BMW E60 w chwili debiutu zasłynęło kontrowersyjną stylizacją nadwozia. Potem środowisko było zachwycone 507-konnym M5 z wolnossącym silnikiem V10. Po zakończeniu produkcji E60 i E61 zaczęło brylować na listach awaryjności. Jak więc sprawić, że żeby ten świetnie prowadzący się kilkunastoletni sedan był nie tylko piekielnie mocny, ale również bezawaryjny?
Mocniejszy od M5
Tak naprawdę, to bardzo trudno zbudować projekt i oczekiwać od niego niezawodności auta seryjnego. Niemniej, jednak jeśli wybieramy inny silnik to, czemu nie zdecydować się na kultowy motor z Toyoty Supry, czyli 3-litrowe turbodoładowane R6 o nazwie 2JZ-GTE. Ten silnik nawet dwie dekady po zakończeniu produkcji nadal jest ulubieńcem tunerów i potrafi wytrzymać ogromną moc. W tym seryjnym 525D japoński motor został wystrojony na „skromne” 612 KM. To o ponad 100 KM więcej od seryjnego M5 w tego typoszeregu!
2JZ-GTE
To 525D było już wcześniej wyposażone w 500-konną alterację silnika 2JZ w wersji wolnossącej z dołożonym turbodoładowaniem, o której mówi się 2JZ GE-T. Tamten silnik wytrzymał pół roku. Teraz pod maską jest wersja 2JZ-GTE z pojedynczą turbiną VOLVO. Kute tłoki, twardsze sprężyny zaworów, czy inne wałki rozrządu to tylko niektóre „bajery” pod maską. Właściciel twierdzi, że ten silnik z powodzeniem „dźwignąłby” 1000 koni mechanicznych! Napęd przenoszony jest przez manualną skrzynię biegów z BMW E39 535d i tylny most z BMW E60 M5. Hamulce obu osi również pochodzą z E60 M5. Wygląd – seryjny, przeznaczenie – zabawka na weekend. Zobaczcie jak to jeździ!