Porównanie BMW i3 i Ferrari 308 to jak porównanie koszuli do spodni. Ktoś jednak postanowił zestawić te dwa odległe auta ze sobą i sprawdzić, które pokona większy dystans za paliwo warte 10 funtów. Jaki będzie wynik?
Właściciele aut elektrycznych często prowadzą w nerwach – „czy wystarczy mi energii, aby dojechać do celu?” Wynika to z niezbyt dobrze jeszcze rozwiniętej infrastruktury punktów ładowania. Takiego dylematu nie ma właściciel auta spalinowego, ale trzeba powiedzieć jasno, że nowoczesne samochody elektryczne są dużo bardziej wydajne. Gdyby zestawić je z supersamochodem z lat 70. ta różnica jest diametralna.
Prawdopodobnie do takiego wniosku doszedł prowadzący ten nietypowy test. Znamy już porównania Ferrari i BMW, ale czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Na czym polegał test? Youtuber z kanału Number 27 zestawił BMW i3 oraz Ferrari 308 z 1979 roku i postanowił sprawdzić, które auto pokona większy dystans na paliwie/energii za 12 dolarów.
Do Ferrari udało się zatankować dokładnie 5 litrów benzyny. Z kolei BMW zostało naładowane w miejskim punkcie szybkiego ładowania za taką samą kwotę – dokładnie 10 funtów (ok. 56 zł przy dzisiejszym kursie). Nie chodziło jednak o to, aby jeździć jak najbardziej wydajnie. Styl jazdy, jaki obrano w teście był dynamiczny, czasami nawet agresywny.
Jaki był wynik? Nie ma się co spodziewać, że Ferrari z 3-litrowym silnikiem V8 będzie mistrzem ekonomii, więc 5 litrów paliwa wystarczyło na przejechanie zaledwie 28 km. Średnie spalanie wyniosło więc 17,8 l/100 km. Test bezapelacyjnie wygrało BMW i3. Bawarski elektryk zaczynał test naładowany do 41% i do takiej wartości auto było użytkowane. Udało się przejechać aż 106 km na ładowaniu za 10 funtów.
Co pokazał ten test? Merytorycznie niewiele, choć to pokazuje jak ogromny przeskok zrobiła motoryzacja przez ostatnie cztery dekady. Gdyby zamiast Ferrari podstawić np. VW Golfa Mk1 w dieslu, różnica nie byłaby już tak drastyczna.