Co wspólnego z czasami rodziny Flintstone’ów ma ten Garbus, przedstawiciel stylu Ratlook? Nie datę produkcji, a coś zupełnie innego.
Jeśli systematycznie kupujecie VW TRENDS, to zapewne pamiętacie opisywanego VW Garbusa Hot Roda. Niebiesko-biały lakier, chromowane felgi, obniżony dach, fantastyczne skórzane wnętrze, masa chromowanych i polerowanych detali – to wyróżniało tamten samochód. Już na pierwszy rzut oka widać, że prezentowane dzisiaj auto jest z zupełnie innej bajki, jednak, co ciekawe, ma tego samego właściciela. Tym, którym spodobał się Hot Rod, spieszymy wyjaśnić, że nie jest to jego kolejne wcielenie. Jeśli większość z Was odetchnęła już z ulgą, to możemy zacząć opowieść o pracy nad nowym, jakże innym od poprzedniego, projektem Krystiana.
Garbus to jest to!
Niedługo po przygotowaniu Hot Roda jego właściciel, który już dość się nim nacieszył, zaczął opracowywać plan przebudowy kolejnego auta. Chciał, by realizacja nowego przedsięwzięcia nie pochłaniała zbyt dużo czasu, a jednocześnie była sposobem na odpoczynek. Krystian i jego przyjaciele co rusz to wpadali na mniej lub bardziej oryginalne pomysły. Niestety każda z koncepcji miała dwie podstawowe wady – wymagała sporych inwestycji i była czasochłonna. Wszyscy mieli jeszcze w pamięci projekt niebiesko-białego Hot Roda, który realizowany był przez ponad dwa lata. Teraz nie mogli sobie pozwolić na tak długie grzebanie przy jednym samochodzie.
Jak to często bywa, w podjęciu decyzji pomógł przypadek. Podczas spontanicznego wypadu do znajomego garbusiarza do Częstochowy nasi „magicy” natrafili na ciekawy okaz Garbusa Oval z 1956 roku. Każdy racjonalnie myślący człowiek stwierdziłby zapewne, że to kupa złomu. Tak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, ale Krystian dostrzegł tkwiący w aucie potencjał i szybko zaczął układać plan nowej przebudowy. Krótkie negocjacje z właścicielem i Oval jechał na lawecie do nowego domu, nie zdając sobie sprawy z tego, co go czeka.
Jednak cokolwiek miałoby się dziać, bez wątpienia autko trafiło w dobre ręce. Garbusek natychmiast został wstawiony do warsztatu i rozebrany na części pierwsze. Po dokładnych oględzinach sporządzono, na dwóch kartkach A4, listę potrzebnych do zakupu nowych części. Obeznani w temacie Garbusów Krystian i koledzy dość szybko skompletowali potrzebne podzespoły. No i zaczęła się walka z maszyną, czyli „kapitalka”.
Swap silnika z Porsche
W tym momencie zdecydowano, że nowy nabytek ma zaistnieć jako rasowy przedstawiciel stylu ratlook. W pierwszej kolejności na złom trafił standardowy i zarazem zajechany już silnik o pojemności 1200 ccm. Jak na prawdziwego „szczura” przystało, auto ma teraz nowo wyremontowany silnik Typ 4 z Porsche 914 o pojemności 1700 ccm.
Żeby nie było zbyt nudno, jednostkę wzbogacono o głowice po portingu i dwa gaźniki WEBER IDF 44, co pozwoliło na uzyskanie ponad 100 KM. Dodatkowo zamontowano aparat zapłonowy Mallory i cewkę Blue Bosch. O skuteczniejsze i głośniejsze odprowadzenie spalin dba wydech ze stali nierdzewnej własnej konstrukcji. Nie zapomniano także o lepszym niż seryjne studzeniu serca VW.
Zamontowano układ chłodzenia silnika CSP wraz z dodatkową zewnętrzną chłodnicą oleju. Krystian nie byłby sobą, gdyby nie dopieścił też motoru wizualnie. Jednostka napędowa stanowi bowiem ciekawy kontrast dla karoserii, gdyż sporo jej elementów pokryto chromem i spolerowano – efekt znakomity!
Zawieszenie i koła
Po zakończeniu prac nad silnikiem zajęto się zawieszeniem. Bycie „szczurem” zobowiązuje, więc Garbus został maksymalnie obniżony i prześwit nad ziemią wynosi jedynie 2 cm w najniższym punkcie.
Krystian jest zwolennikiem bardzo dobrej zasady – bezpieczeństwo przede wszystkim – dlatego układy kierowniczy i hamulcowy zostały wymienione na zupełnie nowe. Tutaj nie oszczędzano. Cylinderki, szczęki, bębny, pompa hamulcowa, przewody hamulcowe, sworznie i końcówki drążków to oczywiście nowe elementy na pozór zniszczonego samochodu.
Gdy prace mechaniczne zostały zakończone, a auto idealnie jeździło i hamowało, przystąpiono do pracy nad nowym wyglądem. Jak w każdym tuningowanym samochodzie i w tym nie mogło zabraknąć odpowiednich kół. Długo zastanawiano się na wyborem odpowiedniego wzoru. W końcu zdecydowano się na polerowane w całości unikatowe felgi Hackemesser z Porsche 911 wzbogacone o nowe opony Falken Sport 195/45/15.
Nadwozie – 100% oryginału
Nadwozie VW zostało zachowane w 100 procentach oryginalne, bez przeróbek. Jedynie ze względu na duże gaźniki tylna klapa została w górnej części, przez dodanie specjalnych zawiasów, odchylona o 15 cm.
Garbus w stylu rat nie został polakierowany. Przez wszystkie lata swojego żywota był malowany ponad trzy razy, co widać po łuszczącym się tu i ówdzie lakierze. W niektórych miejscach na karoserii pojawił się nawet mech!
Idealnym zabiegiem oprócz zamontowania wyżej wspomnianych polerowanych felg było założenie nowych elementów chromowanych, takich jak zderzaki, listwy, klamki, obwódki reflektorów, gdyż świetnie wkomponowały się w bryłę zniszczonego pojazdu. Kontrast między tymi elementami a karoserią nadaje autu niepowtarzalny i specyficzny charakter, który dodatkowo podkreśla stara niemiecka tablica rejestracyjna.
Hamownie stopami!!!
We wnętrzu możemy odnieść wrażenie, że odbyliśmy podróż w czasie. Jest w pełni oryginalne, zamontowano w nim jedynie obrotomierz firmy Autometer, który troszkę przełamuje ten ascetyczny styl.
I wreszcie znajdujemy odpowiedź na pytanie, co łączy tego Garbusa z czasami Flintstone’ów. Wszyscy wiemy, w jaki sposób zatrzymywali swoje przedpotopowe pojazdy. Krystian w sytuacji awaryjnej, gdy jakimś dziwnym trafem zawiedzie nowy układ hamulcowy, może, niczym Fred Flintstone, nogami zaprzeć się o asfalt!
Tak, o asfalt, przez dziurę wyżartą przez rdzę tuż przed fotelem kierowcy. Dzięki bardzo niskiemu zawieszeniu jezdnia jest zaledwie kilka centymetrów pod podłogą, więc efekt podczas jazdy jest niesamowity. Nie polecamy jednak używania samochodu w czasie deszczu…
6 sekund do „setki”
Auto jest w całkowicie sprawne technicznie, ale ze względu na swój wygląd, w tym nadmiar rdzy, nie zostało dopuszczone do ruchu przez diagnostę. Pojawia się właściwie tylko na zlotach, gdzie wzbudza żywe zainteresowanie. Mała masa robi swoje i w trakcie ostatnich pomiarów prędkości i przyspieszeń auto osiągnęło 100 km/h w ciągu około 6 sekund.
Całkiem niezły wynik jak na zardzewiałego staruszka. Ten Garbus jest projektem przemyślanym od początku do końca, podobnie jak Hot Rod, ale wykonanym w znacznie krótszym czasie. Miał szokować, być wyjątkowy i to zadanie udaje mnu się spełniać. Gratulujemy kolejnej udanej przebudowy i z niecierpliwością czekamy na kolejne.
Łukasz „Mapet” Janecki
Fot. Mikołaj Urbański
Garbus Oval 1956 r.
Silnik: Typ4 z Porsche 914, pojemność 1700 ccm, moc ok 100 KM , głowice po portingu, dwa gaźniki WEBER IDF 44, wydech ze stali nierdzewnej własnej konstrukcji, aparat zapłonowy Mallory, cewka Blue Bosch, układ chłodzenia silnika CSP wraz z dodatkową zewnętrzną chłodnicą oleju.
Nadwozie: Garbus Oval rok produkcji 1956 – oryginał bez przeróbek, odchylona o 15 cm klapa silnika, nowe chromowane obwódki lamp, zderzaki, listwy, klamki, stara niemiecka tablica rejestracyjna.
Koła i zawieszenie: Przednie i tylne obniżone maksymalnie, układy kierowniczy i hamulcowy wymienione na nowe, felgi Hackemesser z Porsche 911 polerowane, opony Falken Sport 195/45/15.
Wnętrze: Oryginalne poza obrotomierzem Autometer z Shift-Lite.
(VW TRENDS 4/2008)