Naprawia swoje BMW już 1,5 roku. Auto wciąż nie jeździ - Trends Magazines

Naprawia swoje BMW już 1,5 roku. Auto wciąż nie jeździ

Pan Dariusz oddał swoje BMW 3 F30 ze stukającą panewką. Sprawa wydaje się poważna, ale zazwyczaj takie awarie w najgorszym razie usuwane są w kilka tygodni. Pan Dariusz czeka na auto już 1,5 roku. Sprawa trafiła do prokuratury. 

– Około 1,5 roku temu kupiłem BMW F30 z 2012 roku. Miało 97 tys. km przebiegu, zapłaciłem około 60 tys. zł. Jeździłem z pół roku, może 7 miesięcy i zaczęła stukać panewka – opowiadał wówczas pan Dariusz Jodłowski. Po oględzinach okazało się, że konieczny jest remont silnika. Naprawy podjął się mechanik z Lubina.

– Pod koniec drugiego miesiąca zacząłem się dowiadywać, jak idzie remont i pojawiły się problemy. Mówił, że jeszcze niegotowe, jest w trakcie naprawy, niebawem będzie, w ciągu tygodnia, dwóch odda. I tak od tego czasu cały czas, tydzień w tydzień, z piątku do piątku – tłumaczył Jodłowski.

Sprawa trafia do prokuratury, ta umarza śledztwo

Jak czytamy w serwisie polsatnews.pl Pan Dariusz w lutym wysłał zawiadomienie do prokuratury, ale ta szybko uznała, iż działanie mechanika nie nosi znamion przestępstwa i postępowanie umorzyła. Mężczyzna złożył odwołanie od tej decyzji, jednak wówczas dowiedział się, iż nie zostanie ono uwzględnione, ponieważ nie jest on w nim… stroną. Za właściciela pojazdu prokurator, nie wiedzieć czemu, uznał bowiem właścicielkę warsztatu.

Jednak teraz lubińska prokuratura wyjaśnia: „W toku postępowania zaszła poważna wątpliwość co do tożsamości osoby pokrzywdzonego (kto jest pokrzywdzonym/ właścicielem pojazdu) dlatego prokurator nadzorujący odmówił przyjęcia zażalenia, zaś po uzupełnieniu we wrześniu 2022 r. braków przez stronę w tym zakresie zlecił doręczenie postanowienia stronie. (…) Obecnie sprawa jest nieprawomocnie umorzona”.

„Ja tego samochodu już nie chcę”

Auto obecnie stoi na dworze. Ja go z bliska nie oglądam, podjeżdżam tylko do myjni, popatrzę i jadę dalej, bo z tym gościem to nie ma co rozmawiać. Tam tylko stoi buda na kołach – mówi Robert Jodłowski, ojciec Dariusza Jodłowskiego.

Jak czytamy dalej w relacji, okazuje się, że mechanik jest tak wielkoduszny, że pozwala zabrać auto z placu. Jest jednak jeden problem. „Jakby chcieli, to mogą zabrać w każdej chwili, tylko że jest rozebrane. Ja im tego nie blokuję. To wszystko tu jest, wszystko tu leży.” Tylko po co komu rozebrane BMW, które niejeżdżone stoi prawie dwa lata „pod chmurą”?

Czytając tę historię włos się jeży na głowie. Życzymy Panu Dariuszowi szczęśliwego zakończenia tej historii!

 

Źródło: polsatnews.pl/Interwencja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne

Tuning BMW E30: (Nie)typowy German

Moda na German Style nie ustaje. Pokazywaliśmy już dziesiątki takich pełnoletnich samochodów BMW, ale ten jest na swój sposób wyjątkowy. Zaimponowała nam dbałość o najdrobniejsze szczegóły, a także elementy, których próżno szukać wśród innych przedstawicieli tego gatunku. Na początku nic tego nie zapowiadało. Marcin, decydując się na E30, wiedział, że szybko przerobi auto według tytułowego…

tzw. eLka na dachu samochody egzaminacyjnego

Nagranie z egzaminu na prawo jazdy. Kto i kiedy może je zobaczyć?

Powszechnie wiadomo, że państwowe egzaminy na prawo jazdy muszą być rejestrowane, jednak mało kto wie, co dzieje się z nagranym materiałem. Nagranie z egzaminu na prawo jazdy. Kto może je zobaczyć?  Nieważne, czy nasz egzamin będziemy zdawać pojazdem należącym do ośrodka egzaminacyjnego, czy skorzystamy z możliwości podstawienia samochodu przez naszą szkołę jazdy- tak czy inaczej…