Czasami podczas przeglądania stron internetowych natrafiamy na zdjęcia aut, które niespecjalnie nam się podobają i omijamy je bez żalu. Po jakimś czasie, kiedy znów trafiamy na fotografie przedstawiające te same samochody, nagle zakochujemy się w nich od pierwszego wejrzenia. Tak było w przypadku prezentowanego VW Golfa 3. Nie zwracał niczyjej uwagi, aż do pewnego momentu…
Granatowy samochód na przeciętnych kołach i z przyjemnym, ale niezbyt mocnym silnikiem 1,8 o mocy 90 KM nie zachwycał niczym szczególnym. Auto oczywiście miało wkrótce przeobrazić się z brzydkiego kaczątka w łabędzia… a raczej w huczącego potwora. Historia modyfikacji zaczęła się prozaicznie.
Wszystko do zmiany
Przednie lampy stylizowane na reflektory z Golfa czwartej generacji, kierunkowskazy o gładkich szkłach, a z tyłu – o zgrozo – światła przypominające odpowiedniki z Lexusa. Jeszcze większym błędem było zastosowanie ostatniego tłumika typu Muren. Co prawda wydobywający się z niego dźwięk był niezły, jednak bardzo ucierpiał image auta. Na szczęście to wszystko miało się zmienić, ale zanim do tego doszło, tylną klapę przerobiono na półgładko, zamontowano grill bez znaczka oraz wygładzono zderzaki. Tutaj dochodzimy do problemu, który ma wielu właścicieli Golfa 3.
Pierwsze zmiany Golfa 3
Mnogość aut na rynku oraz powszechna dostępność części i tuningowych zamienników sprawia, że niezwykle trudno stworzyć coś oryginalnego. Od kiedy wszystko można zdobyć dzięki zakupom na portalach aukcyjnych, każdy „tjuningowany” Golf wygląda tak samo. Oczywiście pochwalić można zastosowanie kierownicy Momo Corse oraz zamontowanie nowej gałki zmiany biegów, ale to ciągle kosmetyka.
Nieco lepiej prezentował się system audio oparty na komponentach JBL i Infinity. Tu o przeciętniactwie nie było mowy. Podobnie ze zmianą zawieszenia. Nie od dziś wiadomo, że najlepiej na polskich drogach sprawdzają się 13-calowe stalowe felgi z oponami o profilu 70. Taką zasadę wyznają wszyscy, którzy nie potrafią poczuć prawdziwego ducha tuningu. W tym przypadku na szczęście o braku ducha nie mogło być mowy. Kit Wachalem o obniżeniu -70 mm sprawił, że mimo „festyniarskich” dodatków Golf wyglądał dość ciekawie.
Koła, zawias i gwint, które odmieniły Golfa 3
Kilka tysięcy kilometrów później właściciela Golfa zainspirował styl stworzony za naszą zachodnią granicą. Zebrał więc fundusze i poczynił odpowiednie przygotowania. Wkrótce zaczęły nadchodzić pierwsze zamówione akcesoria. Najpierw koła Dezent C 9X16 Et15 z polerowanym rantem. O urodzie tych obręczy można dyskutować, jednak ich rozmiar był co najmniej zadowalający.
Nowe alufelgi wymagały wyklepania rantów błotników, ale nie miało to większego znaczenia, bo plan zakładał, że auto ma zostać na nowo polakierowane. By nie wyglądało śmiesznie na nowych felgach i starym zawieszeniu, zamówiono gwint firmy Raceland. By jeszcze zyskało na sztywności, między przednimi kielichami zamontowano rozpórkę z polerowanego aluminium. Wszystko to tylko dodatki do najważniejszego elementu w aucie. Nowy silnik o sześciu cylindrach miał zapewnić Golfowi więcej mocy.
Myśląc już o przyszłości, właściciel zdecydował się na zakup układu wydechowego ze stali nierdzewnej od kolektora po ostatni tłumik. Komponenty TA-Technix i Ulter. Aby operacja przeszczepu serca odbyła się bez komplikacji, zakupił drugie auto bez prawa rejestracji, które miało posłużyć za dawcę.
Prace blacharsko-lakiernicze Golfa
Zmiana zawieszenia, silnika, hamulców oraz montaż klimatyzacji odbyły się na zasadzie plug & play. Jako że projekt miał być kompleksowy, w ASO zamówiono nową klapę tylnego bagażnika. Sporo kosztował, ale warto było ze względu na doskonałą jakość wykonania fabrycznego elementu.
Niestety wcześniej zakupione koła nie pasowały rozstawem do nowych piast. Na szczęście znalazł się chętny do zamiany i dokładnie takie same felgi z właściwym rozstawem czekały na gotowego Golfa. Mniejsze o 10 mm ET pozwoliło zgrabnie schować felgi w nadkolach.
Tymczasem rozpoczęły się prace blacharsko-lakiernicze polegające na dokładnym przeglądzie stanu nadwozia i naprawie wszystkich uszkodzonych elementów. Na szczęście karoseria była w bardzo dobrym stanie i nie potrzebowała wiele pracy. By auto nabrało odpowiedniego wyglądu, zamontowano pochodzące z Polo klamki. Nadszedł czas lakierowania. Nowy jasnobłękitny lakier pokrył karoserię Golfa.
Kiedy auto wyjechało w słoneczny dzień, gruboziarnista perła mieniła się w słońcu, zwracając powszechną uwagę. Jednak do oficjalnej premiery była jeszcze długa droga. Podczas składania wszystkie zaczepy wymieniono na oryginalne odpowiedniki z ASO. Stare przednie światła zamieniono na reflektory stylizowane na stosowane w Golfie 4 R32 wraz z ksenonowymi soczewkami o barwie 8000 K.
Niezwykły dźwięk silnika VR6
Kiedy po paru tygodniach Golf stanął na kołach i uruchomiono silnik, wszystkich przeszły ciarki, z właścicielem na czele. Dźwięk VR6 wydostający się przez 2,5-calowy układ wydechowy zrobił wrażenie nawet na największych malkontentach. By powietrze łatwiej dostawało się do kolektora ssącego, zamiast seryjnego filtra zastosowano produkt K & N. Jedynym elementem, który trochę nie pasowały do nowego wizerunku auta, były dość zwyczajne koła. Dezenty, choć w słusznym rozmiarze i o dobrej szerokości, nie prezentowały się zbyt okazale.
Na szczęście i to się zmieniło. Po zakończeniu sezonu auto odzyskało kilka utraconych KM oraz dostało w prezencie nowe felgi. Carline Cm0 to chyba najlepszy wybór z możliwych. Golf zyskał blask, na jaki zasługiwał, podczas przejażdżek po mieście koła lśnią niczym lustra, odbijając zazdrosne spojrzenia innych kierowców. Dzięki nowym felgom z projektu bardzo dobrego Golf stał się doskonałym. Tocząc się powoli i grzmiąc basowo z wydechu działa niczym magnes na głowy przechodniów, które odwracają się niemal od razu. Niedawno takie auta można było oglądać tylko w filmach nakręconych na zlotach w USA, teraz to my możemy pokazywać je światu.
Inne wnętrze Golfa 3
W końcu przyszedł też czas na dokonanie zmian we wnętrzu Golfa. Skórzane siedzenia Recaro z wersji colour concept odmieniły wizerunek kabiny. Zastrzeżenie można mieć tylko do żółtego koloru obicia, który nie pasuje do całości. Wierzymy jednak, że i to się zmieni.
Na razie zamontowano nowe lusterka z młodszego modelu, by wysmuklić boczną linię auta. Ostatnią zmianą przed nowym sezonem była instalacja pojedynczej wycieraczki przedniej szyby. Rozwiązanie niegdyś wręcz kultowe znowu wraca do łask. W tym miejscu można powiedzieć, że przemiana dobiegła końca – brzydkie kaczątko zmieniło się w pięknego łabędzia, a towarzyszył temu słyszalny z daleka grom… błękitny grom.
Michał „Mioo” Grala
Fot. Bartek Hławka
VW GOLF 3 VR6, 1992 r.
NADWOZIE: wygładzone zderzaki przód tył , klamki od Polo 6N , lusterka od mk4 (2 małe), grill bez znaczka, przednia szyba GTI z paskiem, jedna wycieraczka Jom, tylna klapa pozbawiona emblematów, wycieraczki, zamka (gładka listwa), zaspawane kierunkowskazy, poszerzone błotniki ,
SILNIK: swap z 1.8 na 2.8 VR6, barany 6-2-1, układ wydechowy do samego końca przelotowy ze stali kwasoodpornej 2.5” zakończony tłumikiem Ulter 2×70, dodatkowo wkładka filtra KN
ZAWIESZENIE: gwintowane TA-Tehnix
WNĘTRZE: kierownica Momo 32 cm , fotele Recaro (obecnie nowa tapicerka powstaje w firmie Olcar)
PODZIĘKOWANIA: dla rodziny za wytrwałość , szczególnie dla taty, bez którego projekt by nie powstał.
(VW TRENDS 3/2009)