Właściciel prezentowanego auta motoryzacją interesował się od najmłodszych lat. Jeszcze przed pójściem do przedszkola znalazł dla Garbusa szczególne miejsce na półce z zabawkami. Minęło wiele lat, zanim mógł wejść w posiadanie własnego w skali 1:1.
Po zdobyciu prawa jazdy i odłożeniu odpowiedniej sumy Szymon mógł nareszcie zrealizować marzenie z dzieciństwa. Było bowiem jasne, że rekonstrukcja poczciwego Garbusa nie jest standardowa i będzie wymagała dodatkowych nakładów pracy i środków.
Szymona nie interesowało odrestaurowywanie zabytku, lecz wcielenie w życie własnych pomysłów. Mimo że jego wizja, nawet według dzisiejszych standardów w tuningu, jest dosyć odważna i kontrowersyjna, był zdeterminowany, aby ją zrealizować.
Ponieważ plan od początku zakładał kompleksową odbudowę, rozpoczęły się poszukiwania odpowiedniego nadwozia. To jednak okazało się trudniejsze niż się wcześniej Szymonowi wydawało. Pierwsza karoseria sprowadzona z Niemiec do niczego się nie nadawała. Szymon jednak się nie poddał.
Znalazł nadwozie z 1966 roku. Też wymagało wiele pracy, ale było w zdecydowanie lepszym stanie. Po kompletnej rozbiórce i piaskowaniu wspawana została zupełnie nowa podłoga. Wiadomo było, że Garbus ma nabrać bardziej sportowego wyglądu, o ile to w ogóle możliwe w przypadku poczciwego „garba”.
W tym celu poszerzono błotniki o 2 cm, żeby przypominał nieco hot rody budowane na bazie Garbusów w USA. W tym celu mocno obniżono też zawieszenie. Aby auto mogło swobodnie przemieszczać się po naszych nierównych drogach, Szymon zdecydował się na zawieszenie typu air ride. Dzięki pneumatycznemu zawieszeniu Garbus może praktycznie w całości oprzeć się podwoziem o ziemię w czasie postoju.
Konstrukcja tego układu została oparta na przednich amortyzatorach Monroe Max Sir, które przeznaczone są raczej do amerykańskich krążowników. Z tyłu zaś zastosowano 2-bałwankowe poduszki Ruben, do których pompowane jest powietrze z dwóch butli o pojemności 10 litrów. Przednia i tylna oś sterowane są niezależnie pilotem. Zwężenie przedniego rurowiska znacznie ograniczyło skręt przednich kół, ale pozwoliło też maksymalnie schować je wewnątrz błotników, co również przykuwa uwagę. Założenia koncepcji kształtu nadwozia zostały osiągnięte. To jednak nie koniec kontrowersyjnych rozwiązań.
Szymon zdecydował się na odważny miętowy kolor (L22R) z palety Porsche. Aby kolor nadwozia współgrał z dekorami, podjął decyzję o przemalowaniu ich na czarny matowy kolor, co dotyczyło także zupełnie nowych zderzaków, zwanych galeryjkami. Wnęki przednich błotników wypełniły koła o skromnej szerokości 4,5 cala, tylne zaś obręcze w rozmiarze 15×7,5 cala. Zabieg ten przeprowadzony został umyślnie, to nawiązanie do aut ścigających się po wyschniętym jeziorze Bonneville. Prace nad nadwoziem zwieńczyło zainstalowanie oryginalnych przednich lamp Hella charakterystycznych dla modeli Garbusa z rynku amerykańskiego. Tylne zaś pozostały bez zmian.
Garbus musiał się też bez problemów przemieszczać, dlatego wyremontowana została oryginalna jednostka napędowa o pojemności 1200 ccm. Jej bardziej rasowy dźwięk uzyskano dzięki zainstalowaniu kompletnego układu wydechowego typu spaghetti z końcówką stinger. Tłumik zaś schowany został pod błotnikiem.
Kompleksowe zmiany przeprowadzono również we wnętrzu. Deska rozdzielcza została wygładzona. Pozostał jedynie prędkościomierz z obrotomierzem.
Kabina jest utrzymana w surowym stylu. Rollbar przypomina o sportowym potencjale tego modelu, a efekt ten potęgują jeszcze dwa oldschoolowe „kubełki” z pasami Wolfsburg Edition.
Choć auto niedawno zostało ukończone i przejeździło jeden sezon, Szymon już myśli o jego sprzedaży, aby rozpocząć prace nad następnym. Zapewnia, że także będzie miętowe.
Piotr Błaszkiewicz
Fot. autor
VW 1200, 1966 r.
SILNIK/NAPĘD: oryginalny, 1200 ccm, układ wydechowy Spaghetti z końcówką typu hide out
NADWOZIE: lakier MintGreen z palety Porsche (L22R), lampy z przodu Hella przyciemnione, wszystkie chromowane detale pokryte czarnym matowym lakierem lub z połyskiem, czarne półmatowe zderzaki „galeryjki”
ZAWIESZENIE: pneumatyczne, przednie amortyzatory Monroe Max Sir, z tyłu 2-bałwankowe poduszki Ruben, dwie butle 10 l, niezależne sterowanie osiami
HAMULCE: bębnowe z oryginalnym rozstawem 5 x 205
FELGI/OPONY: oryginalne stalowe z przodu 4,5-cala, z tyłu poszerzone do 7,5-cala, opony 145/65R15 i 195/50R15
WNĘTRZE: fotele kubełkowe OMP Silverstone, pasy Wolfsburg 2-punktowe, podłoga lakierowana na czarno i miętowo, rollbar, kierownica sportowa, short shifter Empi
WŁAŚCICIEL: Szymon
PODZIĘKOWANIA: dla DroppedCustom za wspólne zbudowanie „Miętusa”
(VW TRENDS 4/2015)