Wydaję się, że to Toyota obecnie jest pionierem w technologii wodorowej, podobnie jak dwie dekady temu zapoczątkowała erę hybryd. Japończycy mocno promują wodór, przedstawiając szalony pomysł wodorowego V8. Przy projekcie ma pomóc Yamaha.
Jedni twierdzą, że samochody elektryczne to tylko etap przejściowy i prawdziwą przyszłością będą auta na wodór. Toyota zdaje się potwierdzać tę teorie. Razem z Yamahą przedstawili szalony projekt silnika V8 napędzanego właśnie wodorem.
Osiem cylindrów, pięć litrów pojemności, 477 KM przy 6800 obrotów, 536 Nm przy 3600 obrotów na minutę. To dane techniczne dobrze znanego silnika z Lexusa RC F Track Edition. Właśnie ten motor ma posłużyć za bazę nowej jednostki. Główną różnicą będzie to, że na stacji nie będziemy tankować do niego benzyny, a paliwo wodorowe.
Ciekawostką ma być także układ wydechowy, który zostanie podłączony do bardzo wysoko umieszczonego kolektora typu „8 do 1”. Efektem tego ma być niepowtarzalny odgłos o wysokiej częstotliwości. Raczej nie ma się co spodziewać niskiego bulgotu V8, ale dźwięk z pewnością będzie ciekawszy niż jałowy pisk, który wydają „elektryki”.
Takeshi Yamada, inżynier Yamahy twierdzi, że silniki wodorowe mają specyficzny, „łagodny” sposób rozwijania mocy, dzięki któremu nawet stosowanie systemów stabilizujących tor jazdy może się okazać niepotrzebne. Ciekawe, czy ta teoria znajdzie zastosowanie w praktyce.
Na razie nie ma jeszcze oficjalnych informacji na temat osiągów, ani parametrów wodorowego V8 na rynek. Nie wiadomo czy w ogóle taka jednostka pojawi się na rynku. Faktem jest, że Toyota mocno stawia na wodór i takimi projektami chce tylko zwrócić uwagę na potencjał tego paliwa. Pozostaje czekać i obserwować jak rozwinie się sytuacja w tym temacie.