BMW E34 Dragonette - bestia ratująca życie - Trends Magazines

BMW E34 Dragonette – bestia ratująca życie

Takie stwory jak smoki zazwyczaj źle się kojarzą, ale Smoczyca Marcina uratowała mu życie. I to niejednokrotnie. Teraz jednak to BMW potrzebuje pomocy, także waszej. Poznajcie fenomenalną historię Dragonette E34 w kolorze Caschmirbeige metallic.

BMW Marcina powstawało 8 lat. Nie miało służyć do jeżdżenia na co dzień, a jako tzw. „projekt”. Marcin zdecydował się na budowę Smoczycy w najtrudniejszym okresie swojego życia, żeby móc czymś się zająć. Traktował ją jako odskocznie od problemów, jako lekarstwo na wszelkie otaczające go zło. 

Auto zostało kupione w Zielonej Górze w 2013 roku. Początkowo miało być co najmniej 525i, aczkolwiek do tego egzemplarza Marcina przekonała zdrowa blacha i wybór padł na 520i. Wyposażenie praktycznie zerowe, ale nie to było najważniejsze. Marcin lubi auta „analogowe”, więc brak bajerów nawet przemawiał na plus. Po traumatycznych przeżyciach i ocaleniu życia przez Smoczycę, właściciel podjął decyzję o tym, że E34 zostaje z nim na zawsze. 

Po roku użytkowania Marcin dołożył dodatkowe smaczki umilające korzystanie, jak choćby wymiana otwartego dyfra na szperę, montaż pełnego komputera pokładowego, czy sterownik centralnego zamka sterowanego z pilota. W 2015 roku miał stłuczkę i przez kilka miesięcy był bez auta. Po naprawie auto zostało ponownie rozebrane na kawałki i pojechało do malowania całego nadwozia, z wyłączeniem wnętrza i komory silnika.

W 2016 przyszedł czas na pracę nad wyglądem zewnętrznym. Decyzja padła na pakiet z M5 a’la USA, z obrysówkami itp. Latem pojawił się lepiej brzmiący i pasujący do większego wycięcia w zderzaku wydech. Potem przyszedł czas na radość z jazdy i w tym czasie Marcin powoli zaczął zastanawiać się nad wyborem silnika…

Pod maską prawdziwy smok!

Pod koniec 2018 roku auto zostało odstawione na „swapa”. Silnik, o którym myślał Marcin to 4,2-litrowe V8 ABZ z Audi, ale po przemyśleniu jednak postanowił nie iść w półśrodki. Po wielu perturbacjach w niemiłych przygodach w warsztatach, Marcin postanowił samodzielnie skombinować silnik. I to nie byle jaki, bo to motor LS3 z Corvetty! Jego moc po modyfikacjach wynosi 523 KM i 671 Nm! Później pojawił się tylny wózek z M5 z wahaczami i dyfrem. Cała operacja wymiany silnika trwała rok i dopiero pod koniec 2019 roku LS zagościł w budzie.

I tu zapewne pojawił się pomysł na nazwę. E28 jest nazywane rekinem ze względu na kształt maski i reflektorów, natomiast E34 to już inny język stylistyczny. Marcinowi bardziej kojarzy się z jaszczurką lub smokiem, ale ponieważ BM-ka to rodzaj żeński bardziej pasuje tu smoczyca. Gdyby połączyć słowa „Corvette” i „Dragon” wychodzi właśnie Smoczyca, czyli Dragonette. 

Rok 2020 przyniósł nam globalny kryzys pandemiczny i operacja nad Smoczycą również się przeciągała. Pod koniec roku Marcin pojechał na pierwsze odpalenie silnika, ale dopiero w połowie tego roku „swap” został zakończony i można było odebrać auto. Marcin cieszył się autem zaledwie kilka miesięcy…

Drugie ocalenie życia

29 października Marcin pojechał odwiedzić znajomego pod Wrocławiem. Wracając, na 103 kilometrze drogi S5 miał wypadek, który jak stwierdziła policja, nie był spowodowany z jego winy. Srebrne kombi jadące za ciężarówką prawym pasem wskoczyło przed maskę w momencie, gdy oba te auta wymijał lewym pasem. Miał ułamek sekundy na reakcję i starając się nie uderzyć w osobówkę, ratował się hamowaniem i manewrami kierownicą. Niestety, uratował auto sprawcy kosztem Smoczycy i po dwukrotnym obróceniu wylądował na barierach energochłonnych. Auto zostało zmasakrowane z przodu i z tyłu, ale na szczęście środkowa część pozostała nienaruszona. Smoczyca uratowała Marcinowi życie – po raz drugi. Teraz przyszedł czas, aby to Marcin ocalił piękną Dragonette.

Bez sprawcy zdarzenia nie ma prawa do ubiegania się o jakiekolwiek odszkodowanie. Na odcinku drogi, na którym doszło do zdarzenia nie było kamer, ale za to udało się nawiązać kontakt z operatorem drogi S5, który sprawdził nagrania z kamer najbliższych tego miejsca. Niestety zupełnie nic z nich nie wynika. Marcin poprosił o pomoc na Facebooku, setki osób udostępniły go w swoich kręgach, niestety jak dotąd bez skutku. 

Jak pomóc w odbudowie i nadać kolejne życie Smoczycy?

Marcin włożył 8 lat swojego życia w Smoczycę, często kosztem wielu wyrzeczeń. Powiedzieć, że włożył swoje serce, aby stworzyć Smoczycę, to jak nie powiedzieć nic. Nic więc dziwnego, że postanowiono zrobić zrzutkę na odratowanie Smoczycy. Na odbudowę auta złożyło się już kilkanaście osób i uzbierano całkiem sporą sumę pieniędzy, a zrzutka trwa do końca stycznia 2022.

Byliśmy z Marcinem umówieni na prezentację jego samochodu na łamach BMW Trends i choć to jeszcze będzie musiało poczekać, to jesteśmy przekonani, że za parę miesięcy Smoczyca znów zacznie ziać ogniem! Marcin, trzymamy kciuki!

Konrad Maruszczak

fot. facebook.com/e34srx, spinorex.pl, Nowakiewicz Photo

Podobne

Kupujemy używane BMW 5 G30

Z generacji na generację BMW serii 5 jest coraz większe, bardziej komfortowe i zaawansowane technicznie. Model G30 postawił poprzeczkę niezwykle wysoko. Używane egzemplarze można kupić już za niecałe 100 tys. zł. Od lat seria 5 jest optymalnym wyborem dla wielu kierowców. Sprawdza się, gdy wnętrze trójka okazuje się zbyt ciasna, flagowa seria 7 wydaje się zbyt nieporęczna i ostentacyjna, a zakup uterenowionego X3 nie…

BMW i Vision Dee – nie wiemy co myśleć

Linia nadwozia przypomina sedany z lat 70., ale nie myślcie sobie, że to powrót do przeszłości. Niemcy w BMW i Vision Dee pokazują jak może wyglądać przyszłość motoryzacji. Strach się bać... BMW i Vision Dee to nie tylko zapowiedź możliwości marki, ale i zupełnie nowej klasy "Neue Klasse Platform", którą bawarska marka już zapowiadała. Auto…