To auto wygląda jak niezły rozrabiaka, taki chłopak „wybij okno”. Trzeba przyznać, że to chuligan po siłowni, bo pod maską pracuje 300 KM, ale jest z tym autem pewien problem. Oto test BMW M135.
Gdy w 2004 roku świat ujrzał pierwsze kompaktowe BMW (pierwsze, nie licząc odmian E36 i E46 Compact), na twarzach fanów marki pojawił się niesmak. Królem kompaktów jest Golf i nie ma co na siłę tego zmieniać. Auto jednak miało bardzo dobre właściwości jezdne, napęd na tył i dobre silniki.
Rewolucję przyniosła trzecia generacja F40 zaprezentowana w 2019 roku. Spod maski zniknęły silniki 6-cylindrowe, a napęd trafiał wyłącznie na przód. Jednak auto zachowało swój „gokartowy” charakter i dziś doczekaliśmy się już drugiej odsłony kompaktowej „jedynki”.
BMW M135 wygląda świetnie
Nowa nomenklatura bawarskiego producenta pozbawiła tego modelu literki „i”, ale pod maską rewolucji nie ma. Mamy do dyspozycji 300 KM i 400 Nm – tyle samo co u poprzednika, ale nie ma co narzekać. Taka moc w zupełności wystarcza do dobrej zabawy. Stylistycznie również niewiele się zmieniło. Proporcje zostały zachowane te same, mamy szeroko rozstawione osie, duże felgi i spoiler na tylnej klapie.
Nieco więcej zmian widać w środku. Liczbę przycisków ograniczono do minimum (o zgrozo), wszystko obsługuje się na dużym ekranie dotykowym, choć pozostawiono klawisze skrótowe przy przełączniku do zmiany biegów – ciężko mówić tu o gałce do zmiany biegów bo jej tu zwyczajnie nie ma. Nie jesteśmy przekonani co do wyglądu i obsługi kratek wentylacyjnych. Są one. mało ergonomiczne i ciężko mały pokrętłem ustawić odpowiedni nawiew.
Obsługa samego menu jest szybka, przejrzysta i nie sprawiała żadnych problemów, pomimo dużego upału i mocno nagrzanego ekranu. Kierownica zasługuje na prawdziwe uznanie, jest mięsista, gruba i świetnie prezentuje się z czerwonym przeszyciem na godzinie „12”. Na ogromny plus zasługują także manetki do zmiany biegów. Są słusznych rozmiarów, a od tyłu wyłożono je gumowym materiałem, co zwiększa przyczepność spoconych palców. A te potrafią się nieźle spocić podczas zabawy tym autem, ale o tym za moment.
TEST BMW M135 – wygląd to jedno, ale jak to jeździ?
W skrócie – jeździ tak, jak wygląda. Zadziornie, szybko i sportowo. Dzięki napędowi xDrive, mała „emka” nie boi się ciasnych zakrętów, mocny silnik ma zawsze „parę”, żeby ruszyć do przodu, a układ kierownicy jest precyzyjny jak skalpel. Nie udało się osiągnąć dobrego kompromisu jeśli chodzi o zawieszenie. Jest twardo, auto podskakuje na nierównościach, a duże 19-calowe opony z niskiem profilem nie pomagają. Trudno jednak wymagać, że mały gokart będzie wygodny jak kanapa.
Auto ma dwa oblicza – spokojne i ciche do jazdy na codzień, albo chuligańskie do wybryków, choć w tym drugim brakuje nieco pikanterii. Sama prędkość to nie wszystko i producent mógł zadbać o lepszą ścieżkę dźwiękową. Szczególnie, gdy patrzymy na ogromne cztery końcówki wydechu wkomponowane w masywny dyfuzor wydaje się, że wydzierają się w niebogłosy. Owszem, w trybie sportowym potrafią zawarczeć, ale niestety w środku słychać tylko dźwięk podbijany z głośników.
Zużycie paliwa w BMW M135 ma bardzo szeroki wachlarz liczbowy. Na trasie Warszawa-Wrocław nie przekraczając 140 km/h auto spaliło 8,5 l/100 km. Jak na taką moc to świetny wynik. Przy dobrej zabawie, wkręcaniu silnika na wysokie obroty auto potrafi „wypić nawet 16 litrów. Można przyjąć takie słuszne 10 litrów średniej, przy 49-litrowym zbiorniku zasięg auta wynosi ok. 500 km.
Ile kosztuje taka zabawka?
Ceny BMW M135 startują od 237 000 zł, ale zabawa zaczyna się dopiero przy dodawaniu opcji dodatkowych- pomarańczowy odcień pochodzi z palety BMW Individual (+17 000 zł), 19-calowe felgi (+3400 zł), pakiet M technology (większe hamulce, Shadow line, pasy bezpieczeństwa w barwach M) +17 000 zł itd. Dobicie do 300 tys. zł nie stanowi problemu, a to już całkiem sporo. Tym bardziej, że konkurencyjny VW Golf R zaczyna się od 195 tys. zł, a „na papierze” oba auta wyglądają tak samo.
Czy warto kupić więc BMW M135? Na pewno jest to jeden z niewielu hothatchy na rynku, który daje mnóstwo frajdy z jazdy, rasowo wygląda i dobrze sprawdza się w codziennej jeździe. Czy jest najlepszy? To już trzeba sprawdzić na własnej skórze.