Wakacje dobiegają końca, a z nimi zniżki na paliwo, obowiązujące na większości stacji benzynowych. To, plus rosnąca cena ropy na rynku może spowodować niemiłą niespodziankę po 1 września. Jest jeszcze jedna sieć stacji, na której zniżki prawdopodobnie zostaną dłużej.
Na początku wakacji rozpoczął się „wyścig o klienta”, którą zapoczątkował koncern Orlen. Wprowadził 30-groszowe (40-groszowe w przypadku posiadania Karty Dużej Rodziny) rabaty na benzynę i ON. Za polską siecią poszły inne stacje i finalnie praktycznie wszędzie mogliśmy skorzystać ze zniżek. Ten okres się jednak kończy, ponieważ większość producentów ostatni dzień trwania promocji ustawiło na 31 sierpnia. To więc ostatni dzwonek na skorzystanie z promocji i zatankowanie naszych aut.
To jednak nie koniec złych wieści. Analitycy E-petrol informują, że przed nami skokowa zwyżka cen diesla do nawet 7,61 złotych za litr, czyli o 30 groszy więcej niż obecnie. Przyczyną tej sytuacji są rosnące stawki oleju napędowego w hurcie. Na spadki cen paliw nie należy też liczyć w najbliższych miesiącach. Według prognoz Goldman Sachs w czwartym kwartale bieżącego roku ceny ropy wyniosą 125 dol. za baryłkę. Podobne ceny ropy mają też obowiązywać w przyszłym roku.
Jedna sieć paliw nie kończy z promocją
Ratunkiem może okazać się tankowanie na stacjach sieci, która oficjalnie nie poinformowała o zakończeniu promocji na paliwo. Mowa o sieci Moya, która przedłuża ją „do odwołania”. Obowiązują tam nieco inne warunki zniżek. Przede wszystkim nie trzeba być członkiem programu lojalnościowego. Samo zatankowanie paliwa (do 60 l) uprawnia do skorzystania z rabatu w wysokości 10 groszy na litrze. Kupno gorącego napoju, hot doga, zapiekanki lub płynu do spryskiwaczy pozwoli zwiększyć promocję do 20 gr./l, natomiast dwóch takich produktów – do 30 gr./l. Upust nie dotyczy jednak gazu LPG i płatności kartami flotowymi, nie zostanie też naliczony w przypadku zatankowania więcej niż 60 l paliwa.