Ze zdobywaniem prawka kojarzy się jedna literka. L na niebieskim tle. Gdziekolwiek ją widzimy, od razu wiemy, z czym mamy do czynienia. Patrząc na prezentowany samochód i „elkę” umieszczoną na dachu, zastanawiamy się, jak mocne nerwy ma instruktor. Polo wygląda, jakby służyło do zadań specjalnych, np. do kabiny wpuszczało tylko i wyłącznie kursantów o wysoce rozwiniętych zdolnościach.
Rat style
W rzeczywistości ten VW Polo rocznik 1990 z silnikiem 1.3 jest utrzymany w stylu rat w wersji L. Pomysł ciekawy, choć pewnie wielu wyda się mocno kontrowersyjny. Ale przyglądając się obecnym nurtom i trendom na tuningowej scenie zauważymy, że rdza stała się modna, co potwierdza choćby przykład tego auta.
Uzyskanie takiego „koloru nadwozia” jest z pewnością dużo łatwiejsze niż położenie kilku warstw lakieru w specjalnie do tego przygotowanej komorze. Tu wystarczyła szlifierka kątowa i chęci. Potem tylko lanie roztworu solnego w celu wywołania reakcji chemicznych i parkowanie pod chmurką. Efekt – jak widać, ale w celu jego spotęgowania użyto jeszcze 5-kilogramowego młotka, by powstało kilka wgnieceń.
Potem już tylko wystarczyło gdzieniegdzie spryskać sprayem (inny kolor progów i słupków) i zamontować kilka zabytkowych detali, których tutaj nie brakuje.
„Wzbogacanie” nadwozia
Na masce mamy więc zapinki Sparco, lusterko z roku 1958, trąbkę od roweru z roku 1970 i obowiązkowe naklejki Hodd Ride. Nakładki na lampy pochodzą od Garbusa rocznik 1965, a grill z chromowanym znaczkiem i napisem VW z roku 1970.
Jest jeszcze zardzewiała antenka z piłeczką na końcu i nieodzowny element tego stylu, czyli krzyże na lampach z przodu i z tyłu. Nie można również zapomnieć o „elce” na dachu. Ten znaczek także liczy parę wiosen.
Pamięta początki lat 70. ubiegłego stulecia, kiedy był zamontowany na jakimś samochodzie do nauki jazdy. Teraz wygrzebany gdzieś z garażu zdobi Po(L)ówkę.
Jak najniżej
Po etapie przygotowania nadwozia przyszła pora na pozostałe części samochodu. Zawieszenie można opisać jednym słowem – betonowe. By uzyskać takie obniżenie, wyciągnięto sprężyny, a amortyzatory osadzono na stałe na 2-centymetrowych gumowych odbojnikach.
Delikatny hardcore… Jedyna amortyzacja to opony Pirelli P3000 w rozmiarze 135/80 R13 założone na felgi o szerokości 4,5 cala przód oraz 5 cali tył w krwistym czerwonym kolorze.
Spartańskie wnętrze
Wnętrze, jak można się domyślić, także nosi znamiona ingerencji. Pozbyto się półek, podsufitki, tapicerki oraz pokręteł. Kierownicę zastąpiono sportową pochodzącą od Golfa Mk1 GTI, dodatkowo wyposażając ją w pokrowiec z lat 70. Jedynym bardziej współczesnym elementem jest chromowany wskaźnik obrotów umieszczony na desce rozdzielczej.
Na fotelach mamy futrzane pokrowce, które ciekawie kontrastują z szelkowymi pasami Sabelta oraz z kratką w oknie kierowcy. Drążek zmiany biegów wydłużono i zakończono kulą bilardową. Pod lusterkiem wiszą dwie ogromne kostki, a nieco mniejsze znajdziemy na nawiewach i rygielkach drzwi. Ciekawie prezentują się również „dywaniki” Po(L)ówki – w tej roli mamy siano.
Rozwiązanie z gatunku ekologicznych. Siano znajduje się również za siedzeniami, czyli w przestrzeni bagażowej. Tam powstała oryginalna i jedyna w swoim rodzaju zabudowa car audio. Jedna z przyjemności, na jakie kierowca może sobie pozwolić podczas jazdy, to właśnie muzyka płynąca z głośników. Jednostką sterującą jest radioodtwarzacz Panasonic.
Na podłodze bagażnika rozłożono dwa głośniki. Spora jest również porcja basu płynąca z beczki, w której umieszczono głośniki niskotonowe. Temu wszystkiemu przypatruje się i przysłuchuje maskotka szczura, który w sianie czuje się jak ryba w wodzie.
Ekstremany projekt
Trzeba przyznać, że to dość kontrowersyjny projekt. Rozwiązania ekstremalne, ale wspólnie składające się na coś, czego jeszcze nie było. Takie auto od razu rzuci nam się w oczy.
Nie ma tu błyszczącego lakieru, elegancko zabudowanego bagażnika czy luksusu w środku. Jest za to surowy klimat. Polo często ciągnie też za sobą kukłę kursanta. To kolejny „element dekoracyjny” tego specyficznego projektu.
Robert Miłek
Fot. autor
VW Polo Fire and Ice, 1990 r.
Silnik: 1,3 l na wielopunktowym wtrysku paliwa o mocy 75 KM
Nadwozie: stylizowane na Rat Stylez w wersji „L”, lakier zdarty szlifierką kątową, wgniecenie od 5 kg młotka, zapinki maski Sparco, lusterko z roku 1958, trąbka od roweru z 1970 r., nakładki na lampy z Garbusa rocznik 1965, „L-ka” na dachu z lat 70., grill z 1970 r., zardzewiałą antenka z piłeczką, krzyże na lampach
Zawieszenie/koła: maksymalne obniżenie (wyciągnięte sprężyny), felgi w czerwonym kolorze, opony Pirelli P3000 w rozmiarze 135/80 R13
Układ wydechowy: tłumik końcowy z nierdzewną końcówką tzw. Słomka, układ przelotowy bez katalizatora i środkowego tłumika
Wnętrze: wyjęte elementy wykończeniowe (podsufitka, tapicerki, itp), kierownica od Golfa Mk1 GTI, obrotomierz Auto Gauge, nakładki na pedały, pasy szelkowe Sabelt, kratka w oknie kierowcy Sabelt, wydłużony drążek zmiany biegów z kulą bilardową na końcu, siedzenia bez zagłówków z futrzanymi pokrowcami, siano zamiast dywaników
Audio: radioodtwarzacz Panasonic, beczka basowa z głośnikami Kenwood, dwa głośniki na podłodze w bagażniku
(VW TRENDS 6/2008)