Czeski biznesmen Radim Passer sfilmował swój wyczyn wyciskając siódme poty ze swojego Bugatti Chirona. Pomimo, że jeździł po autostradach bez limitów prędkości, sprawę skrytykowało niemieckie ministerstwo transportu.
Polityka niemiecka zdaje się iść w stronę zlikwidowania autostrad bez limitów prędkości, więc być może to ostatnie chwile, gdy kierowcy mogą cieszyć się pełną mocą silników swoich samochodów. Szczególnie wiele radości mają Ci, którzy posiadają dużo koni mechanicznych pod maską. A już najwięcej frajdy mają właściciele najszybszego auta świata – Bugatti Chirona.
Do takich należy biznesmen Radim Passer, który postanowił sprawdzić, ile maksymalnie pojedzie jego zabawka. Na liczniku zobaczył liczbę 417 km/h. I to na publicznej drodze! 1500-konne Bugatti zdało egzamin perfekcyjnie, na nagraniu widać, że nawet przy tak wysokiej prędkości, samochód jest stabilny niczym VW Golf podczas jazdy z prędkością 100 km/h.
Passer poruszał się odcinkiem autostrady A2, na którym nie obowiązują żadne ograniczenia prędkości, a więc pomiar odbył się zgodnie z prawem. Dodatkowo jazda próbna miała miejsce przed godziną piątą rano, gdy ruch na drodze jest symboliczny. Mimo wszystko nie spodobało się to niemieckiemu ministerstwu transportu.
Ministerstwo oskarża Passera o narażanie na niebezpieczeństwo innych użytkowników drogi. Na nagraniu widać, że na drodze znajdują się inne pojazdy. W oświadczeniu ministerstwa możemy przeczytać: „Nie tolerujemy wszelkich zachowań w ruchu drogowym, które prowadzą lub mogą prowadzić do zagrożenia użytkowników dróg”. Na razie nie wiadomo, czy Passer będzie musiał ponieść konsekwencje swojego czynu, czy skończy się tylko na wydaniu krytycznej opinii.
To nie pierwszy taki wyczyn czeskiego milionera. W 2015 roku jechał swoim Bugatti Veyronem z prędkością 402 km/h również po publicznej drodze.