VW Garbus jest tym dla Niemców, czym Maluch dla Polaków. To nie tylko samochód, który zmotoryzował naród, ale także symbol nowej jakości życia. Kilkadziesiąt lat temu był szczytem marzeń, dziś odszedł w zapomnienie. Tylko za sprawą grupy prawdziwych maniaków możemy jeszcze podziwiać pojedyncze pięknie utrzymane egzemplarze przypominające o latach jego niebywałej popularności.
Od kiedy Piotrek zainteresował się tuningiem, uważał, że jego najważniejszą zasadą jest przerobić samochód w taki sposób, aby był jedyny w swoim rodzaju. I rzeczywiście, starał się jej trzymać, modyfikując… miniaturowe modele.
Z powodzeniem przerabiał wszelkiej maści resoraki zmieniając w nich koła, obniżając, przyciemniając szyby aby całkowicie odmieniły swój wygląd. W końcu dojrzał do prawdziwego wyzwania, jakim stało się zmodernizowanie egzemplarza w skali 1:1.
Niebanalny i ciekawy model, czyli Garbus
Nieprzypadkowo wybrał do tego celu Garbusa. Zawsze uważał go za ciekawy i niebanalny model, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Rozpoczął gorączkowe poszukiwania, które doprowadziły go do Andrzeja zajmującego się blacharstwem i lakiernictwem. Długie rozmowy na temat przyszłej współpracy zakończyły się pozytywnie panowie doszli do porozumienia i pojechali na oględziny pierwszego auta.
Miał to być niezwykły egzemplarz z silnikiem Porsche. Niestety okazało się, że jego stan jest fatalny. Na szczęście życzliwy sprzedający polecił kolegę, który chwalił się, że posiada nienagannie utrzymanego Volkswagena. Darek, choć nie zamierzał sprzedawać swojego auta, pozwolił zainteresowanym popatrzeć na nie z bliska. Blacharsko Garbus był w świetnej kondycji. Jedynie jednostka napędowa pozostawiała wiele do życzenia.
Silnik właściwie był w rozsypce, co ostatecznie przekonało Darka do sprzedaży auta. Model 1200 z 1970 roku trafił do warsztatu, aby zgodnie z zasadą wyznawaną przez Piotrka stać się jedynym w swoim rodzaju. Prace zaczęto od rozebrania auta na części pierwsze i dokładnego ich wypiaskowania.
Wygładzanie nadwozia
Następnie, kierując się zaleceniem nowego właściciela nic nie dodawać, tylko usuwać zabrano się za wygładzanie nadwozia. Usunięto zderzaki, zamki, klamki, listewki, po czym wkroczono w kolejny, trudniejszy, etap indywidualizacji projektu.
Piotrek wymyślił sobie, że obie klapy, przednia i tylna, zostaną wygładzone do granic możliwości i będą delikatnie opadać ku dołowi. Mimo sprzeciwów blacharza udało się doprowadzić pomysł do realizacji, a starania przyniosły nad wyraz pozytywny efekt. Pokrywa bagażnika wygląda obecnie jak długi zwisający i szeroki język, zaś klapa silnika zgrabnie ją uzupełnia.
Dalsze modyfikacje miały być wręcz rewolucyjne. Kilka lat temu nikt jeszcze nie słyszał o obniżonym dachu, wyciętych rynienkach czy drzwi w formie wiatrołapów. Niestety konserwatywny wykonawca nie chciał podjąć się tego wyzwania, więc Piotrek musiał zadowolić się tym, co już osiągnął, i skupić na kolejnym etapie renowacji.
Swap silnika 1.8
Przede wszystkim należało zająć się silnikiem. Doświadczony w odbudowie kilkudziesięcioletnich motorów zaprzyjaźniony mechanik Stanisław wiedział, jak zabrać się do rzeczy. Po pierwsze, przekonał Piotrka do montażu większej jednostki napędowej o pojemności 1600. Po udanym przeszczepie wypolerowano kolektory, odchudzono koło zamachowe i zamontowano stożkowy filtr powietrza.
Modyfikacja zawieszenia i wybór koloru
Następnie zmodyfikowano nastawy zawieszenia. Z przodu sprawę ułatwiło rurowisko z możliwością regulacji wysokości, z tyłu zaś wahacze. W pewnym momencie prześwit między nawierzchnią a najniższym elementem podwozia wynosił 2,5 cm, dlatego zdecydowano się na wyższy profil opony.
Wreszcie przyszedł czas doboru odpowiedniego lakieru. Fabryczny był mocno zniszczony, dlatego wizyta w mieszalni okazała się konieczna. Po przemyśleniu sprawy Piotrek wybrał złotoniebieski, lecz z winy pracownika zakładu proporcje zostały odwrócone i Garbus wyszedł błękitnozłoty. Na szczęście nie popsuło to efektów wcześniejszej żmudnej pracy, ba, okazało się, że kolor świetnie pasuje do zmodernizowanego nadwozia.
Wnętrze, koła i…co dalej?
Na koniec należało urządzić wnętrze i zamontować stylowe aluminiowe obręcze. Niestety Piotrek musiał wycofać się z finalizacji projektu i przekazania go komuś innemu. Szkoda, bo byłby to jeden z najładniejszych Volkswagenów na krajowym podwórku. Miejmy nadzieję, że historia renowacji Garbusa zakończyła się happy endem…
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
VW Garbus model 1200, 1970 r.
Silnik: fabrycznie 1200, swap silnika 1600 o mocy 46 KM; wypolerowane kanały, odchudzone koło zamachowe, zamontowany stożkowy filtr powietrza.
Nadwozie: przygotowane od podstaw, wypiaskowane wszystkie elementy, usunięte zamki, klamki, zderzaki, listewki; projekt przedniej maski i tylnej klapy autorski, położony nowy niebieskozłoty lakier.
Zawieszenie: obniżone do granic możliwości, jedynie dzięki oponom o wysokim profilu można poruszać się po drogach.
Wnętrze: pozostawione bez zmian.
Info: serdeczne podziękowania za wszystko dla Andrzeja (karoseria), Tomka (zawieszenie, hamulce i wiele innych), Bartka „Ciapka” (elektryka), pana Stanisława za silnik i wuja Alka za przechowywanie Garbiego. Bez tych ludzi nie byłoby tego samochodu, tych wspomnień i tej radości z jazdy.
Właściciel: Piotr
(VW TRENDS 4/2009)