Trochę wbrew aktualnym trendom Volkswagen wprowadził do oferty małego SUV-a z dużym silnikiem. Czy T-Roc ze 190-konnym 2.0 TSI zasługuje na zainteresowanie?
Produkowany od końca 2017 roku T-Roc otwiera nowy rozdział w historii Volkswagena. Marka udowodniła, że jest w stanie stworzyć model cieszący oko świeżą stylizacją. Linie w ograniczonym stopniu nawiązują do innych SUV-ów, co może być niezłym pomysłem na dotarcie do nowej grupy odbiorców.
Kokpit, w którym głównym akcentem są duże i wysoko umieszczone wyświetlacze, jest kalką rozwiązania znanego z Polo. Nie jest to bynajmniej wadą, gdyż deska rozdzielcza jest ergonomiczna. Szkoda jedynie, że w najwyższej wersji wyposażenia Premium dekoracyjne panele na desce i drzwiach są dostępne jedynie w szarym kolorze Caribou. Dostępne w odmianie Advance opcjonalne barwne wykończenia (niebieskie, pomarańczowe lub żółte) istotnie ożywiają kabinę.
Bazowy T-Roc jest napędzany 115-konnym trzycylindrowym silnikiem 1.0 TSI. Do wyboru jest też benzynowiec nowej generacji, czyli 1.5 TSI (150 KM) oraz sprawdzone diesle 1.6 TDI (115 KM) i 2.0 TDI (150 KM). Na szczycie gamy znajduje się znany z Polo i Golfa GTI motor 2.0 TSI z rodziny EA888. W T-Rocu, za sprawą ustawień komputera, silnik nie odkrywa pełni swoich możliwości.
Moc maksymalną ustalono na poziomie 190 KM. Maksymalny moment obrotowy, czyli 320 Nm dostępne w zakresie od 1.500 do 4.180 obr./min., jest wyższy niż u wielu diesli. W oczywisty sposób wpływa to na wrażenia z jazdy. T-Roc, nawet w dążącym do utrzymywania niskich obrotów trybie Eco, jest zrywny i elastyczny. Przy normalnej eksploatacji T-Roc spala ok. 8 l/100 km poza obszarem zabudowanym i 9–11 l/100 km w mieście.
Wspomnianą decyzję Volkswagena o zachowawczym ustawieniu parametrów silnika skrzętnie wykorzystały firmy tuningowe, opracowując moduły mocy, wyciskające 220–240 KM i 400–425 Nm bez jakichkolwiek ingerencji w osprzęt czy mapy w seryjnym sterowniku. To wszystko za niecałe 900 euro.
Inna sprawa, że zastrzyk mocy wcale nie jest potrzebny. Mały SUV przyspiesza do 100 km/h w zaledwie 7,2 sekundy. Sportowe zderzaki, lakierowane na czerwono zaciski hamulców, przeszyta czerwonymi nićmi tapicerka oraz opcje w postaci czarnej tapicerki, metalowych nakładek na pedały i 19-calowe felgi nie są więc dodatkami na wyrost, gdyż doskonale współgrają z dynamicznym charakterem auta.
Mimo napędu 4Motion testowany egzemplarz przy ruszaniu z wykorzystaniem procedury startowej potrafił piszczeć przednimi oponami na pierwszym biegu. To spore zaskoczenie, bo podobne zjawisko nie występowało w znacznie mocniejszym Golfie R. Na tym kończą się przypadłości podwozia. Auto dobrze resoruje, nie dobijając do ograniczników zawieszenia także na dużych nierównościach, nie straszy podsterownością, nawet gdy jest popędzane na zakrętach.
Podstawowy T-Roc 1.0 TSI (115 KM) został wyceniony na 76.490 zł. Zainteresowani motorem 2.0 TSI muszą przygotować 125.090 zł. Dużo, jednak trzeba pamiętać, że auto ma w standardzie napęd 4Motion, skrzynię DSG i – jako najwyższa wersja wyposażeniowa Premium – także cyfrowy panel wskaźników, diodowe reflektory, automatyczną klimatyzację, aktywny tempomat czy koła w rozmiarze 215/55 R17.
Duży i mocny silnik w małym SUV-ie. Tak skonfigurowanym T-Rokiem Volkswagen rzuca rękawicę dotychczas stylowym autom z górnej półki. W takich wersjach są dostępne m.in. Audi Q2, BMW X2, Mini Countryman, Mercedes GLA czy Volvo XC40.
Szymon Łukasik
Fot. autor
VW T-Roc 2.0 TSI
Silnik | 2.0 TSI, 1984 ccm, R4, turbodoładowanie, bezpośredni wtrysk |
Maks. moc | 200 KM przy 4200–6000 obr./min |
Maks. moment obr. | 320 Nm przy 1500–4180 obr./min |
Skrzynia biegów | 7-stopniowa DSG |
Długość / szerokość / wysokość | 4234 / 1819 / 1572 mm |
Rozstaw osi | 2593 mm |
Pojemność bagażnika | 392-1237 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 55 l |
Masa własna | 1420 kg |
0-100 km/h | 7,2 s |
V-maks. | 216 km/h |
Średnie zużycie paliwa (katalogowe / test) | 6,7 / 9,2 l/100 km |
Cena (bazowa / testowana wersja | od 78.390 zł / 125.090 zł |
(VW TRENDS 2/2018)