Marka BMW wciąż opiera się przymusowej elektryfikacji i broni silników spalinowych. Niemcy uważają, że całkowite przejście na jednostki elektryczne wcale nie jest dobrą drogą. Ciężko się z nimi nie zgodzić.
Do wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi pozostało zaledwie 11 lat i 10 dni. W świecie motoryzacji to może wydawać się sporo, ale gdy na horyzoncie stoi rewolucja i dostosowanie całej mobilności na nową technologię, to wcale nie jest dużo czasu. Tak uważa BMW, które nie chce rezygnować z jednostek spalinowych i będzie chciało wykorzystać „furtkę”.
Po 2035 roku nadal będą silniki spalinowe?
Niemcy zaproponowali pewną „furtkę” która umożliwia produkcję i sprzedaż aut z silnikami spalinowymi pod warunkiem, że będą zasilane paliwami syntetycznymi. Takie paliwo ma w zasadzie takie same właściwości, jak jego „klasyczny” odpowiednik, ale różnica polega na innej, na razie droższej technologii produkcyjnej, w której utylizuje się dwutlenek węgla. Nie jest na razie pewne, czy ten wyjątek będzie dla producentów aut opłacalny, a co za tym idzie wykorzystywany. Czas pokaże.
Silników spalinowych broni prezes BMW, Oliver Zipse. „Nie chcemy spisać na straty silnika spalinowego” – stwierdził Zipse, cytowany przez niemiecki dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung. Według niego niewłaściwe byłoby, gdyby zrezygnować z produktów, które wciąż są w ofercie. Szef BMW stwierdził ponadto, że wielu konsumentów nie jest jeszcze przekonanych do aut na prąd i dodał, że w przypadku zniknięcia aut spalinowych z oferty, klienci prawdopodobnie dłużej używaliby swoich dotychczasowych samochodów. Zipse zwrócił również uwagę na znaczenie paliw syntetycznych.
To nie pierwsza taka deklaracja bawarskiego koncernu. Wcześniej Niemcy mocno opierali się decyzji KE w sprawie zakazu sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku, a potem BMW twierdziło, że pozostawi silniki spalinowe w produkcji tak długo, jak będzie to możliwe. Jak faktycznie będzie wyglądała sytuacja, czas pokaże.
Trzeba przyznać, że nowoczesne silniki BMW są bardzo wydajne. Byliśmy pod wrażeniem testując nowe BMW M340i, gdzie mając do dyspozycji ponad 370 KM i samochód, który rozpędza się do setki w czasie poniżej 5 sekund, spalanie przy normalnej jeździe nie przekracza 10 litrów. Oczywiście silnik jest wyposażony w układ mild-hybrid, ale nie wymaga ładowania z wtyczki i jeździ się nim tak, jak zwykłym autem spalinowym. Czy można narzekać na tak dopracowane konstrukcje?
Co myślicie o całej elektryfikacji i obecnej marce BMW? Dajcie znać na forum BMW Klub Polska.