Jeden z najpiękniejszych projektów stworzonych w oparciu o poczciwego Garbusa należy do grupy najmniej znanych. A szkoda. Volkswagen Ghia Aigle Coupéto samochód, który zasługuje na bliższe poznanie.
Garbus był wymarzonym punktem wyjścia dla manufaktury zajmującej się karosowaniem. Miał karoserię opartą o ramę, zwarte zawieszenie przednie i równie kompaktowy napęd. Wszystko to ułatwiało stworzenie wymyślnie stylizowanego nadwozia z nisko poprowadzoną linią maski czy przedziału silnikowego. Tą drogą poszło Ghia-Aigle Suisse S.A. Zlokalizowana w szwajcarskiej miejscowości Aigle firma od 1953 roku jest w pełni niezależnym odłamem renomowanej włoskiej pracowni Carrozzeria Ghia.
Lekką linię, łączącą nuty amerykańskiego i włoskiego wzornictwa, nakreślił Giovanni Michelotti, szef designu w Ghia-Aigle. Manufaktura umiejętnie pograła także kolorami. Wpadający w miętowy odcień błękit nadwozia doskonale komponuje się z białymi pasami na oponach, chromowanymi akcentami czy złotymi logotypami manufaktury na przednich błotnikach. Znakiem rozpoznawczym Ghia-Aigle jest sylwetka lecącego orła. I nie jest to dzieło przypadku. Aigleto po francusku orzeł.
Nie wszystko wyszło idealnie. Typowy dla aut sprzed lat wysoki prześwit oraz mocno podcięty tył nadwozia odsłaniają pokaźną puszkę tłumika z dwiema sterczącymi rurami. To kompromisowe rozwiązane. By móc stworzyć modny, skrzydlaty tył, trzeba było pociągnąć w górę linię nadwozia. Zakrycie dolnych partii nadwozia blachą sprawiłoby, że samochód zacząłby wyglądać przyciężko.
Deska rozdzielcza wywodziła się ze znanej z Garbusa. Obszycie jej górnej części skórą, dodanie chromowanej listwy oraz rozbudowanie panelu wskaźników o obrotomierz i prędkościomierz wyskalowany aż do 200 km/h sprawiło, że całość nabrała innego, znacznie bardziej poważnego wyrazu.
Dopełnieniem całości były błękitne wykładziny oraz lamówki foteli i boczków drzwiowych obszytych skórą Connoly. Dźwignia zmiany biegów, jak przystało na stylowy samochód, została wykonana z drewna. Co prawda Ghia-Aigle dążyła do stworzenia stylowej i luksusowej mutacji Garbusa, ale nie zlekceważyła funkcjonalnej strony projektu. Tylna kanapa umożliwiała podwiezienie w awaryjnej sytuacji pasażerów, którzy mieli do dyspozycji uchylne okienka.
Czy wspomniany prędkościomierz ze skalą kończącą się na 200 km/h był przerostem formy nad treścią? W podstawowej wersji auta z pewnością. Trzydziestokonny bokser o pojemności 1192 ccm umożliwiał rozpędzenie się do 120 km/h. Panaceum na niedobory mocy zaprezentowano podczas salonu samochodowego w Genewie w 1957 roku. Za dopłatą Ghia Aigle Coupémogła zostać wyposażona w prosty kompresor firmy MAG, który zwiększał maksymalną moc do 50 KM. Do okiełznania tak mocnego auta zaprzęgnięto hamulce z Porsche 356.
Mimo doskonałej prezencji, pierwszoligowego wykończenia wnętrza i niezłego pomysłu na zwiększenie możliwości silnika Volkswagen Ghia Aigle Coupé został wyprodukowany w liczbie zaledwie dwóch egzemplarzy. Jeden z nich jest ozdobą Stiftung AutoMuseum Volkswagen.
Kto przed laty zainwestowałby w auto 15 tys. franków, zarobiłby krocie. Jego obecna wartość przekracza 150 tysięcy euro. I jest raczej kwotą czysto matematyczną, bo muzeum z pewnością nie odsprzeda perfekcyjnie odrestaurowanego egzemplarza.
Łukasz Szewczyk
Fot. autor