Na Dzień Kobiet: Piękna i jej bestia BMW M3 E46 - Trends Magazines

Na Dzień Kobiet: Piękna i jej bestia BMW M3 E46

Tuning BMW E46 M3 auto z właścicielką

Szczupła, drobna blondynka, kochająca matka i zaradna kobieta. Narowiste 343 KM ukryte pod nadwoziem BMW M3 E46 o klasycznej linii. Połączenie mocno pobudzające? Poznajcie Aggie oraz jej bardzo hardą eMkę. Duet, który robi dużo zamieszania na warszawskich ulicach. I nie tylko. Warto przypomnieć w tym miejscu wszystkim Panom od dniu Kobiet…

Jest późny wiosenny wieczór, ruch na drodze niewielki, a większość korpoludków układa się już do snu. Tę sielankę przerywa metaliczny dźwięk rzędowej szóstki. Lekko spóźniona Aggie z impetem parkuje auto. Tak zaczyna się moje nocne spotkanie z kobietą i jej pasją. Spotkanie pełne dyskusji, ciekawostek oraz niesamowitych historii.

Jak zaczęła się twoja przygoda z motoryzacją?

– Moim pierwszym autem był Fiat 126p, którego kupiłam w 2004 roku. Miał piękny damski kolor kojarzący się z majtkowym beżem. Po przygodzie z popularnym Maluchem pojawiały się różne auta, niektóre z zacięciem sportowym, aż w końcu zdecydowałam się na pierwsze BMW. Było to zielone E30 z pochodzącym z E32 silnikiem M30B35 pod maską. Samochód był w trakcie przygotowań do driftu (hydrołapa, wyprute wnętrze itp.), ale ponieważ było to moje jedyne auto, a nie należało do wygodnych, postanowiłam je szybko sprzedać. Miłość do marki BMW zrodziła się jednak na dobre. Po wspomnianym E30 było E36 323ti, które „wydachowałam” (oczywiście niechcący), a następnie E32, E38, E39, E53, kilka E46 i E36. Miałam też Subaru WRX, jednak niedługo. Zamiast niego pojawiło się kolejne BMW – E46 Touring w wersji 330d.

Obecnie jeździsz M3 E46. Co sprawiło, że postanowiłaś kupić kultową M3?

– Pewnego dnia siedząc w pracy wpadłam na genialny pomysł. Postanowiłam kupić typowego „gruza” E36 2.5 albo 2.8 do upalania i zabawy. Budżet? 4.000 – 5.000 zł i… tak znalazłam M3.

Auto do upalania za 5.000 zł? Wybacz, ale zdobycie M3 E46 w takiej okazyjnej cenie przerasta nawet zdolności dobrego handlarza!

– Zgadza się. Co prawda M3 E46 w zakładanym budżecie się nie zmieściło (kosztowało ok. 10 razy więcej, niż zakładałam wydać na auto do upalania), ale po rozmowie, a konkretnie kilku godzinach rozmów z ówczesnym właścicielem, postanowiłam pojechać i je obejrzeć. Nie ukrywam, że była to wycieczka pełna emocji, a ewentualne koszty utrzymania cały czas nie dawały mi spokoju. Wcześniej miałam okazję być przy zakupie oraz przez ponad rok poruszać się M5 E39. Nie było to moje auto, ale można powiedzieć, że było w rodzinie, przez co użytkowałam je jak swoje. Niestety, M5 jest ciężkie, zbyt toporne i dużo pali. M3 zaś idealnie mi przypasowało. Jest lekkie, szybkie, krótkie i zwinne oraz podobnie jak ja nieco nieokrzesane i szalone. To wszystko sprawiło, że w moim życiu pojawiła się nowa miłość, zwana BMW M3.

Od jak dawna jesteś posiadaczem ukochanego auta?

– Właścicielem jestem od 2015 roku. Po kilku godzinach rozmów oraz bliższych oględzinach samochodu postanowiłam zaryzykować. Jak się później okazało, była to jedna z lepszych decyzji w moim życiu, a auto było w bardzo dobrym stanie. Krzysiek (poprzedni właściciel prezentowanej eMki) wymieniał wszystko na czas, nie oszczędzając na częściach. Dzięki temu auto służy mi bezawaryjnie. Dzięki, Krzysiu, raz jeszcze.

Przyznasz, że BMW nie jest marką produkującą kobiece auta. Co prawda daleko mi do uogólniania i stereotypów, ale większość pań jeździ samochodami o łagodniejszym wyglądzie. Skąd u ciebie zainteresowanie BMW? Rozważałaś zakup kilku sportowych aut różnych marek czy od razu wiedziałaś, że BMW to właśnie to, czego szukasz?

–Wszystko przez faceta, który pojawił się w moim życiu ponad cztery lata temu. Poznałam go ścigając się z nim po niemieckiej autostradzie. Pomimo że jechałam moim pierwszym E30, to po jego sprzedaży wiedziałam, że kolejnym autem również będzie BMW. Co ciekawe, bardzo długo nie lubiłam tej marki ani kierowców bawarek. Kierowców z łatką chamskiego dresiarza. Decyzja o zakupie M3 była nieco szalona, ale jak najbardziej świadoma. Uważam, że osoby, które szukają sportowego auta i mają dylemat między np. Hondą, Nissanem, Audi czy BMW, nie powinny wybierać tego ostatniego. BMW to auta dla ludzi, którzy kochają tę markę, a nie dla takich, co szukają JAKIEGOŚ auta… Jednak są wyjątki i miłośników marki przybywa.

M3 służy ci jako tak zwany daily car czy bardziej jest to auto do zabawy?

– W pierwszej wersji M3 miało być typową weekendową zabawką. Do codziennego użytku pozostawiłam sobie 330d E46 Touring. Jednak po kilku tygodniach jazdy eMką stwierdziłam, że „turas” tylko się kurzy i marnuje, więc postanowiłam go sprzedać. Na szczęście trafił w dobre ręce, do miłośnika marki. I tak M3 stało się moim daily carem. Mało pali, nie psuje się, części, mimo że specyficzne i inne niż w „zwykłym” E46, nie są drogie, a montowanie fotelika Recaro na tylnym siedzeniu nie jest żadnym problemem. Wobec tego po co ma stać i czekać na dzień zabawy, skoro każdy dzień może nim być! Magiczne przyciski DSC i SPORT powodują, że samochód ze zwykłego mocnego BMW staje się rozbrykanym szczeniakiem, który znosi kilkanaście patyków naraz i kiedy rzucacie mu wszystkie, on za każdym razem chce po nie biec, wywijając zadkiem na lewo i prawo, dysząc przy tym szczęśliwie. To jest właśnie M3 E46.

Auto przeszło jakieś modyfikacje czy jest w pełni seryjne (pomijając oklejenie)?

– Uważam, że nie potrzebuje modyfikacji. Wiadomo, że jest to kwestia sporna, ponieważ jedni namawiają na gwint, inni widzieliby pod maską kompresor, a jeszcze inni sugerują zrobienie dachu na czarno. Jest to daily car i jedyne modyfikacje nieuprzykrzające codziennej jazdy to przyciemnione szyby od Vikera, oklejone dzięki Łukaszowi nadwozie, sprężyny Eibach Pro Kit 20/10 oraz wydech custom od Insane Garage. Wiadomo, że wygląd auta będzie się jeszcze zmieniał, ale nie będę kombinowała z modyfikacjami w silniku, gdyż uważam moc za wystarczającą zarówno do jazdy na co dzień, jak i do niewielkich zabaw zorganizowanych na torach. Chociaż i to może się z czasem zmienić…

Jak reagują mężczyźni na widok atrakcyjnej blondynki za kierownicą rasowego i niesztampowego BMW M3?

– Jedni z szyderczym uśmiechem patrzą na mnie i są pewni, że to auto mojego faceta, a ja nie umiem jeździć. Inni twierdzą, że mam samochód od bogatego tatusia, a jeszcze inni chcą pogadać, pojeździć i reagują szczerym uśmiechem, wyrażając aprobatę. Każdy niedowiarek, jak mnie tylko pozna, zmienia zdanie na mój temat. Przestaję być blondynką w mocnym samochodzie, a staję się kierowcą, który jest świadomy auta i jego mocy. Jednak drifterem to ja nie będę. Street racing to mój konik. Lepiej mi wychodzi tetris niż boki.

Przypominasz sobie jakieś ciekawe męsko-damskie sytuacje na drodze?

– Do pierwszej ciekawej drogowej sytuacji, jaka przytrafiła mi się za kierownicą M3, doszło już 20 minut po zakupie auta. Kolega poprzedniego właściciela dogonił mnie na bramkach na autostradzie i koniecznie chciał się ze mną umówić, chwaląc się swoim M6. Było to bardzo miłe i jak się później okazało, dało początek wielu nowym i ciekawym znajomościom. Nie wykorzystuję jednak samochodu do podrywania facetów. Jestem singielką z wyboru od ok. półtora roku i teraz, kiedy mam M3, stwierdzam, że może tak zostać! Mówiąc nieco poważniej, zauważyłam jakiś czas temu, że to, iż sama potrafię wykonać drobne naprawy mechaniczne (klocki, tarcze, zawieszenie, sprzęgło itp.), powoduje, że w pierwszym momencie mężczyźni są zachwyceni, a potem zaczyna im przeszkadzać, że nocami siedzę w warsztacie. Jak widać, takie kobiety jak ja – a jest nas więcej – wcale nie mają łatwo.

Postanowiłaś założyć fanpage auta na Facebooku. Widać, że bardzo lubisz ten samochód. Traktujesz go prawie jak członka rodziny.

– Każdy mój samochód był członkiem rodziny, a nauczyłam się tego od rodziców i dziadków. eMka jest moją kobietą, moją partnerką. Moją miłością. Fanpage założył mi kolega, informując mnie o tym telefonicznie. Mianował mnie adminem i… wypisał się z tego. Po czterech – pięciu miesiącach strona tak się rozrosła, że ma już ponad 2500 fanów, którzy ją obserwują. Co będzie dalej? Zobaczymy.

Tym łatwiejsze pytanie. Co ci się najbardziej podoba w M3?

– Wszystko. Dosłownie wszystko! Każdy ma wady i zalety. eMka ma tyle zalet, że jej wady są dla mnie niezauważalne. Kocham tę markę, kocham ten model i ten konkretny egzemplarz. Stosunek mocy do masy plus bajeczne ponad 100 KM z litra oraz sześć przepustnic, zasysających powietrze, dających jej wdech, który czuję pod nogą… Dla mnie bomba! Są lepsze, młodsze i ładniejsze od niej, ale to ona jest tą moją jedyną, inne, mimo że doceniane, nie mają tego czegoś. Słyszałam kiedyś, że niektórzy mają tak z ludźmi, a ja mam tak z autami.

Wybacz, muszę o to zapytać. Co cię najbardziej irytuje w tym samochodzie?

– Ha, ha! No, pięknie. I co ja mam ci teraz powiedzieć? Irytuje mnie szum uszczelki w drzwiach przy prędkości ponad 100 km/h. Irytuje mnie również podsufitka szyberdachu, bo wypadła z prowadnic i nie mam kiedy jej naprawić oraz to, iż seryjny wydech jest za cichy. Wszystkie niedoskonałości tego auta, które ktokolwiek kiedykolwiek by wynalazł, nie są tak straszne, by uczucie im towarzyszące nazwać irytacją.

Skąd pomysł na indywidualną tablicę rejestracyjną?

– Na pewno moja odpowiedź cię zaskoczy. Nie jest tajemnicą, że zawsze bardzo często zmieniałam auta. Kupując M3 wiedziałam, że nie mam na co jej zmienić, a żeby nie kusiło mnie do jej sprzedaży, postanowiłam zrobić… rejestrację, za którą zapłaciłam ok. 1.500 zł. Taka zagrywka miała mnie blokować przed sprzedażą. Następnie odkryłam możliwość oklejania samochodu, która może być dobrym sposobem na odświeżenie, blokując chęć zamiany na inny egzemplarz. Fakt, iż uwielbiam kupować auta (niektóre kobiety mają tak z butami) spowodował, że postanowiłam się zająć szukaniem i sprawdzaniem samochodów dla innych. W taki oto sposób wypełniłam pustkę w życiu.

Wiem, że często można spotkać cię na zlotach i jesteś dość znaną osobą w społeczności klubowej, zrzeszającej fanów BMW. Czy twoją eMkę można także spotkać na jakichś zawodach sportowych?

– Obecnie poza spotami raz byłam na zlocie BMW połączonym z kreską i sprawnościówką. Czekam, aż mój synek podrośnie, by mógł jeździć ze mną. Mamy w Warszawie pewne zamknięte bezpieczne miejsca, w których możemy sobie poszaleć. Nie ukrywam, że ja także dość często sobie pozwalam, ale nie startuję w żadnych zorganizowanych wyścigach. Jestem straszną indywidualistką i przeważnie robię takie rzeczy sama bądź w gronie bliskich znajomych, a nie na pokaz. Lubię pojeździć, poupalać, wyszaleć się, nauczyć się kontrolować auto w poślizgu, a nie szpanować przed innymi: „Ej, patrzcie, jestem kobietą i jaram kapora w miejscu moją M3”. No nie, stary, nie o to tu chodzi.

Jakie masz plany na przyszłość? Jakieś modyfikacje? Może zmiana modelu?

– Modyfikacje zapewne jakieś się pojawią, ale na razie trudno mówić o konkretach. Zmiana modelu?! Mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi, ponieważ ta sztuka ma zostać dla mojego synka. To tak, jakbym teraz dostała E30 M3 od mojego taty… Love of my life!

Jeśli życie pozwoli, to z czasem kupię sobie inne auto, a to będzie czekało na mojego Niunia. Na razie nigdzie nie pozwolę jej odejść. Nie dam jej rozwodu. To jest ostatnie M3 z wolnossącą R6 pod maską, sześcioma przepustnicami i ponad 100 KM z litra…Jak mogłabym ją oddać?! Obawiam się, że ma u mnie dożywocie, tylko nie wiem, moje czy jej. Prawdziwej miłości się nie zostawia.

Dziękuję za ciekawą rozmowę, życząc wszystkim fanom BMW tak wielkiej pasji w życiu, jak twoja!

– Ja również dziękuję. Powiedz mi tylko, dlaczego na spotkanie ze mną przyjechałeś czerwonym Renault?! Muszę cię naprawić.

Rozmawiał: Paweł Kaczor

Fot. autor

BMW TRENDS 2/2016

Podobne

Mechaniczny doping: sprężarki G-Lader

W latach 80. XX wieku serca fanów motoryzacji podbiło słowo turbo. Napędzana gazami wylotowymi sprężarka wydatnie podnosiła moc i moment obrotowy silników. Rozwiązanie miało również wady. Obecność turbosprężarki była najbardziej wyczuwalna dopiero na wyższych obrotach, a kierowców drażniła chwila niemocy po głębokim wciśnięciu pedału gazu – zjawisko znane jako turbodziura. Inżynierowie Volkswagena rozpoczęli więc eksperymenty…

BMW Club Polska w Holandii

BMW Club Polska organizuje comiesięczne spoty dla klubowiczów mieszkających w Niemczech, Belgii i Holandii. 17 kwietnia odbyło się jedno z takich spotkań właśnie w Holandii. Uczestnicy mogli wymienić się swoimi doświadczeniami związanymi z marką BMW. Można było też zdiagnozować i zmodyfikować swoje auto, dzięki firmie BCC Bimmer Performance. Wszystko to w rodzinnej i przyjaznej atmosferze.…