedł czas na kolejny motoryzacyjny pogrzeb. Silnik V10, który był znakiem rozpoznawczym mniejszych modeli z Sant’Agata odchodzi do lamusa. Zanim jednak na dobre się z nim pożegnamy, Włosi pokazali specjalną wersję Huracana właśnie z 10-cylindrowym silnikiem.
STJ oznacza Super Trofeo Jota, auto opiera się na wersji STO, ale ostatni Huracan został znacznie poprawiony. Jednak jeśli myślisz, że producent z Sant’Agata zwiększył moc to jesteś w błędzie. Lamborghini Huracan STJ posiada 5,2-litrową wolnossącą jednostkę V10 o mocy 640 KM i 565 Nm. Moc przekazywana jest na tylne koła za pośrednictwem tej samej co wersja STO, dwusprzęgłowej, siedmiobiegowej automatycznej skrzyni biegów. STJ ma regulowane amortyzatory pochodzące z samochodów wyścigowych.
Huracan STJ stoi na 20-calowych kołach z centralnym zamkiem, na które naciągnięto specjalnie zaprojektowane opony Bridgestone Potenza Race. Nowo dodane elementy z włókna węglowego w rogach przedniego zderzaka są częścią pakietu aerodynamicznego, który obejmuje również tylny spoiler. Włosi testowali Huracana STJ na torze Nardo, gdzie czas okrążenia był o ponad sekundę lepszy w porównaniu z czasem wersji STO.
Lamborghini Huracan STJ jest nie do kupienia
Wolnossący silnik V10, który był symbolem mniejszych modeli Lambo przez ostatnie 20 lat (ta jednostka była też obecna w Gallardo) przejdzie do historii. Nowy model będzie zapewne szybszy, mocniejszy i wydajniejszy, ale marka z Sant’Agata już zapowiedziała, że będzie to hybryda.
Lamborghini Huracan STJ jest więc ostatnim modelem z jednostką V10 i powstało tylko 10 egzemplarzy STJ. Jak można się spodziewać, wszystkie rozeszły się w oka mgnieniu. Cena? Nieznana, ale w zasadzie to bez znaczenia. Zapewne jest kosmiczna.