Jak stwierdził dyrektor finansowy niemieckiej marki – BMW osiągnęło „punkt krytyczny” w swojej strategii, przechodząc z pojazdów spalinowych na pojazdy elektryczne. Czy to oznacza, że marka już nie będzie produkowała silników spalinowych. Nie do końca.
BMW zdaje się być jedną z niewielu marek, które niezbyt przychylnym okiem patrzą na postępującą elektryfikację. Prezes marki, Oliver Zipse wielokrotnie powtarzał, że całkowity zakaz sprzedaży aut z silnikami spalinowymi nie jest dobrym pomysłem. Bawarczycy chcą produkować takie samochody tak długo, jak będzie to możliwe.
Niestety, czas biegnie nieubłaganie, a decyzje zapadły i nawet BMW musi ugiąć się pod nowymi przepisami. Jak stwierdził dyrektor finansowy, marka osiągnęła właśnie szczyt jeśli chodzi o produkcję „spalinówek” i od teraz krzywa będzie przechylać się w stronę elektryków.
BMW mówi, że osiągnęli już punkt zwrotny w kierunku elektryków
W zeszłym roku elektryczne samochody z Monachium stanowiły 15% globalnej sprzedaży aut na prąd. Sprzedano ponad 300 tys. elektrycznych modeli, z których najpopularniejsze były iX1 oraz i4. Już drugi rok z rzędu, najpopularniejszym BMW M był model elektryczny – i4 M50, choć wielu twierdzi, że to „nie jest prawdziwe M”. Nie wchodząc zbytnio w tę dyskusję, trzeba przyznać, że elektryki po prostu sprzedają się coraz lepiej i ten trend zapewne się utrzyma.
Jochen Goller, członek zarządu BMW, twierdzi, że marce uda się „sprzedać ponad pół miliona pojazdów w pełni elektrycznych w 2024 roku”. „Punktem zwrotnym dla silników spalinowych był ostatni rok” – wyjaśnił mediom dyrektor finansowy BMW Walter Mertl. „Przyszły wzrost będzie pochodził głównie z pojazdów elektrycznych zasilanych akumulatorami”. Mimo że kilku producentów samochodów, w tym Ford i GM, ogranicza inwestycje w pojazdy elektryczne, Mertl uważa, że „obecny poziom sprzedaży samochodów spalinowych będzie się utrzymywał, a następnie nieznacznie spadnie”.