Inżynierowie M GmbH wielokrotnie udowadniali, że nie brakuje im wiedzy, umiejętności i poczucia humoru. Jednym z owoców ich twórczej pracy są… prototypy sportowych pick-upów.
Oferowane od 1986 roku BMW E30 M3 okazało się wielkim sukcesem M GmbH. Lekkie, zwinne i mocne auto diametralnie zmieniło spojrzenie na flagowe wersje sedanów klasy średniej. Do pełni szczęścia niektórym brakowało jedynie większej przestrzeni bagażowej. W Garching rozwiązano jednak i ten problem. Matką wynalazku okazała się potrzeba. Dział sportu BMW szukał samochodu do przewożenia narzędzi i elementów między poszczególnymi halami produkcyjnymi.
Uznano, że z zadania najlepiej wywiąże się półciężarówka. Postanowiono zbudować ją w oparciu o karoserię trójki cabrio. – Karoserię kabrioletu wybrano z dwóch powodów. Po pierwsze – taki model w perfekcyjnym stanie mieliśmy wśród odpadów produkcyjnych. Po drugie – wbudowane w nawozie kabrioletu wzmocnienia czyniły z niego idealny punkt wyjścia do stworzenia pick-upa– wyjaśnia Jakob Polschak, stojący w M GmbH na czele działu budowania prototypów. Aby skompensować otwarcie tylnej części nadwozia, za kabiną pasażerską zamontowano solidny pałąk przeciwkapotażowy z zastrzałami poprowadzonymi w kierunku paki.
Przedział ładunkowy wyłożono ryflowaną blachą – estetyczną, a zarazem odporną na uszkodzenia. Brezentowy dach nie pozwala zapomnieć, że punktem wyjścia do stworzenia samochodu było E30 Cabrio.
Seryjne, co tłumaczy, dlaczego M3 Pickup nie ma poszerzonych błotników, za to chromowane zderzaki, a nie odpowiedniki z M3 z tworzywa sztucznego. Kolejnym kompromisem był wybór silnika. Zdecydowano się na dwulitrową, 192-konną jednostkę z 320is, czyli tzw. Italo-M3. – Później zamontowaliśmy oryginalny, 2,3-litrowy silnik o mocy 200 KM– dodaje Polschak.
Mimo unikatowości M3 Pickup nie miał łatwego życia. W latach 1986–2011 był używany do codziennej pracy na terenie fabryki. Obyło się przy tym bez poważniejszych problemów technicznych. Dowodzi to, jak starannie inżynierowie M GmbH podchodzą nawet do prototypów i jak solidnym motorem jest kultowy S14. Warto dodać, że został on zaprojektowany ze znacznym zapasem wytrzymałości – kręcił się do 7000 obr./min, podczas gdy jego wał był w stanie wytrzymać przeszło 10.000 obr./min!
Kiedy kultowy wśród pracowników firmy pick-up zaczął wykazywać pierwsze oznaki poważniejszego zmęczenia, zabrano się za budowanie kolejnej półciężarówki. Skorzystano ze sprawdzonej receptury i użyto do tego celu nadwozie trójki E93 Cabrioz masą seryjnych wzmocnień.
– Prace nad konwersją rozpoczęły się, biegły swoim rytmem i miały zostać zakończone wiosną 2011 r. Ktoś jednak zaproponował, by projektowi nadać rozgłos i przedstawić samochód w prima aprilis. Przed odkryciem kart zaaranżowano „przyłapanie” prototypu z minimalnym kamuflażem na stacji paliw Nürburgring Nordschleife. Media zaczęły spekulować, czy BMW nie przymierza się do rozpoczęcia produkcji kolejnego modelu– wspomina z szelmowskim uśmiechem Jakob Polschak.
Przynętę połknęli także blogerzy i miłośnicy marki. Emocje podsyciło BMW, wydając pierwszego kwietnia oficjalny komunikat prasowy o czwartej wersji nadwoziowej M3 z 420-konnym silnikiem i o 450-kilogramowej ładowności.
Podkreślono również współczynnik oporu aerodynamicznego minimalnie wyższy niż w BMW M3 Coupé, obniżoną o 50 kg masę względem Cabrio i niżej położony środek ciężkości, który zapewnia lepsze prowadzenie. W przeciwieństwie do poprzednika współczesny Pickup M3 otrzymał drogową homologację i został zarejestrowany.
Podobieństw między autami nie brakuje. Wystarczy wspomnieć o białym lakierze, wyłożonej ryflowaną blachą pace czy pałąku przeciwkapotażowym. Co ciekawe, zadaszenie typu targa można demontować. Wyposażenie auta w kompletny pakiet aerodynamiczny i charakterystyczne cztery rury wydechowe nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z M3. Warto dodać, że do prac nad prototypami BMW M deleguje praktykantów, stażystów i uczniów. Pozwala im to zdobywać bezcenne doświadczenie i nie blokuje zasobów osobowych firmy.
Szymon Łukasik
Fot. autor, BMW