Trwają zimowe testy nowego elektrycznego BMW i7. Jak widać, Niemcy dobrze się przy tym bawią latając bokiem na śniegu nowym prototypem. Jednak to istotny element przy testach wdrażanego modelu.
BMW i7 będzie odpowiedzią na elektryfikację całej branży motoryzacyjnej, gdzie silniki spalinowe stopniowo przestaną być oferowane. Elektryczna „siódemka” będzie tym samym autem co tradycyjna Seria 7, ale o napędzie elektrycznym. To odmienna filozofia niż np. u Mercedesa, który tworzy nową gamę modelową, poświęconą wyłącznie autom elektrycznym.
W BMW i7 możemy spodziewać się rozwiązań pokrewnych z tymi z modelu iX, a więc w „i-siódemce” znajdzie się układ eDrive piątej generacji. A konkretnie mogą pojawić się wersje xDrive 40 o zasięgu przekraczającym 400 km lub xDrive 50 o zasięgu ponad 600 km.
„Latanie bokiem” na śniegu ma sens
Chodzi tutaj przede wszystkim o sprawdzenie wytrzymałości elektrycznego zespołu napędowego w skrajnie zimowych warunkach. Testy trwają w Arjeplog w pobliżu koła podbiegunowego, gdzie obecnie temperatury spadają nawet poniżej -25C. Chodzi o to, że dwa silniki elektryczne (po jednym na oś) w trakcie kontrolowanego poślizgu muszą pracować w idealnej harmonii. Inżynierowie muszę odpowiednio zsynchronizować ich pracę, aby zapewnić kierowcy maksimum bezpieczeństwa w zimowych warunkach.
O wyglądzie zewnętrznym na razie niewiele możemy powiedzieć, ze względu na mocny kamuflaż. Jednak właśnie całkowite zamaskowanie może sugerować, że stylistyka i7 będzie odmienna od tej, jaką znamy ze standardowej Serii 7. Więcej zapewne dowiemy się w przyszłym roku.
Konrad Maruszczak