Jak jest każda generacja „trójk”, wiedzą już prawie wszyscy miłośnicy marki. Prawie, bo nie każdy miał jeszcze okazję siąść za jej kierownicą i poczuć radość z jazdy, ale każdy zastanawia się, jaką konfigurację najchętniej by wybrał. Po jeździe F30 polecam 335d xDrive.
Nie będę opisywał stylistyki nowej „trójki”, bo jest już dobrze znana. Co prawda limuzyna w alpejskiej bieli prezentuje się znakomicie, ale to nie wszystko, co w tym wypadku przyciąga wzrok. Jej rasowy charakter podkreśla sportowy pakiet M, warty ponad 20 tys. zł. Jednak nie są to wyrzucone pieniądze.
Indywidualizm kosztuje, tak jak dobrze skrojony garnitur. Osiemnastocalowe felgi z delikatnie prześwitującymi przez nie niebieskimi zaciskami sportowych hamulców od razu rzucają się w oczy. Nie tak, jak cały pakiet aerodynamiczny, ale nie o to tutaj chodzi. To nie krzykliwy pokaz siły, która ujawnia się dopiero po zajęciu miejsca w fotelu i uruchomieniu silnika.
Prawie 3-litrowy silnik (2993 ccm) o mocy 313 KM powoli budzi się do pracy po wciśnięciu guzika start. Już pierwsze dodanie gazu daje znać, że to nie ospały wół roboczy, ale rasowy drapieżca. I tak faktycznie jest. Gdyby nie xDrive, mało doświadczony kierowca miałby kłopot z okiełznaniem tej „trójki”. Na szczęście inżynierowie z Monachium wiedzą, iż ich samochody kupują nie tylko sportowcy. 313-konny silnik sprzęgnięty z 8-biegową sportową automatyczną skrzynią biegów spisuje się znakomicie.
Zmiana samoczynna przełożeń czy też ręczna łopatkami przy kierownicy odbywa się tak, jak każdy chyba marzy. Bez zawahania i bez zgrzytów. Dla zabawy można w 335d stać się ekokierowcą, bo i taki tryb jazdy mamy do wyboru. Tylko po co? Skoro już mamy drapieżcę, niech nim pozostanie. Dlatego też zapomnijmy o katalogowym spalaniu w cyklu pozamiejskim na poziomie 4,9 l/100 km, które raczej będzie wielkości 7 l/100 km. Za to przyspieszenie i bardzo dobre trzymanie drogi wynagrodzi nam wszystko.
Przyjemności i radości z jazdy dodaje oczywiście dobrze zaprojektowane i wyposażone wnętrze. Kierownica ze znaczkiem M czy skórzane fotele z czarnym obiciem o nazwie Dakota (8468 zł) ładnie komponują się z alpejska bielą. Trochę Ameryki w Europie. Także zmodyfikowany iDrive z serwisem Concierge i RTTI (Real Time Traffic Information) pomagają, a nie przeszkadzają w jeździe. No i w końcu doczekałem się odcinka A2 Warszawa ‒ Stryków w nawigacji.
Podsumowując. Nie można mieć żadnych zastrzeżeń do tego auta. Także do ceny, która wynosi 330.387 zł (wersja bazowa to 234.300 zł, resztę to koszty dodatków). Ktoś, kto chce mieć auto dopasowane do swojej osobowości, musi mieć też odpowiednio gruby portfel. Szkoda jedynie, że tak mało osób zarabia tak dużo, jak powinno. I oni byliby szczęśliwi, i BMW.
Ryszard Turski
Fot. Piotr Smoliński
BMW 335d xDrive
SILNIK/NAPĘD: 2993 ccm, 313 KM, 8-stopniowa sportowa, automatyczna skrzynia biegów
SPALANIE: średnie (teoretyczne): 5,4 l/100 km,
w trakcie testu (średnie): 7,4 l/100 km
CENA: 330.387 zł
(BMW TRENDS 6/2013)