Sąd wydał dość nietypowy wyrok dotyczący wypadku z 2019 roku na ul. Sokratesa w Warszawie, gdzie zginął 33-letni mężczyzna. Okazuje się, że jaskrawy kolo nadwozia i głośny wydech zadziałały na korzyść sprawcy.
20 października 2019 roku 33-latek wraz z żoną i małym dzieckiem w wózku przechodzili przez pasy na warszawskiej ulicy Sokratesa. Nagle nadjechał tam siedzący w jaskrawopomarańczowym BMW E46 Krystian O. Kierowca pędził przez osiedle z prędkością niemal 140 km/h, a w tym miejscu obowiązuje ograniczenie do 50 km/h.
Mężczyzna na pasach zdążył odepchnąć wózek i partnerkę, ale sam został potrącony, w wyniku czego zginął na miejscu. W 2021 roku stołeczny Sąd Okręgowy skazał kierowcę BMW na siedem lat i 10 miesięcy więzienia. Podczas śledztwa wyszło na jaw, że auto było zmodyfikowane – m.in. nie działał w nim czujnik ABS, inne niż oryginalne było też tylne zawieszenie. Według biegłych auto nie powinno poruszać się po drogach.
Jaskrawy kolor i głośny wydech na niekorzyść pieszych
Do tej pory wszystko wygląda logicznie. Jednak serwis brd24.pl dotarł do uzasadnienia wyroku, gdzie czytamy, że część winy ponosi sam pieszy. Jak to możliwe? Sąd Apelacyjny stwierdził też, że to zabity na pasach pieszy powinien dostrzec pędzące auto, a nie przeciwnie. Jego zdaniem uwagę powinien przykuć jaskrawy kolor BMW i „ryk silnika samochodu„, słyszany przez jednego ze świadków.
„(Pieszy) powinien zwiększyć uwagę i dostosować swoje zachowanie do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie (…). Powinien także uwzględnić prędkość, z jaką poruszają się pojazdy znajdujące się na drodze” – uznał sąd.
Brd24.pl dalej informuje, że za sprawą takiego wyroku rodzina ofiary może mieć problemy m.in. z wypłatą pieniędzy od ubezpieczyciela. Jej pełnomocnik miał poprosić prokuratora generalnego o wniesienie skargi nadzwyczajnej w sprawie wypadku.
fot. moto.pl