Zawsze staram się podchodzić do każdego auta z dystansem. Staram się przedstawiać Wam nowy samochód z uśmiechem oraz przysłowiowym jajem. Skupiam się na tym, co ważne i zupełnie… nieoczywiste. Tak, abyście cały tekst przeczytali nie tylko z chęcią, ale i z uśmiechem na ustach. Jednak w przypadku widocznej na zdjęciach Hondy Jazz Crosstar nie było mi do śmiechu…
Po pierwsze – spójrz na nią! Jazz wygląda tak, jakby jeździli nim sami smutni ludzie. To auto się nie uśmiecha. Co prawda nie jest japońskim odpowiednikiem Multipli, ale w ruchu miejskim zwraca na siebie tak samo dużą uwagę, jak deska w tartaku. To auto jest po prostu przezroczyste! Dali to wziąłem, ale na szczęście zanim oddałem pokonałem Jazzem blisko 1000 km. I to właśnie te 1000 km totalnie zmieniło w mojej głowie postrzeganie tego auta!
Wnętrze jest ok. Przestronne jak na segment B i nawet spoko wykończone. Na desce rozdzielczej jest trochę ceraty, a system multimedialny fajnie wyświetla kolory. Zegary? Cyfrowe o grafice przypominającej programator prania w pralce. Nuda? To pa tera!
Honda Jazz – bardzo przemyślana
Kierownica ma tylko dwa ramiona! Jak w jakimś Maybachu! Oprócz portów USB jest także port HDMI. Wystarczy podpiąć doń konsole i już można haratać z ziomalami w Fifę. Uprzedzając pytania – działa tylko na postoju. Schowki, półeczki, przegródeczki… dużo tego w małej Hondzie. Nawet przed pasażerem jest nie jeden, a dwa schowki. Idealne miejsce, żeby schować kumplowi pada.
Ten sam kumpel zrobi duże oczy, jak pokażesz mu, co dzieje się z tyłu na kanapie. Nowy Jazz ma to samo co stary, czyli tak zwane Magic Seats. Co to oznacza? Nie, Honda nie potrafi spełniać życzeń i nie wyczaruje wam zająca z cupholdera, ale… siedziska tylnej kanapy da się postawić do pionu! Głupie? Nie, fajne! Po co? Chociażby po to, żeby przewieźć tam jakąś dużą rzecz w pionie. Np. telewizor. Albo złożoną szafkę, kupioną na OLX. Albo rozłożyć koc i się położyć w poprzek, bo podłoga jest płaska. Teściowa też tam wejdzie. I teść na czworakach. Tuż obok grilla i skrzynki piwa…
Koniec tych uszczypliwości, bo jeszcze się okaże, że mój teść to czyta. Jak jeździ się Jazzem? W ofercie jest tylko jeden silnik. I bardzo dobrze! Dzięki temu, na konfigurowaniu swojego egzemplarza spędzicie mniej czasu. 1,5-litrowy motorek ma aż cztery cylindry! Ma także blisko 100 KM mocy i jest wspierany przez elektryka. Tak, nowy Jazz jest hybrydą. Innej opcji nie ma. Łącza moc wynosi 109 KM a sprint do setki trwa nieco ponad 9 sekund. Wstydu nie ma, ale kolegom raczej nie zaimponujecie. Ale… jeśli zaczniecie chwalić się średnim spalaniem, jestem pewien, że nawet ludzie z Toyoty zaczną przysłuchiwać się Twoim opowieściom z zaciekawieniem.
Honda Jazz – super oszczędna
Zawsze jest tak, że w katalogu auto pali mało, a nie w katalogu pali dużo. Zawsze tak jest i nawet nie próbuj mnie przekonywać, że jest inaczej! Według broszury Hondy Jazz powinien palić 4,5 l na setkę. Taaaa, powinien. I wiecie co? Niestety te obietnice można włożyć między bajki. A to ci niespodzianka… Honda Jazz pali… mniej niż obiecuje producent! A to ci prawdziwa niespodzianka…
4,5 l/100 km japończyk spali w gęstym korku. W mniej gęstym spali 4 l. Jeśli korka nie ma w ogóle, a oprócz jazdy po mieście uskutecznisz też jazdę poza miastem, 3,5 l/100 km będzie czymś naturalnym. Serio, serio, nie kłamię! Ok, w tej jeździe, podobnie jak i w samym samochodzie nie ma za grosz emocji Ale spokojnie, i na tę ewentualność Honda dobrze się przygotowała!
Podstawowy Jazz kosztuje 105 tys. zł. Wypasiony, jak ten ze zdjęcia blisko 120 tys. zł. To mniej więcej tyle za ile kupicie podstawowego Hyundaia Tucsona albo Golfa z wcale nie biednym wyposażeniem. Chcieliście emocji, no to macie i zerknijcie w cennik. Chociaż i tutaj jest drugie dno…
Honda Jazz – warta swojej ceny?
Nowy Jazz faktycznie tani nie jest. Kosztuje dużo, ale i bardzo dużo oferuje w zamian. I nie mam tu na myśli systemów wsparcia kierowcy, multimediów czy innych ekstrasów, których nawet raz nie użyjesz. Zaletą Hondy jest niesamowita praktyczność, przemyślane rozwiązania oraz super oszczędny układ napędowy. To takie nie polskie. U nas wszyscy chcą dużo za niedużo, a za darmo to bardzo dobra cena. I teraz przechodzimy do clou.
Na początku wspomniałem, że Jazzem jeżdżą nudni ludzie. Zapewne 99% osób, które w autach widzi coś więcej niż tylko praktyczny środek do przemieszczania się ma takie samo zdanie. Jednak po kilku dniach spędzonych z opisywanym autem stwierdzam, że Jazzem jeżdżą super rozsądni ludzie, którzy wiedzą, co potrafi to auto. Jego potencjał będą w stanie wykorzystać osoby świadomie dokonujące wyboru. Dla wszystkich innych, będzie to mdłe auto.