Wszyscy budowali tego Transportera Typ 23 - efekt powala - Trends Magazines

Wszyscy budowali tego Transportera Typ 23 – efekt powala

Sytuacja, w której cała rodzina zaangażowana jest w jakieś przedsięwzięcie, czasami prowadzi do katastrofy. W tym jednak przypadku było zupełnie inaczej. Prezentowany VW Typ 23, to efekt wspólnej pracy i każdy członek rodziny dołożył swoją cegiełkę budując to wspólne dzieło.

Prezentowany bus do końca lat osiemdziesiątych służył w zachodnioniemieckiej armii. W 1989 roku przekroczył granicę na Odrze i od tej pory porusza się po polskich drogach. W 2008 roku biały niepozorny VW został wystawiony na sprzedaż. Po ostatniej zmianie właściciela narodził się na nowo i do dziś jego serce bije niczym w latach młodości.

Jak trudno doprowadzić wiekowe auto do dobrego stanu, wiedzą wszyscy właściciele youngtimerów i klasyków. Odrestaurowanie takich samochodów wymaga dużo pracy i czasu, do tego dochodzą jeszcze problemy z częściami, nic więc dziwnego, że są do nich przywiązani bardziej niż użytkownicy innych aut. Tak jest i w tym przypadku.

Odbudowa T2

Odbudowa T2 zaczęła się od wymontowania wszystkich zbędnych elementów oraz dokładnej oceny stanu blacharskiego, co było dość trudne, bo auto miało na sobie dwie warstwy farby. W oryginale był koloru khaki, w Polsce pomalowano go na biało.

Ponieważ auto miało był jeszcze raz polakierowane, nic nie stało na przeszkodzie, aby w oględzinach pomagać sobie szczotką drucianą. Jak zwykle w takich przypadkach odkryto znacznie więcej ognisk rdzy niż przed kupnem. Jednak nie załamało to nikogo, a jedynie bardziej zmobilizowało.

Szybko przeprowadzono naradę i podjęto decyzję o piaskowaniu. Ogołocona karoseria pojechała do specjalistycznego zakładu. O samym procesie piaskowania pisać chyba nie trzeba.

Solidność konstrukcji VW

Zerwanie mechaniczne starych powłok odsłania wszystkie niedoskonałości oraz pomaga zaplanować place blacharskie, co w przypadku youngtimera jest niezwykle ważną rzeczą. Po powrocie samochodu na podwórko okazało się, że strach ma wielkie oczy.

Dzięki solidności konstrukcji wiele elementów blacharskich było w nienaruszonym stanie, innym potrzebna była jedynie kosmetyka. Nie oznacza to jednak, że obyło się bez cięcia i spawania, choć na szczęście nie było tego dużo.

Można było przystąpić do dalszej pracy nad wnętrzem, mechaniką i karoserią. Do  czasu do czasu spowalniały ją drobne kłopoty z dostępnością poszczególnych elementów bądź trudności z odkręceniem zapieczonej śruby, jednak ogólnie rzecz biorąc wszystkie plany realizowano zgodnie z przyjętym harmonogramem.

 

Rodzinny wybór koloru

Przy montażu i demontażu poszczególnych elementów właścicielowi prezentowanego busa pomagał syn Jan. Cała rodzina wybierała kolor, jednak to żona właściciela, Ania, dbała o spójność zmian. Wewnątrz T2 były pojedyncze fotele.

Dzięki temu żołnierze mogli jeździć wygodnie wraz z ekwipunkiem. Teraz we wnętrzu znalazło się wiele elementów, o których tylko mogli pomarzyć niemieccy wojacy. Obecnie siedziska pokrywa skórzana tapicerka, która doskonale prezentuje się w klasycznym aucie, podobnie jak chromowane wewnętrzne klamki z VW Garbusa, tylna kanapa z funkcją spania, wykładzina dywanowa na podłodze, która zastąpiła czarną gumę, i nowa podsufitka.

Ciekawe dodatki

Całe nadwozie pokryto pięknym błyszczącym lakierem, który idealnie komponuje się z nowym wystrojem kabiny. Teraz auto wewnątrz i z zewnątrz prezentuje się naprawdę świetnie.

Podczas lakierowania karoserii farbą pokryto także felgi oraz przeprowadzono szereg zmian i modyfikacji poprawiających wygląd auta. Wszyscy fani T1 zauważą z pewnością znaczek z tego modelu na nadwoziu. Galeryjka, nazywana przez niektórych płotkiem, pochodzi z VW T3.

Ciekawym, acz nie przez wszystkich lubianym elementem jest koło zapasowe z przodu. Oblachowanie silnika, podłogi oraz wloty powietrza na przednią szybę są krwisto czerwone. Zamontowano też reflektory typu clear.

W tym przypadku puryści będą oburzeni, jednak właściciel jest zadowolony z tej przeróbki.

Wymiana silnika Transportera

Na koniec zajęto się silnikiem. Jednostka 2.0 napędzająca auto w czasach, gdy jeździli nim niemieccy żołnierze, dawno została wymieniona na inną. Samochód został zakupiony z silnikiem o pojemności 1,6 litra.

Zregenerowany motor z łatwością osiąga 100 km/h, co według właściciela jest prędkością, która spokojnie wystarcza do podróżowania. Po zakończeniu remontu i dopięciu wszystkiego na ostatni guzik odbyło się wyzerowanie licznika, symbolizujące narodziny nowego T2. Ta uroczystość połączona z pierwszym odpaleniem już gotowego samochodu odbyła się dwa lata po zakupie T2.

Rodzina zyskała nie tylko samochód, którym można pojechać na wycieczkę, ale także przyjaciela. Poczciwy stary VW przejechał od chwili swoich drugich narodzin 900 km i nie zawiódł ani razu. Jak mówi właściciel, ten samochód to członek rodziny i nigdy się go nie pozbędzie. Oto przykład na to, jak wspólna pasja potrafi scementować rodzinę. W czasach, gdy większość ludzi razem przeważnie ogląda TV, to przykład godny naśladowania.

Michał Grala

Fot. Mikołaj Urbański

Volkswagen Typ 23

SILNIK: nowy 1,6 l, benzynowy, moc 50 KM.

NADWOZIE: reflektory clear, lakier R-M, oblachowanie silnika oraz podłogi, wyloty powietrza na przednią szybę polakierowane na czerwono, skórzana tapicerka, umieszczone z przodu koło zapasowe w pokrowcu, płotek na tylnej klapie od VW T3.

KOŁA: felgi w kolorze nadwozia.

WNĘTRZE: wewnętrzne klamki drzwi przednich od VW Garbusa, mechanizm kanapy od VW T3 przerobiony, wykładzina dywanowa na podłodze, tylna kanapa z funkcją do spania.

(VW TRENDS 5/20210)

Podobne

Kupujemy używanego Volkswagena Sharana (od 2010 r.) – nadal interesujący

Trudno w to uwierzyć, ale wciąż cieszący oko i imponujący jakością wykonania Sharan jest obecny na rynku od siedmiu lat. A to oznacza, że na rynku wtórnym można już znaleźć ciekawe egzemplarze za rozsądną cenę. Pierwszy Sharan (1995–2010) był ogromnym przebojem Volkswagena. Tymczasem na rynku pojawiły się crossovery i SUV-y, które coraz skuteczniej wygrywały w…

K70 – Burzliwe losy pierwszego przednionapędowego Volkswagena

Początki modelu K 70 sięgają roku 1969, gdy na genewskim salonie samochodowym zaprezentowano go na stoisku NSU. Tak, to nie pomyłka. Pojazd ten jest konstrukcją zespołu inżynierów z Neckarsulm, kierowanego przez ówczesnego szefa rozwoju Ewalda Praxla. Zaprojektowano go jako mniejszego brata Ro 80, który odniósł ogromny sukces w chwili debiutu, zdobywając tytuł Samochodu Roku –…