Dzień przed prima aprilis wychodząc z domu zostałem zatrzymany przez sąsiadkę, która powiedziała mi, że na masce mojego samochodu leżą wkłady od lusterek. Pomyślałem, że znowu dobrali się do nich złodzieje, ale je porzucili, gdy zobaczyli, że są znaczone mają wygrawerowaną końcówkę numeru nadwozia.
Dzięki temu można dowiedzieć się, z jakiego auta pochodzą, bo zawiera informacje na temat modelu, pojemności silnika, daty produkcji, koloru karoserii, tapicerki, wyposażenia itd. Ucieszyłem się, że ich w złości nie potłukli, bo przecież jeden fotochromowy wkład lusterka kosztuje 1200 zł. Stwierdziłem, że są jeszcze poczciwi złodzieje na tym świecie, ale…
W prima aprilis córka wyszła z psem na spacer. Po powrocie powiedziała: „Tato, nie mamy przodu w samochodzie”. Pomyślałem niezły żart. Niestety faktycznie brakowało przodu. Na drugi dzień złodzieje nie byli już tak uprzejmi. Tym razem zabrali zderzak od M5, halogeny, wzmocnienie zderzaka, kratki grilla, osłony i znaczek. Plułem sobie w brodę, że postawiłem auto w tym samym miejscu i nie oznaczyłem ukradzionych elementów. Policja przyjechała, narobiła zdjęć, wypędzlowała auto srebrnym proszkiem, a po kilku dniach zamknęła dochodzenie z powodu małej szkodliwości społecznej i niemożności ustalenia sprawców.
Takie części, jak mi skradziono, sprzedawane są po rozebraniu na mniejsze elementy, a większe po przemalowaniu na giełdach samochodowych i aukcyjnych portalach internetowych. Policja nie jest w stanie ustalić ani złodzieja, ani pasera, ponieważ nie może ich jednoznacznie zidentyfikować.
Jest jednak na to sposób – należy robić własne znakowanie najbardziej chodliwych elementów lusterek, lamp, zderzaków, błotników, masek, skrzyni biegów, silników, tapicerki, konsolety, airbagów i kół. Wcale nie musi to być kosztowna bądź uciążliwa metoda.
Lusterka można wygrawerować szlifierką szybkoobrotową, na zderzakach od środka w miejscach słabo widocznych wyryć znaczniki udające wady fabryczne, na masce zrobić znak na jej wzmocnieniu wewnętrznym, na wewnętrznej stronie tapicerki lub pod fotelem flamastrem napisać numer nadwozia. Najlepiej znaki zrobić w taki sposób, by nie rzucały się w oczy, żebyśmy tylko my wiedzieli, gdzie ich szukać. Dobrze też jest sfotografować je wszystkie i zrobić ich spis. W razie kradzieży pomoże to policji w ustaleniu, czego i gdzie ma szukać.
Jeżeli rozpropagujemy tę metodę w kraju, utrudnimy złodziejom życie. Czas na oznakowanie samochodu we własnym zakresie to około 1,5 godziny, ale zyskujemy o wiele większe szanse na odnalezienie skradzionego auta lub części.
Witold Stando, Wrocław, fot. autor; materiał archiwalny BMW TRENDS 3/2009