Szalone BMW M4 cabrio! - Trends Magazines

Szalone BMW M4 cabrio!

Każdy z nas, patrząc kiedyś na bardzo seksowną kobietę, czy w przypadku kobiet na przystojnego faceta, dostał gęsiej skórki i poczuł motyle w brzuchu. Damy sobie rękę uciąć, że nie ma miłośnika motoryzacji, który nie poczuł tego samego na widok ulubionego auta lub motocykla.

 Wiele nowych modeli, mimo cyferek robiących wrażenie w katalogach producenta, zostało pozbawionych duszy, a interakcja z kierowcą ogranicza się do kolorowych komunikatów na dziesięciu różnych wyświetlaczach. Co więcej, większością modeli danego producenta jeździ się tak samo, zmienia się jedynie rozmiar i kształt opakowania. Takie obawy w stosunku do M4 zniknęły już po pierwszym spojrzeniu na auto.

Zadziorna linia nadwozia, muskularne przetłoczenia i lakier Sakhir Orange nie pozostawiają żadnych wątpliwości. To jest jedno z tych BMW, które rzeczywiście dają znaną z reklam koncernu radość z jazdy. Przedni zderzak to po prostu dzieło sztuki. 19-calowe koła pasują idealnie, a cztery końcówki wydechu mówią same za siebie. Ale zaraz, zaraz, dach jest nadal zamknięty!

Dach zdjęty, szyby opuszczone, podświetlany znaczek M na fotelach lśni, a nas właśnie zaczęło coś kręcić w brzuchu. To jest poza, w której eMka szuka ofiary. Zerka na każdego i zaprasza do środka, szepcząc „wsiądź, a nie pożałujesz, zabawimy się”. Nie sposób odmówić.

Wnętrze jest znajome. W każdym modelu bawarskiego producenta możemy zauważyć pewne podobieństwa i wspólną linię stylistyczną. Dzięki temu, niezależnie od tego, czy wsiądziemy do małej „jedynki”, sporego X5 czy nawet i8, bez problemu już po chwili czujemy się swobodnie. W tym przypadku BMW zadbało również o to, żebyśmy poczuli się wyjątkowo.

Czarna, elegancka tapicerka z dekorami z karbonu, podkreślającymi sportowy charakter auta. Wykończenia z satynowego aluminium i miękka czarna skóra bardzo przypadły nam do gustu. Wszystko zachowane w odpowiednim stylu, bez festyniarskich kolorowych dodatków.

Kilka detali szczególnie przykuło naszą uwagę. Świetnie zaprojektowana dźwignia skrzyni biegów, kierownica przeszyta niebieską oraz czerwoną nicią i podświetlany znaczek M w zagłówkach przednich foteli to małe rzeczy, które bardzo cieszą.

Na szczególną uwagę zasługują również fotele. Nie dość, że prezentują się genialnie, to zapewniają mocne trzymanie boczne przy zachowaniu komfortu na wysokim poziomie. Dołączając podgrzewanie oraz nadmuch powietrza na kark mamy zestaw idealny. W drugim rzędzie siedzeń nie ma aż tyle przestrzeni, co z przodu, ale jest równie wygodnie. Podróż w cztery osoby nie stanowi żadnego problemu, o ile każdy z pasażerów nie ma 2 metrów wzrostu. Czas spędzony w podróży umila nam muzyka z systemu audio sygnowanego przez Harman Kardon.

Fani „zabawek” ze znakiem M niekoniecznie popierają obowiązujący trend downsizingu i dokładania turbosprężarek. My też lekko obawialiśmy się o wrażenia, które może dostarczyć jednostka nowego Cabrio. Niesłusznie. Pod maską pracuje 6-cylindrowy rzędowy silnik benzynowy M TwinPower Turbo o pojemności 3 litrów. Jednostka generuje aż 431 KM dostępnych przy 5500 obr./min oraz 550 Nm w zakresie 1850 ‒ 5500 obr./min. Efekt? W połączeniu ze skrzynią M DKG Drivelogic sprint do setki trwa zaledwie 4,4 s.

Mając na uwadze sporą masę własną pojazdu (aż 1865 kg, czyli ponad 240 kg więcej niż Coupé) jest to bardzo zadowalający wynik. Poza tym silnik pięknie brzmi. Świst turbosprężarek podczas przyspieszania czy rasowe strzały z wydechu przy odpuszczaniu gazu potrafią uzależnić. Podczas takich zabaw apetyt motoru to lekko ponad 16,5 l/100 km. W trakcie spokojnego czerpania przyjemności z jazdy bez dachu co 100 km ubywa z baku mniej niż 12 litrów benzyny. Wynik pozytywnie zaskakujący.

Układ napędowy sprawuje się równie dobrze. Pracą skrzyni biegów możemy sterować, zmieniając tryby jazdy oraz regulując samą prędkość zmiany biegów. Gwarantuje to pełny wachlarz możliwości, od zupełnie niewyczuwalnej zmiany biegów aż po kopnięcia w plecy z siłą Chucka Norrisa. Moc przenoszona jest jedynie na tylną oś. Przy takich parametrach silnika nawet wprawiony kierowca musi mieć się na baczności.

Mimo tylnych opon w rozmiarze 275/35 zerwanie przyczepności na trzecim biegu to nic trudnego. Na szczęście eMka w poślizgu prowadzi się przewidywalnie i pewnie. Układ kierowniczy skrupulatnie przekazuje nam informacje z drogi i pozwala precyzyjnie sterować samochodem. Zawieszenie, mimo sporej średnicy kół, sprawnie wybiera nierówności. W trybie Comfort pozwala na spokojną podróż nawet po naszych drogach, a po przełączeniu na Sport Plus zamienia samochód w pociąg TGV sunący dokładnie po szynach.

Teraz już wiecie, skąd motyle w brzuchu i gęsia skórka. M4 Cabrio w ciągu kilku minut dostarcza nam przeróżnych wrażeń. Zaczynamy na eleganckim bankiecie w Emirates Palace, chwilę później spacerujemy po Saint-Germain w Paryżu, a na koniec lądujemy na Red Light Street w Amsterdamie. I niech ktoś nam powie, że wszystkie nowe auta są nudne!

Łukasz Miturski

Fot. autor

BMW M4 Cabrio

SILNIK/NAPĘD: benzynowy, R6, 24 zaw. o pojemności 2979 ccm, podwójnie doładowany, 431 KM przy 5500 obr./min i 550 Nm przy 1850 ‒ 5500 obr./min, 7-biegowa skrzynia M DKG Drivelogic

ZAWIESZENIE: adaptacyjne, elektronicznie sterowane zawieszenie M

HAMULCE: karbonowo-ceramiczne

OPONY: z przodu i tyłu 255/35 R19 i 275/35 R19

FELGI: 19-calowe Double Spoke 437M

NADWOZIE: cabrio, wymiary (dł./szer./wys.) 4671/1870/1386 mm, rozstaw osi 2812 mm

SPALANIE: miasto/trasa/średnie 11,5/7,1/9,1 (z testu: 11,4 ‒ 16,7/10/14)

OSIĄGI:

V maks. 250 km/h

0 ‒ 100 km/h 4,4 s

CENA:

wersja podstawowa 370.400 zł

egzemplarz testowy około 500.000 zł

(BMW TRENDS 5/2014)

Podobne

BMW E39

PERFEKCJONISTA – BMW E39 z V8

Niemal dekadę temu do Łukasza zadzwonił kolega z propozycją sprzedaży swojego samochodu. Była to piątka z najmniejszym dostępnym w E39 dwulitrowym benzynowym silnikiem o mocy 150 KM. "Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po jakimś czasie Łukasz postanowił więc wymienić swoje pierwsze BMW na ten sam model,  tylko z mocniejszą jednostką napędową. Następny sedan…