Już dziś o godzinie 15.00 rozpocznie się GP Węgier, które miejmy nadzieję, będzie warto obejrzeć.
Flaki z olejem
Jeszcze niedawno można było śmiało odpuścić sobie śledzenie relacji F1 w jakichkolwiek mediach, bo większość wyścigów odbywało się według schematu:
1. Ktoś z Mercedesa startuje z Pole Position.
2. Procesja do mety, gdzie najciekawsze co się mogło stać, to błąd w doborze taktyki lub zacinający się klucz do kół.
3. Meta, ktoś z Mercedesa zgarnia puchar, możemy zwijać rzeczy, jedziemy do kolejnego kraju, powtarzamy punkt 1,2,3.
2021: Hamilton vs Verstappen
Całe szczęście dla nas wszystkich, Red Bull z Hondą odrobili pracę domową i w obecnym sezonie dzielnie stawiają czoła srebrnym strzałom.
Dzięki zaciętej rywalizacji Hamiltona i Verstappena ponownie możemy cieszyć się interesującymi wyścigami walką na torze, czasami aż za bardzo, co udowodniło nam ostatnie Grand Prix Wielkiej Brytanii i stłuczka głównych pretendentów do tytułu już na pierwszym okrążeniu wyścigu.
GP Węgier – Nowy początek?
„Dzięki” wydarzeniom z ostatniego wyścigu Verstappena i Hamiltona dzieli zaledwie 8pkt i wszystko zaczynamy od nowa.
Jednak wątpliwe, aby wszystko odbywało się tak jak do tej pory. Napięcie pomiędzy zespołami narastało z każdym kolejnym wyścigiem, a po wypadku Verstappena walka może wejść na jeszcze wyższy poziom, o czym świadczą medialne i prawne przepychanki obu zespołów.
Co nam zostaje?
Trzymać kciuki za sportową rywalizację, za walkę koło w koło (ale bez ich urywania).
Niech spece od PR, regulaminów, wizerunków, „socjali” dadzą spokój kierowcom i pozwolą kibicom cieszyć się ich rywalizacją!
Chris Girard