Szwecja to przede wszystkim przestrzeń. Tutaj nie ma zbyt wielu gęsto zabudowanych metropolii, a same miasta i miasteczka potrafią być bardzo rozciągnięte – kilkanaście domów na dystansie kilku kilometrów. Ma to swoje zalety, jednak oznacza, że zazwyczaj pokonujemy tu spore odległości. Oczywiście samochody ułatwiają życie, jednak samodzielnie autem można jeździć dopiero od 18 roku życia. Co jednak miałaby zrobić młodzież, która codziennie musi dojeżdżać po kilkanaście kilometrów do szkoły? Oczywiście istnieje tu niezły transport publiczny, ale w niektórych miejscach nawet do przystanku autobusowego jest kilka kilometrów. Oczywistym rozwiązaniem byłyby rowery i motorowery, jednak długa zima skutecznie utrudnia życie miłośnikom jednośladów.
A-traktor szwedzki pomysł na pojazdy dla nastolatków
Już w latach 60 i 70 Szwedzi wpadli na pomysł, aby prawnie pozwolić nastolatkom na prowadzenie pojazdów, których prędkość maksymalna nie przekracza 30km/h, a konstrukcja pozwala na maksymalnie dwa miejsca siedzące. Na rynku, oprócz maszyn rolniczych, raczej trudno było znaleźć auta spełniające to kryterium. Traf chciał, że w Szwecji do prac polowych często używano nieco przerobionych aut z lat 20 i 30 ubiegłego wieku. Wyposażone w reduktory, często pozbawione wnętrza, stanowiły coś pomiędzy hot rodem, a jeżdżącym złomem. I tak nieco z przypadku, a głównie z realnej potrzeby zapewnienia bezpiecznego transportu do szkoły narodziła się kategoria pojazdów znanych jako a-traktory (od auto-traktor).
Przepisy dotyczące tych aut zmieniały się nieco na przestrzeni lat, jednak ogólna koncepcja pozostała taka sama i do dziś na szwedzkich drogach spotkać można najróżniejsze pojazdy z charakterystycznym czerwonym trójkątem na tylnej klapie. Dzisiejsza młodzież (a przede wszystkim ich rodzice) mają jednak znacznie więcej pieniędzy niż wcześniej, co oczywiście przekłada się na większą różnorodność samych pojazdów.
Od klasycznych hot-rodów (nie ma ograniczenia co do wielkości silnika) poprzez nowe SUVy, na seryjnych czterokołowych motorowerach kończąc (te mają niewielką przewagę ze względu na prędkość maksymalną wynoszącą 45 km/h, są jednak znacznie droższe). W aucie mogą znajdować się tylko dwa siedzenia, często więc przestrzeń za nimi zabudowywana jest potężnymi systemami audio. Można też całkowicie pozbyć się tyłu auta i stworzyć coś zupełnie nowego – jak na przykład pickupa.
Najczęściej spotykanymi a-traktorami są starsze odmiany Volvo i BMW. Tylny napęd sprawia, że dosyć łatwo ograniczyć ich prędkość maksymalną za pomocą podmiany mostu na krótszy. Auta nadal mają normalną skrzynię biegów, więc da się nimi całkiem fajnie poślizgać na parkingach. Zawieszenie na glebie, wielkie felgi i tona ledoweg oświetlenia są obowiązkowe. SUVy i terenówki sprawdzają się na północy, gdzie często trzeba przekopywać się przez zaspy śniegu.
Ostatnio coraz częściej spotyka się również a-traktory zbudowane na najnowszych modelach, które dosyć łatwo przerobić zmieniając oprogramowanie silnika. Sam spotkałem już na drodze zarówno Porsche Cayenne, BMW X1 czy Range Rovera Evoque z charakterystycznym trójkątem na tylnej klapie.
Miłość do a-traktorów wiecznie żywa
Miłośnicy traktorów pojawiają się w zasadzie na każdym motoryzacyjnym zlocie i spotkaniu. Często też, jak na nastolatki przystało, organizują wspólne wycieczki mające na celu głównie irytowanie innych. Zarówno chodzi tu o użytkowników dróg, zmuszonych do toczenia się za kolumną powolnych pojazdów jak i mieszkańców zmuszonych do słuchania przelotowych wydechów i głośnej muzyki.
Mimo wszystko, większość ludzi toleruje młodocianych kierowców, a niekiedy z nie małą nostalgią wspomina własne lata spędzone za kierownicą tych pojazdów. Wielu mechaników, tunerów czy po prostu miłośników motoryzacji właśnie tak rozpoczynała swoją moto przygodę. Większość rodziców woli zresztą, aby ich dzieci wydawały pieniądze na paliwo i tuning niż na używki. Z czym i ja w pełni się zgadzam.
Maciek Kalkosiński