Na to pozwala państwom członkowskim unijna dyrektywa. Wszystko w imię czystości emisji spalin. Czy dwa przeglądy w roku dla aut z dużym przebiegiem to nie przesada?
Jak informuje Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, dyrektywa 2014/45/UE daje państwom członkowskim możliwość nałożenia obowiązku przeprowadzenia dodatkowego badania technicznego pojazdu, którego dotyczy jeden z warunków zawartych w unijnych przepisach. Jednym z nich jest przekroczenie przebiegu 160 tys. km.
To oznaczałoby, że zdecydowana większość pojazdów na naszych drogach (według Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, aż 71 proc. samochodów w Polsce ma więcej niż 10 lat) musiałaby stawić się do stacji kontroli pojazdów dwa razy w roku. To oznacza większe koszty użytkowania pojazdów, więcej pojazdów z negatywnym wynikiem, a także więcej patologii.
Droższe mandaty, protesty diagnostów, którzy żądają wyższych stawek za przeglądy, a także drogie paliwo nie przysparzają rządzącym zwolenników wśród kierowców. Rząd nie zamierza dolewać oliwy do ognia i dokładać kolejnych „ciężarów” dla kierujących, dlatego pomysł dodatkowych przeglądów został zanegowany.
Rafał Weber informuje, że rząd nie zamierza wprowadzić dodatkowych przeglądów. „Zaproponowanie przepisu będzie wzbudzało wiele wątpliwości w związku z obowiązkiem przeprowadzania w okresie jednego roku dwóch badań technicznych pojazdów, tj. okresowego, a także obowiązkowego, dodatkowego. Dyskryminacja lub bardziej napiętnowanie pojazdów z uwagi na wiek/przebieg może wydawać się zupełnie nietrafione i pozbawione merytorycznej argumentacji” – pisze polityk.