BMW pokazało pakiet stylistyczny do Serii 2 w nadwoziu coupe. Patrząc na auto można zadać sobie pytanie – po co mi M2? „Dwójka” w biżuterii od M Performance wygląda świetnie, a do tego odmiana M240i jeździ równie dobrze.
Jeżeli wygląd zwykłego M240i nie powoduje u was szybszego bicia serca, możecie zainwestować w pakiet części i akcesoriów M Performance. Nie ogranicza się on tylko do wlotów powietrza, większych felg czy efekciarskiego grilla. Na życzenie możecie doposażyć Serię 2 w dodatki z prawdziwego włókna węglowego – dokładki przedniego zderzaka, progi, grill i lusterka. Z tego samego materiału wykonano też spoiler (w zasadzie lotkę) oraz dyfuzor.
Do wykończenia swojej Serii 2 możecie zamówić trójkolorowe pasy na karoserii, jak również czerwone zaciski, które kryją się za 18- lub 20-calowymi felgami. Dostępna są trzy wzory. Możecie też mieć hologramy „M”, wyświetlające się po otwarciu drzwi. Marzenie gadżeciarza! Zmiany nie ominęły też wnętrza. Tam zażyczyć sobie możecie kubełkowe fotele (wyglądają obłędnie), kierownicę na wpół obszytą alcantarą, inną gałkę do zmiany biegów, a nawet etui na pilota. I spójrzcie na ten korek wlewu paliwa!
BMW nie wspomniało nic o pakiecie podnoszącym moc, ale jeśli zdecydujecie się na wersję M240i z pewnością „Będziecie Mogli Wyprzedzać”. Pod maską pracuje klasyka BMW, czyli rzędowa „szóstka”, oczywiście doładowana (turbo typu TwinScroll) o mocy 374 KM i 500 Nm. Na razie auto oferowane jest tylko z automatem, pierwsza setka pojawia się już po 4,3 s. Jeśli nie wystarczają wam takie osiągi, musicie poczekać na M2. Na razie nie słychać, żeby ptaszki ćwierkały o dacie premiery najostrzejszej odmiany. Pozostaje wam BMW Serii 2 w sosie M Performance, albo uzbroić się w cierpliwość.
Konrad Maruszczak