Szlachetnie kamienie mają to do siebie, że cieszą właścicieli i przyciągają wzrok innych. Każdy, kto choć raz w życiu trzymał w ręku szmaragd, wie, że nie da się go z niczym pomylić. Można go opisać tylko w jeden sposób: jest ponadczasowy, błyszczy w każdym towarzystwie i ma przepiękny zielony kolor… Zupełnie jak opisywany Golf Mk 1.
Początek miłości do VW
Historia tego samochodu, tak jak i wielu innych, zaczyna się prozaicznie. Czarek odwiedzając kolegę zobaczył w jego garażu poddanego lekkim modyfikacjom Golfa pierwszej generacji. To przypadkowe spotkanie stało się początkiem wielkiej miłości. Po powrocie do domu powziął decyzję o rozpoczęciu poszukiwań własnych czterech kółek z emblematem VW. Każdy wie, że znalezienie niegdyś popularnego Golfa w dobrym stanie technicznym to w dzisiejszych czasach zadanie trudne i wymagające czasu.
Co dziwne, im popularniejszego auta się szuka, tym dłużej to trwa. Przekopanie się przez dziesiątki ogłoszeń i sprawdzenie pozornych okazji to zajęcie wymagające wiele cierpliwości i samozaparcia. Tym większa była radość Czarka z auta, jakie udało mu się kupić. Po trzech miesiącach 3-drzwiowy Golf stanął wreszcie przed domem, ciesząc oko swojego nowego właściciela.
Modyfikacje Golka Mk 1
Auto wyprodukowane w 1981 roku wyposażono w silnik Diesla spięty z 5-biegową przekładnią. Zdecydowanym plusem nowo nabytego samochodu był nienaganny stan blacharki, co rzadko zdarza się w tak wiekowych samochodach, więc w pierwszej kolejności zajęto się, zgodnie z zasadami, wymianą części eksploatacyjnych, takich jak tarcze, klocki, sprzęgło, łożyska czy złączki w układzie kierowniczym.
Po kompleksowym przeglądzie przyszła pora na prace nad prezencją Golfa. By zdobyć na to wszystko pieniądze, Czarek wyjechał do pracy do Danii. W wolnych chwilach opracowywał swój projekt, zastanawiał się nad kolorem lakieru i dodatkami, które miały stworzyć zgrabną całość. Gdy wrócił do kraju, rozebrał samochód na części, a następnie zawiózł go do zaprzyjaźnionego warsztatu, który miał się zająć pracami blacharsko-lakierniczymi. Do Golfa wspawano nowe nadkola, a z klapy bagażnika zniknął zamek oraz wycieraczka razem ze spryskiwaczem.
Po jakimś czasie auto trafiło do komory lakierniczej, skąd wyjechało pokryte nowym szmaragdowozielonym lakierem przypisanym oryginalnie VW Sharanowi. Ciemny kolor doskonale wyglądał w połączeniu z chromowanymi zderzakami oraz grillem z obwódką wykończoną chromem. Zamontowano gwintowane zawieszenie, które przybliżyło nadwozie do asfaltu, sprawiając, że Golf nabrał odpowiedniego wyglądu. W nowe nadkola zamontowano felgi BBS RM o standartowym rozmiarze. Niejako kropką nad i był bagażnik dachowy ze stali nierdzewnej, wykonany według projektu kolegi Czarka.
Pomysł na swap silnika i nie tylko…
W takim stanie Golf razem ze swoim właścicielem zaczął pierwszy sezon tuningowy, odwiedzając kilka krajowych i zagranicznych zlotów. Jednak już pod koniec lata zaczęły się krystalizować następne plany Czarka dotyczące samochodu.
Dzięki pracy w wakacje podreperował budżet, a co za tym idzie – mógł rozpocząć realizację kolejnych przeróbek. Najpierw wpadł na pomysł wstawienia do auta dieslowskiego silnika pochodzącego z Golfa czwartej generacji. Szybko jednak z tego zrezygnował. SWAP 1.9 TDI do Golfa pierwszej generacji to zabieg trudny, a przyrost mocy i kultura pracy jednostki nie zastąpiłyby utraconego charakteru klekoczącej „jedynki”.
Dlatego fundusze przeznaczone wstępnie na zakup silnika i prace związanie z jego wstawieniem zostały wykorzystane w innym celu. Nowe modyfikacje miały nawiązywać do stylu retro. Dlatego na dachu znalazła się stara walizka rodem z lat 80., a pod maską przeprowadzono remont generalny. W 54-konnym dieslu zamontowano głowicę po remoncie, nowe pierścienie, panewki i uszczelniacze.
Wymiana wtrysków zaowocowała poprawą kultury pracy jednostki i dodatkowym zmniejszeniem jej apetytu na paliwo. Teraz dzięki pracy inżynierów VW i mechaników Czarka 100 kilometrów da się przejechać tankując niewiele ponad 5 litrów oleju napędowego. W chwili, kiedy silnikiem zajmowali się specjaliści, odświeżono też wszystkie elementy pod maską. Osłonę chłodnicy, maglownicę, serwo oraz blok silnika polakierowano.
Równocześnie wymieniono wszystkie gumy w zawieszeniu. Teraz każdy, kto otworzy maskę, ujrzy nienagannie utrzymany motor, na widok którego z pewnością wielu przeciera oczy ze zdumienia. Niemieccy inżynierowie tworząc ten silnik twierdzili, że jest on w stanie przejechać milion kilometrów bez remontów. Czarek wierzy ich słowom i zamierza udowodnić wszystkim niedowiarkom, że auto napędzanie blisko 30-letnim motorem może dorównywać niezawodnością najnowszym rozwiązaniom konstrukcyjnym.
Felgi z Porsche, chrom i wyjazd na zlot Worthersee
Golf po podpięciu nowej wiązki elektrycznej znowu ruszył na zloty, dowożąc właściciela zarówno na krajowe, jak i zagraniczne spotkania fanów VW. Po zakończeniu sezonu Czarek na urodziny dostał od brata 8-calową felgę z Porsche, która miała być dodatkiem do walizek wożonych do tej pory na dachu.
Wypolerowane koło dobrze sprawdzało się jako gadżet z minionej epoki, jednak właścicielowi zaświtała inna myśl. Gdy tylko usłyszał o okazyjnie sprzedawanej parze felg Porsche o identycznym wzorze, długo się nie zastanawiał. Po szybkiej transakcji do szczęścia brakowało już tylko jednej sztuki. Na jednym z portali aukcyjnych udało się nabyć ostatnie koło. Komplet wypolerowano na lustro i zamontowano, używając specjalnych adapterów.
W tym czasie Czarek znowu pojechał do Danii uzupełnić zapasy gotówki. Kiedy wrócił do kraju, czekał na niego prezent w postaci pary chromowanych lusterek, które doskonale pasowały do stylu przebudowy. Wszystkie te elementy przyszły pięć dni przed planowanym wyjazdem do Reifnitz w Austrii. Golf pokonał 3000 km i doskonale prezentował się obok kamiennego Golfa, symbolu zlotu Worthersee.
Ta podróż była spełnieniem marzeń Czarka. Szmaragdowe auto robiło wrażenie na alpejskich drogach. Obecnie Czarek planuje pozbyć się nieoryginalnych nadkoli, które wydają się jednym z niewielu mankamentów samochodu, a także powrócić do oryginalnego wyglądy tylnej klapy.
Być może Golf dostanie świeży lakier, ale to proponujemy wam sprawdzić osobiście – odnajdźcie to wyjątkowe auto i jego właściciela na jakimś tegorocznym zlocie miłośników Volkswagena.
Michał Grala
Fot Mikołaj Urbański
VW Golf Mk1 1981
SILNIK/NAPĘD: 1,6-litrowy diesel, 54 KM, po kapitalnym remoncie, pokrywa silnika chromowana, wydech ze stali nierdzewnej zagięty do góry Supersprint,
NADWOZIE: lakier z palety VW LC6M, oryginalne chromowane zderzaki, listwy boczne, korek paliwa; zamek z klapy bagażnika i tylna wycieraczka usunięte, listwa chromowana na klapie, chromowane listwy uszczelek, klamki, lusterka firmy Rabbit, bagażnik ze stali nierdzewnej własnego pomysłu wzorowany na oryginale, walizka z naklejkami hotelowymi
KOŁA/ZAWIESZENIE: gwintowane GT Cupline, rozpórka górna kielichów, felgi Porsche Gulli deckel, przód 2 x 7JTE65 z oponami Nankang 165/40 R16, z tyłu 2 x 8JET52 z oponami Dunlop 195/40 R16, dystanse H&R, z przodu 30 mm, z tyłu 35 mm
WNĘTRZE: oryginalna brązowa tapicerka, oryginalne skórzane fotele VW Golf I cabrio, korbki szyb chromowane, klamki oryginalne chrom, kierownica oryginalna GTI, gałka zmiany biegów oryginalna GTI, stare radio Blaupunkt, w schowku radio JVC, w oryginalnych boczkach głośniki Blaupunkt, z tyłu w bocznych półkach głośniki JBL
(VW TRENDS 2/2009)