Marek, właściciel prezentowanego Volkswagena Garbusa, należy do tych, o których mówi się, że w żyłach zamiast krwi mają benzynę. Motoryzacja fascynowała go od najmłodszych lat, a pasję zapoczątkowało zbieranie resoraków.
Po latach w jego kolekcji zaczęły pojawić się coraz większe modele – od pierwszego auta odziedziczonego po rodzicach aż po kilka kultowych klasycznych samochodów. Najbliższą jego sercu marką jest Volkswagen. Obok modelu T3 Caravelle oraz Golfa II Flair oczkiem w głowie Marka jest Garbus 1200 Faltdach z 1962 roku, czyli z dużym otwieranym dachem.
O Garbusie Marek dowiedział się kilkanaście lat temu z ogłoszenia w jednej z warszawskich gazet. Gdy starszy pan, właściciel auta od 1969 roku, otworzył garaż, przeniósł potencjalnego nowego nabywcę w czasy, które już dawno minęły. Było w nim mnóstwo części zapasowych, elementy karoserii, opony, broszury, książki obsługi auta i notes. Nie byle jaki notes – z odręcznymi notatkami na temat wykonanych przez wiele lat prac. A pośrodku stał Garbus pomalowany wałkiem na niebiesko. Kolor ten jest idealny na pokrycie starej powierzchni. Auto było kompletne i w pełni seryjne. Tuż po oględzinach, dzięki finansowemu wsparciu dziadka Marka, Garbus stanął w garażu nowego właściciela.
Przez kilka lat auto nie przechodziło żadnych modernizacji i służyło do okazjonalnych przejażdżek. Wreszcie Marek zaczął zgłębiać historię modelu, przy okazji natrafił na zdjęcia odrestaurowanych Garbusów. Zachwyciły go tak bardzo, że oddał Volkswagena do lokalnego warsztatu w celu pełnej odbudowy. Niestety, zakłady zajmujące się klasycznymi autami nie były w stanie zaspokoić wymagań Marka, który co chwila zmieniał palny dotyczące wyglądu Garbusa.
Ostatecznie garbatego Volkswagena profesjonalnie odbudowano około dziesięciu lat temu. Ambitny plan zakładał, że po renowacji Garbus będzie maksymalnie zbliżony do oryginału. Miał też zostać wzbogacony o akcesoria z epoki przeznaczone do tego modelu. Auto zostało rozebrane do ostatniej śrubki, a podłogę oddzielono od karoserii, by wszystko mogło zostać dokładnie wypiaskowane.
W pierwszej kolejności Volkswagen został pomalowany na dwa kolory lakierami z palety Porsche, co upodobniło go do starszych egzemplarzy. Taki sam cel miało zamontowanie tylnych lamp, a także usunięcie przednich migaczy na błotnikach. Efekt postarzenia modelowego jest bardzo silnym trendem w Europie Zachodniej oraz USA. Pozwala na stosunkowo łatwy powrót do stuprocentowego oryginału, oczywiście przy wykorzystaniu właściwych elementów.
Po takich modyfikacjach nadeszła pora na odświeżenie układu napędowego. Fabryczny silnik zachowany w nienagannym stanie został wyremontowany przy wykorzystaniu oryginalnych części. Ważne było zachowanie pierwotnego wyglądu. To samo dotyczy elektryki, zawieszenia i wszystkich podzespołów samochodu. Auto miało być w pełni sprawne i dobrze przygotowane do pokonywania kolejnych kilometrów dróg.
Ucząc się na bieżąco, podpierając literaturą oraz filmami dostępnymi w Internecie lwią część pracy przy aucie Marek wykonywał samodzielnie. Kosztowało go to wiele wysiłku. Samozaparcie i determinacja pozwoliły jednak osiągnąć pożądany rezultat. Prace remontowe trwały ponad dwa lata. Przez ten czas Marek ani przez chwilę nie próżnował. Korzystając z globalnej sieci wyszukiwał jak najwięcej ciekawych elementów wyposażenia. Zbieranie akcesoriów do garbatego Volkswagena stało się kolejną pasją Marka. Dzisiaj może się pochwalić sporą kolekcją unikalnych elementów. Tylko na Garbusie zamontowano ponad 60 oryginalnych akcesoriów z lat 50. i 60.!
Z ciekawszych elementów warto wymienić popielniczkę Rosenthal na dźwigni zmiany biegów, obrotomierz Vdo, unikalny wskaźnik poziomu paliwa firmy Draeger oraz siatkę na drobiazgi na podsufitce. Ciekawostką są także uchylne tylne okna, bagażnik dachowy firmy Norema dostępny na rynku szwedzkim oraz światła cofania Jokon w „nosku” na tylnej klapie.
Jednak najważniejsze jest to, że mimo dużej liczby dodatkowych elementów auto nadal wygląda spójnie. Widać, ile pracy i serca Marek włożył w swój projekt. Efekt jest niesamowity. Od kilku lat Garbus uczestniczy w krajowych zlotach, na których zdobywa nagrody w różnych kategoriach. Na razie Marek nie zdecydował się jeszcze na uczestnictwo w zagranicznych spotkaniach. Jak skromnie twierdzi, jego auto nie osiągnęło jeszcze poziomu zachodnich projektów. Po chwili dodaje jednak, że chciałby pokazać swojego ukochanego garbatego Volkswagena poza granicami naszego kraju.
Paru chętnych oferowało niemałe kwoty za Volkswagena, jednak Marek nie zamierza go sprzedawać. Chce cieszyć się nim i łowić zachwycone spojrzenia mijających go na drogach kierowców i przechodniów.
Paweł Kaczor, Fot. autor
Podziękowania dla Instytutu Lotnictwa za udostępnienie miejsca do sesji zdjęciowej
VW Garbus 1200 Faltdach 1962 rok |
SILNIK/NAPĘD: |
fabryczny 1200 (34 KM), 4-biegowa skrzynia biegów, zmieniona instalacja elektryczna z 6 V na 12 V |
ZAWIESZENIE/HAMULCE |
regulowane rurowisko przednie (możliwość obniżenia), seryjne hamulce bębnowe |
KOŁA/OPONY: |
oryginalne 15-calowe felgi, pomalowane na dwa kolory, ringi ozdobne VW wzór X, dekle Porsche 356, logo Wolfsburg, opony Dunlop 5.90 – 15, białe nakładki ATLAS |
NADWOZIE: |
dwa lakiery z palety Porsche, tylne lampy „płatki śniegu” z rocznika 1956–61, migacze przeniesione z przednich błotników do lamp przednich, tylne uchylne szyby, bagażnik dachowy Norema (plus walizka z epoki), dodatkowe lusterka tzw. łabędzie szyje Albert, lampa przeciwmgłowa (szperacz) z lusterkiem Lucas, halogeny przeciwmgłowe Bosch, trąbki zewnętrzne Hella, kratki chroniące przednie lampy z Porsche 356, nakładki gumowe VW na kły zderzaków, logo Wolfsburga na masce zmienione na logo Berlina, znaczek Volkswagen na masce, blacha VW osłaniająca uchwyt otwierania klapy, blaszki osłaniające zawiasy drzwi, blaszki pod klamkami, blachy chroniące tylne błotniki przed kamieniami, chromowane zaślepki miejsc do wkładania lewarka, chlapacze kół tylnych VW, znaczek Volkswagen na klapie od silnika, zestaw dodatkowych lamp cofania w „nosku” Jokon, emblemat D Robri, blaszka do oczyszczania butów na lewym progu Robri, plakietka przy tylnej rejestracji ADAC, ozdobne nakładki na tylne wloty powietrza do silnika |
WNĘTRZE: |
oryginalne boczki drzwiowe w kolorze ceglastym, tapicerka zamówiona w USA na wzór oryginalnej, kierownica Empi, obrotomierz VDO, wskaźnik poziomu paliwa Draeger, wskaźnik temperatury Stork, zegarek Kienzle „8 tage”, półka na dodatkowe rzeczy, nakładka na dźwignię migacza, dodatkowe rączki do otwierania drzwi, nakładki VW pod lewarki otwierania okien, dodatkowy uchwyt otwierania schowka na desce rozdzielczej, wskaźnik limitu dziennych kilometrów, dodatkowa owijka kierownicy Kamei, wazonik na kwiatki Rosenthal, popielniczka na dźwigni zmiany biegów Rosenthal, nakładka hamulca ręcznego, blokada skrzyni biegów VW, gumowa nakładka pedała gazu Kamei, wenecka roleta tylnej szyby, zasłona części bagażowej za tylnym siedzeniem Kamei, gumowa pompowana poduszka dodawana przez dilerów VW w latach 50., siatka na drobiazgi montowana w tylnej części podsufitki |
AUDIO: radio Sapphire 1 by Bendix w seryjnie przeznaczonym miejscu, dodatkowe radio Blaupunkt Derby, tzw. radio piknikowe, zamontowane pod deską rozdzielczą, antena Poddig |
INNE: |
zestaw w bagażniku pod maską: kompletny zestaw kluczy w kole zapasowym Hazet Tourist, zestaw zapasowych żarówek Bosch Autolampen, ciśnieniomierz Michelin, lampka postojowa Hella, wiatraczek Hella, trójkąt ostrzegawczy ADAC, zestaw map drogowych z lat 60., kompletna apteczka ADAC, kanister paliwa 5L Fawi, szperacz montowany do szyby przedniej Helphos |
STYL: |
Własny |
WŁAŚCICIEL: |
Marek |
PODZIĘKOWANIA: |
artykuł dedykuję dziadkowi, którego nie ma już między nami; to dzięki niemu marzenie posiadania Garbusa stało się rzeczywistością |