Protoplasta prezentowanego modelu powstał dzięki wielkiemu zaangażowaniu i determinacji… Hitlera. Polecił on stworzyć samochód, który swoim wyglądem przypominałby żuka, gdyż, jak to określił: „w naturze należy szukać właściwego kształtu”. Oto geneza narodzin legendarnego VW Garbus
Idea budowy jego wojskowej wersji powstała bardzo wcześnie, bo już w 1934 roku, jednak dopiero po czterech latach wznowiono projekt na zlecenie Urzędu Uzbrojenia Wojsk Lądowych. Dokumentację techniczną przekazano Ferdynandowi Porsche, który natychmiast zaczął jego realizację. Podstawowym wymogiem była możliwość przewozu czterech żołnierzy wraz z całym ekwipunkiem i uzbrojeniem.
Kubelwagen w 9 miesięcy
Już dziewięć miesięcy później nastąpiła oficjalna prezentacja lekkiego pojazdu terenowego KdF, który natychmiast zyskał nazwę Kubelwagen. Nawiązywała bezpośrednio do wcześniejszych wozów tego typu. Określenie to odnosiło się także do kubełkowatych siedzeń z bocznymi oparciami, które – przynajmniej w założeniu – miały przeciwdziałać ewentualnemu wypadnięciu z auta w czasie szybkiej jazdy na polu walki lub stricte terenowej przeprawy. W tym samym czasie, tj. 1938 roku, przeprowadzano testy na poligonach, mające potwierdzić przydatność pojazdu dla wojska, i wkrótce zakwalifikowano go jako standardowy lekki samochód terenowy dla niemieckiej armii.
Typ 62 i 82
Pierwszy model nosił oznaczenie Typ 62 i został zaprezentowany w Wiedniu w roku wybuchu II wojny światowej. W trakcie kolejnych miesięcy ciągłej eksploatacji wychodziły na jaw wady pojazdu, które stopniowo eliminowano. Aby poprawić właściwości jezdne, zmniejszono prześwit oraz zmieniono przełożenia przekładni zębatej poprzez zainstalowanie pomocniczej przekładni tylnej osi. W grudniu 1939 roku pokazano światu Typ 82, którego masa własna nie przekraczała 750 kg, a napędzał go 4-cylindrowy silnik VW.
Elementem charakterystycznym tej wersji było koło zapasowe umieszczone na przedniej masce w specjalnie wyprofilowanym gnieździe. Na bazie tego modelu stworzono wiele pojazdów specjalnych o zróżnicowanym przeznaczeniu. Najliczniejszą grupę stanowiły samochody terenowe, zaś pozostałe służyły głównie do obserwacji, łączności, serwisu, rozpoznania i ewentualnie ciągnięcia lekkiego działka przeciwpancernego. Wielozadaniowy Kubelwagen był wykorzystywany na wszystkich frontach.
Ponieważ kosztował niewiele więcej niż motocykle (jedynie o 50 proc. droższy od Zundappa KS 750 z koszem), często zastępował je w wielu dywizjach zwiadowczych. Padający łupem armii wyzwoleńczych Typ 82 natychmiast był przez nie wykorzystywany. Jedną z najsłynniejszych wersji był Schwimmwagen, spopularyzowany przez serial „Pan Samochodzik i templariusze”.
Powojenne losy Kubelwagena
Po wojnie Kubelwagen przechodził liczne modyfikacje i wciąż służył Bundeswehrze. Jedno z jego kolejnych wcieleń ujrzał Mariusz goszcząc u swojego kolegi za zachodnią granicą. Kolega, jako zagorzały miłośnik marki VW, miał w swej kolekcji prawdziwe rarytasy. Volkswagen Typ 18-63 swoim kolorem odstraszał, wymagał też gruntownej renowacji. Nie zraziło to bohatera naszego artykułu, który postanowił ten pojazd przywlec do Polski. Był to model, jakiego właśnie szukał.
Samochód był w złym stanie, miał wiele ognisk korozji i braki w wyposażeniu. Najgorszy jednak był świńsko różowy kolor, który i tak na szczęście nie był istotny przy planach całkowitej odbudowy tego zabytku. Posiadając pełną dokumentację, Paweł mógł poznać dokładną historię auta.
Rocznik 1971
Wszystko zaczęło się w 1971 roku, gdy Kubelwagen 181 zjechał z taśmy produkcyjnej. Jego pierwotnym przeznaczeniem była służba w niemieckim wojsku. Na wyposażenie seryjne składało się ogrzewanie postojowe Webasto oraz uchwyty do broni długiej zamontowane przy oparciu tylnych siedzeń. Kolorem zapewniającym doskonały kamuflaż w lesie była typowa wojskowa zieleń, a jednostką napędową silnik o pojemności 1483 ccm. W Bundeswehrze Volkswagen służył jako łącznościowiec aż do roku 1989, w którym został sprzedany prywatnej osobie. W ciągu kolejnych 16 lat stan auta, o które niedostatecznie dbano, znacznie się pogorszył. Gdy weszło w posiadanie Mariusza, miało odzyskać młodość.
Prace renowacyjne, których celem było przywrócenie Volkswagenowi dawnego blasku, rozpoczęły się od rozbiórki nadwozia i elementów wnętrza. Na śmietniku wylądowały pochodzące z BMW siedzenia oraz mocno zużyte części karoserii. Pozostałe części zostały skrupulatnie oczyszczone, zabezpieczone i pomalowane farbą podkładową. Mocno nadgryzione zębem czasu progi oraz ramki szyby czołowej zostały zastąpione nowymi reperaturkami. Szczęśliwie podłoga wymagała tylko czyszczenia i konserwacji, po której zakończeniu pokryto ją groszkowym lakierem. Układ jezdny został zregenerowany, a felgi zaadaptowano z Garbusa Cabrio.
Teraz Kubelwagen czekał już tylko na nowy kolor, co okazało się wcale niełatwe. Po wielu godzinach spędzonych w mieszalni lakierów Mariusz postanowił, że kolorystycznie auto nawiąże do barw samochodów Africakorps. Piaskowa karoseria w brązowe i zielone łaty wygląda bardzo atrakcyjnie. W marcu 2006 roku Volkswagen był gotów. Gdy Mariusz wybrał się nim na przejażdżkę ulicami Zielonej Góry, wywołał ożywienie wśród kierowców i mieszkańców. Także dziś nikt nie jest w stanie przejść obojętnie obok takiej prezentacji niemieckiej myśli technicznej. Zwłaszcza w ciepłe dni, gdy przednia szyba zostaje położona na masce, a złożony dach spoczywa w tylnej części auta.
Gdyby nie upór i miłość do motoryzacji, ten projekt nigdy nie ujrzałby światła dziennego.
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
VW Kubelwagen Typ 18-63, 1971 r.
NADWOZIE: w barwach Africa Korps, koła krzyżaki z oponami 185/65/15, na wyposażeniu siatka maskująca.
WNĘTRZE: seryjne ogrzewanie postojowe Webasto, uchwyty broni długiej, kierownica Raid.
SILNIK: model 1200 Mexico.
PLANY: doprowadzić do pełnej oryginalności.
PODZIĘKOWANIA: dla firmy POLUX z Zielonej Góry.
(VW TRENDS 2/2008)