Zainteresowanych modyfikacjami Golfów nigdy nie brakowało. Niestety wielu projektom brakowało rozmachu i pomysłu. Nie można tego powiedzieć o GTI zbudowanym pod skrzydłami amerykańskiego przedstawicielstwa Volkswagena.
Biały lakier, poszerzone błotniki, splitter, duży spojler tylny, jeszcze większy dyfuzor, zmniejszony prześwit i pasy z wykonaną charakterystyczną czcionką napisami. Skojarzenia z legendarnym Porsche 911 GT3 RS są jak najbardziej na miejscu. Według sprawdzonej i cieszącej się uznaniem receptury tym razem został przyrządzony Golf GTI RS Concept. Nie lada smaczkiem jest tylna klapa. Pozbawienie jest wycieraczki było prostą operacją. Zadano sobie jednak trud zdemontowania logotypu marki pełniącego rolę klamki tylnych drzwi i zaspawania otworu po nim. W to miejsce naklejono oznaczenie GTI RS. Pracami nad Golfem kierował Sam Dobbins, zawodowo będący dyrektorem kreatywnym w firmie Vossen Wheels. Zaskoczeniem nie było więc postawienie Golfa właśnie na felgach Vossen.
Dalekie od serii jest także wnętrze Golfa GTI. Nabywcy Porsche oznaczonych symbolami GT3 RS są przyzwyczajeni, że płacą więcej, by otrzymać… mniej. Podobnie rzecz wygląda w GTI RS Concept. Z samochodu zdemontowano tylną kanapę, roletę i podwójną podłogę bagażnika, dywaniki podłogowe, a nawet wielofunkcyjną kierownicę z poduszką powietrzną. Zamiast tego są kubełkowe fotele z karbonu, wielopunktowe pasy, wyczynowa kierownica, półklatka bezpieczeństwa i skrawki aluminiowej, perforowanej blachy na podłodze. Golf nie zatracił jednak pierwotnej funkcjonalności. Kto nie chciałby zostawiać cennych przedmiotów w wystawionym na widok bagażniku, może ukryć je w boksie dachowym.
Zmodyfikowany w Stanach Golf jest bardzo ciekawym projektem. Utrzymał się w granicach dobrego smaku, mimo że został poddany poważnym zmianom. Chcielibyśmy oglądać podobne auta na europejskim podwórku.