370-konne BMW M2 jest świetnym samochodem. Nie każdy będzie jednak zachwycony brakiem w ofercie wersji Cabrio. Bawarski koncern uznał, że wprowadzanie go na rynek było pozbawione sensu – koszt jego opracowania najprawdopodobniej byłby wyższy od zysków płynących ze sprzedaży auta.
Lukratywną niszę zagospodarowała szwajcarska firma Dähler Design & Technik, która własnymi siłami stworzyła sportowca z brezentowym dachem. Obyło się bez cięcia karoserii M2 i usztywniania jej dolnych partii chałupniczymi metodami. Punktem wyjścia do stworzenia M2 Cabrio było 240i Cabrio. Dähler wyposażył je w nowe błotniki, zderzaki i progi, większe koła, wydajniejsze hamulce z 400-milimetrowymi tarczami, gwintowane zawieszenie i akcesoryjny układ wydechowy ze stali nierdzewnej.
Daleki od serii pozostał trzylitrowy, sześciocylindrowy motor N55. Wyciśnięto z niego 425 KM i 610 Nm. Obłędne wartości w małym i niezbyt ciężkim samochodzie zapewniają świetne osiągi oraz sięgającą 300 km/h prędkość maksymalną. Czy tak mocne Cabrio ma sens? Jak najbardziej. Pozwala cieszyć się nie tylko wiatrem we włosach, ale również melodią wygrywaną przez cztery rury wydechowe.