Andrzej o Volkswagenie marzył od początku nauki w liceum. Wymyślił sobie, że gdy tylko skończy 18 lat i uzbiera odpowiednią kwotę, od razu kupi Polo 86c. Lata mijały, a młodzieńcze pragnienie coraz bardziej dawało o sobie znać, dlatego w 2004 roku młody zapaleniec wybrał się wraz ze szwagrem po wytęsknione auto. Po przejechaniu wielu kilometrów i obejrzeniu tuzinów przeróżnych egzemplarzy udało się znaleźć ten jedyny odpowiedni – Polo 86c.
Idealna baza do modyfikacji
Krwistoczerwony nieco wyblakły lakier, 1987 rok produkcji i 55 KM generowane przez silnik o pojemności 1300 ccm stanowiły idealną bazę do zaawansowanych modyfikacji. Zanim jednak Andrzej rozpoczął przebudowę, zajął się regeneracją wszelkich elementów eksploatacyjnych. Po rutynowych czynnościach stwierdził, że w pierwszej kolejności należy wzmocnić jednostkę napędową.
Potencjał fabrycznego motoru nie był największy, dlatego postanowił poszukać nowego serca dla Polo. W pierwszej chwili pomyślał o G40, lecz po namowach szwagra skłonił się ku Golfowi GTI II generacji. Wkrótce dawca sam przyjechał z Zachodu, co znacznie ułatwiło formalności. Mocny silnik o niespotykanej dotąd pojemności w 86c niestety okazał się za duży i za ciężki na słabe podłużnice.
Problem z wpasowaniem rozwiązał znajomy mechanik. Wspawał wytrzymalsze elementy z Golfa II. Ryzykowne posunięcie okazało się skuteczne. Mały VW nie zanotował najmniejszych zmian w geometrii i sztywności karoserii, dzięki czemu można było kontynuować prace. Następny etap poszedł gładko. Dostrojenie motoru i pozostałego osprzętu nie sprawiło żadnego problemu. Niedosyt pozostawiała jedynie nadgryziona zębem czasu powłoka lakiernicza. Dopiero po odświeżeniu czerwonej barwy Andrzej zajął się dopieszczaniem nadwozia i wnętrza pojazdu.
Uatrakcyjnianie Polo
Żeby uatrakcyjnić mocno podstarzałą sylwetkę, poszerzył przednie i delikatnie tylne nadkola. Przód upodobnił do Derby, montując z bratniego modelu grill wraz z lampami. Wszystkie listwy dekoracyjno-ochronne, jak i zamek z tylnej klapy zdemontował, pozostawiając gładką karoserię. Na koniec pozbył się znaczków producenta i wkomponował nad przednim zderzakiem oznaczenie z diesla. Zamysł o tyle ciekawy, co dezorientujący potencjalnych ścigantów na światłach.
Wewnątrz także wiele się zmieniło. Fabryczne płaskie i niewygodne fotele zastąpiły pełnowartościowe kubły Wiechers Sport wraz z pasami szelkowymi Schroth. Dodatkowo została zamontowana trójramienna sportowa kierownica oraz zestaw trzech zegarów VDO, informujących o ciśnieniu oleju, jego temperaturze i poziomie ładowania akumulatora.
Te dość istotne modernizacje mogłyby dla wielu być zwieńczeniem projektu, ale nie dla Andrzeja, któremu wciąż brakowało konkretów. Rozochocony zmianą wizerunku auta, znów postanowił zainwestować w mocniejszy silnik.
Nowy, mocniejszy silnik
Tym razem wybrał 2-litrowy motor o mocy 136 KM. Aby jeszcze lepiej wykorzystać jego możliwości, młody tuner zamontował kolektor ssący z jednostki 1.8 KR, regulowany regulator ciśnienia paliwa oraz układ wtryskowy Digifant pierwszej generacji z G60 PG.
Cel został osiągnięty. Osiągi się poprawiły, ale należało jeszcze ulepszyć układ jezdny. Seryjne zawieszenie nadawało się jedynie na śmietnik, dlatego zdecydowano się założyć gwintowany zestaw KW i rozpórki usztywniające. Samochód powoli nabierał charakteru i właściwej formy.
Czerwony lakier w parze z wygładzonym nadwoziem prezentował się dobrze, lecz nie zachwycał. I tu Andrzej dokonał idealnego wyboru, decydując się na aluminiowe obręcze BBS RM. 15-calowe felgi z szerokimi wypolerowanymi rantami, czarnym środkiem i szprychową fakturą wręcz wzorowo wkomponowały się w całość. Wizualnie dzieło można było uznać za skończone.
Ostatni szlif czekał Polo jeszcze w środku. Andrzej, lubiący dobre jakościowo i mocne brzmienie, zainwestował w bardzo przyzwoity system audio. W miejsce kanapy wstawił 24-litrową skrzynię basową skrywającą niskotonowy głośnik Infinity o mocy 1050 W.
W drzwiach natomiast umieścił odseparowany zestaw średnio- i wysokotonowych głośników Sinuslive. Systemem steruje jeden z najwyższych modeli Alpine CDE-9870R, zaś odpowiednią ilość prądu zapewnia wzmacniacz JBL GTO 2060. W tak niewielkiej i dobrze wygłuszonej kabinie dźwiękowi nie można nic zarzucić. Rozchodzi się wzorcowo i zapewnia ekstremalne doznania podróżującym.
Od zera do bohatera
Mały Volkswagen wyprodukowany w 1987 roku prawdopodobnie dziś skończyłby na złomowisku, gdyby nie jego ostatni właściciel. Jego zamiłowanie do tuningu, mimo niewielkiego doświadczenia, pozwoliło stworzyć auto wyjątkowe. Spartańsko wyposażone Polo o słabiutkim silniku przeistoczyło się w zmodyfikowany ze smakiem pełnowartościowy wóz.
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
VW Polo 1.3 86c, 1987 r.
Silnik: swap na 2.0 16V 9A, 136 KM, kolektor ssący z 1.8 KR, regulowany regulator ciśnienia paliwa, wtrysk Digifant 1 z G60 PG, układ wydechowy z kwasówki.
Zawieszenie: gwintowane KW, rozpórki.
Układ hamulcowy: przednie tarcze o średnicy 280 mm z Golfa G60, tylne z GTI.
Nadwozie: odświeżony lakier, poszerzone przednie i lekko tylne nadkola, grill oraz lampy z VW Derby; brak bocznych listew, zamka w klapie bagażnika, oznaczeń modelu.
Koła: 15-calowe aluminiowe obręcze BBS RM 012 z oponami w rozmiarze 185/45 z przodu i 195/45 z tyłu.
Wnętrze: kubełkowe fotele Wiechers Sport z szelkowymi pasami bezpieczeństwa Schroth, sportowa trójramienna kierownica, wskaźniki VDO ciśnienia oleju, temperatury oleju i ładowania akumulatora, czujnik AFR.
Audio: radio Alpine CDE-9870R, odseparowany zestaw Sinuslive w drzwiach, skrzynia basowa Infinity Reference 1050W, wzmaczniacz JBL GTO.
Info: podziękowania dla wszystkich za wsparcie Szwagrowi Krzysiowi, Tacie, Mamie, rodzeństwu i znajomym, którzy okazali się pomocni.
Właściciel: Andrzej
(VW TRENDS 5/2009)